Z OSTATNIEJ CHWILI: Na Al-Tahrir wojsko strzela w powietrze; wg mnie najpierw były to kałachy, ale teraz walą z cekaemów zamontowanych na czołgach. Dziennikarzom kazano opuścić hotele, skąd relacjonowali starcia. Podobno także w Aleksandrii dochodzi do gwałtownych walk ulicznych.
@
Trwające niemal do wschodu słońca ataki 50 tysięcy zwolenników Mubaraka na jego przeciwników były pierwszą demonstracją siły obozu prezydenckiego. Jak już mówiłem, liczy on z grubsza trzy-cztery miliony uzbrojonych mężczyzn, walczących obecnie o przetrwanie.
Plac Al-Tahrir (wyzwolenia) to wybrane świadomie przez opozycję „oko cyklonu”... Otoczona wysokimi budynkami przestrzeń jest łatwym celem dla mediów, zawężającym jednak pole widzenia. W innych dzielnicach Kairu, jak widać w kamerach internetowych, jest dosyć spokojnie*.
Na Al-Tahrir padli zabici i ranni, a podjudzeni przez ludzi Gamala Mubaraka przewodnicy i handlarze spod piramid w Gizie (nie ma turystów...) - wjeżdżali wczoraj w tłum wielbłądami. Wojsko zachowuje się biernie, choć na plac ściągają znowu uzbrojeni w białą broń zwolennicy Mubaraka.
Ogłosy „przerażenia” z ust pani Clinton świadczą o tym, że Obama w dalszym ciągu - w najlepszym wypadku - nie rozumie, o co chodzi... To nie jest walka o ideały z demokratyzacją w tle, lecz o model, jaki (po wojnie domowej?) zwycięży w Egipcie - turecki lub irański. Ew. coś pomiędzy...
@
Dla Izraela wszystkie te "modele" wymagać będą ponownego zwiększenia budżetu wojskowego i rozbudowy sił lądowych. Sytuacja w Egipcie jest nieodwracalna, co zdestabilizować może sytuację na granicach. Nowa sytuacja skłonić może Izrael do likwidacji Hamasu w Gazie i porozumienia się z Ramallah.
@
Nie ma jasnego obrazu, co dzieje się w innych rejonach Egiptu; przypuszczalnie milcząca większość czeka na rezultaty batalii kairskiej.