10milionów 10milionów
686
BLOG

Mandela: Ukraina - widmo nowego Monachium

10milionów 10milionów Polityka Obserwuj notkę 17

Dzisiejsza wypowiedź Didiera Burkhaltera, szefa OBWE, w której podkreśla on zdecydowanie, że Rosja nie tyle uznała wyniki referendów w separatystycznych republikach Donieckiej i Ługańskiej, co je uszanowała, zdaje się zwiastować  zmianę kursu tej organizacji wobec działań Kremla. Jest to zmiana tylko z pozoru nieznaczna, bowiem jej wydźwięk sugeruje pierwszy etap do spełnienia rosyjskich warunków rozwiązania kryzysu - uznania tudzież uszanowaniagłosu prorosyjskich separatystów na arenie międzynarodowej. W tych okolicznościach okrągły stół jaki planuje zwołać OBWE zaczyna trącić smrodem Konferencji Monachijskiej, na której równie wspaniałomyślnie zdecydowano się szanować głos destrukcyjnie nastawionej do państwowości czechosłowackiej, mniejszości niemieckiej.

Taki scenariusz nie wróży obecnym władzom w Kijowie nic dobrego. Gołym okiem widać, że szeroko rozumiana wspólnota międzynarodowa stopniowo wycofuje się ze swoich obietnic dyplomatycznej walki o integralność terytorialną państwa ukraińskiego (która po aneksji Krymu nabrała już wymiaru jedynie symbolicznego), na rzecz porozumienia z Rosją. Nie nam jest oceniać na ile jest to rozwiązanie prawidłowe bądź nie. Kwestia moralności w polityce nie istnieje. Liczy się tylko siła i to udowadnia nam właśnie dobitnie nie kto inny jak sam Władimir Putin. Polska w chwili obecnej nie dysponuje siłą, mogącą realnie wpłynąć na rozwój kryzysu ukraińskiego, a choćby i nawet miała taką możliwość, jest wielce wątpliwe, by politycy europejscy (bo już nie polscy) pokroju Radka Sikorskiego czy Donalda Tuska, zechcieli jej użyć.

Wobec tego zasadnym staje się pytanie jak zachować się wobec zmiany kursu, zasygnalizowanej dziś przez Burkhaltera. Dalsze bezwarunkowe trwanie przy sprawie ukraińskiej traci jakikolwiek sens i może skutkować  jedynie dotkliwymi kontrakcjami ze strony Rosji, wymierzonymi w nasz kraj. Biorąc pod uwagę jaki stosunek wobec wydarzeń na Ukrainie reprezentowały poszczególne państwa Unii z Niemcami czy Francją na czele jak najbardziej zasadne staje się ryzyko stopniowej izolacji Polski jako głównego, rusofobicznego elementu we Wspólnocie. Do tego nie można dopuścić, bowiem obecna sytuacja geopolityczna naszego kraju wyklucza możliwość samotnego przeciwstawiania się Rosji w jej imperialnych planach odbudowy dawnej strefy wpływów.

Co wobec tego można zrobić? W mojej ocenie nadszedł najwyższy i najbardziej sprzyjający czas do tego, aby władzom w Kijowie postawić warunki naszego dalszego wsparcia na arenie międzynarodowej. Nie jest sytuacją normalną, kiedy jedno państwo w sposób bezwarunkowy rezygnuje ze wszystkich swoich interesów, aby wesprzeć inne, na którego los nie ma żadnego wpływu. Trudno jest to Polakom zrozumieć, bowiem w swej historii wielokrotnie dopominali się takiego wsparcia, a jego brak zawsze postrzegany był w kategoriach zdrady. Otóż prawda jest taka, że uwarunkowanie naszej pomocy dla Kijowa nie jest żadną zdradą, a normalnym mechanizmem prowadzenia polityki zagranicznej. Warto w końcu poznać zasady, którymi od wieków kieruje się cały świat, by móc łatwiej go zrozumieć oraz normalnie w nim funkcjonować.

W ciągu kilku miesięcy od obalenia prezydenta Janukowycza, nowe władze ukraińskie nie zrobiły absolutnie nic, aby przekonać Polaków do tego, że warto je wspierać. Nie rozwiązano problemu radykałów spod znaku Prawego Sektora. Wprowadzono katastrofalną w obliczu zróżnicowania regionów państwa ustawę jednego języka, która godzi także w społeczność polską na Ukrainie. Nie przedstawiono żadnejkoncepcji współpracy w zakresie tak trudnej przecież wspólnej historii. Jednym słowem nie uczyniono nic, aby postarać się o poparcie Polski na arenie międzynarodowej. Mimo tego nasz rząd ślepo popiera obecne władze w Kijowie, przymykając oczy na trawiący je problem postępującego radykalizmu społecznego, który wykorzystywany jest bezpardonowo przez wrogich nam ideologicznie pogrobowców UPA. To sytuacja kuriozalna, dowodząca jedynie braku jakiejkolwiek koncepcji i pomysłu na polską politykę wschodnią, która ogranicza się teraz jedynie do idiotycznego trwania w rozsypującej się właśnie w drzazgi koncepcji Giedroycia.

Teraz kiedy ze wsparcia rozpadającego się państwa, zdanego całkowicie na łaskę bądź niełaskę Kremla, powoli wycofuje się OBWE mamy ostatnią szansę zawalczyć o nasze interesy. Od sytuacji i praw polskiej mniejszości na Ukrainie, która ma wszelkie podstawy, aby czuć się zagrożona rozkwitem ludobójczej ideologii Bandery oraz od realnie pojmowanych polskich interesów na arenie międzynarodowej, powinniśmy uzależnić swoje poparcie dla władz w Kijowie.

Czcze historie o polsko-ukraińskiej solidarności, ukraińskiej wdzięczności, która w przyszłości zaprocentuje czy konieczności realizowania doktryny Giedroycia powinniśmy włożyć między bajki. Dokładnie tak samo jak zrobiły to wcześniej wszystkie strony zaangażowane w ten konflikt.

Przemysław Mandela, redaktor naczelny portalu 10milionów.pl

10milionów
O mnie 10milionów

Portal 10milionow.pl gromadzi ludzi dla których sprawy Ojczyzny nie są obojętne, którzy interesują się historią najnowszą Polski i chcą wyciągać z niej wnioski oraz czują się odpowiedzialni za swój Kraj i jego obywateli. Jest to też miejsce, gdzie na nowo spotkają się ludzie opozycji demokratycznej z czasów PRL. Mamy nadzieję, że te „spotkania po latach“ przywołają wiele wspomnień, a ich utrwalenie na portalu uchroni je od zapomnienia. Portal 10milionow.pl nie jest projektem, który po raz kolejny wyróżni tylko liderów i przywódców opozycyjnych - to portal dla uczestników opozycji i organizacji podziemnych, którzy często anonimowo i bez rozgłosu, bohatersko walczyli o wolną Polskę. Utrwalając pamięć o tych wyjątkowych ludziach i wydarzeniach chcemy także pokazać, że wolność po roku 1989 nie byłaby możliwa właśnie bez tych milionów indywidualnych aktów patriotyzmu. Chcemy, by portal miał również charakter edukacyjny - planujemy szereg działań, które będą młodym pokoleniom przybliżać trudne wydarzenia z najnowszej historii Polski. Chcemy kontynuować tę sztafetę pokoleń, którą przed nami prowadziły pokolenia Polskiego Państwa Podziemnego, a później pokolenie "Solidarności".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka