Erinti Erinti
457
BLOG

Misja dla zdrowia. Czyjego?

Erinti Erinti Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Jeszcze całkiem niedawno leciała w telewizji reklama środka antybakteryjnego do mycia rąk, pod huczną nazwą "misja dla zdrowia". Aby osiągnąć większy efekt nazwano to misją dla zdrowia dzieci, które bawiąc się, a to epokowe odkrycie, brudzą ręce i muszą je myć. Ale nie wodą i mydłem, ale najlepiej środkiem antybakteryjnym bo bakterie samo zło. Ktoś chyba przespał lekcje biologii gdzie omawiano bakterie symbiotyczne niezbędne do prawidłowego funkcjonowania układu pokarmowego czy odpornościowego. Czym się kończy wyjałowienie organizmu wie każdy kto przeszedł długą kurację antybiotykową, po której musiał dochodzić do siebie a byle kichnięcie zwiastowało kłopoty.

Przesadna sterylność szkodzi. Dom to nie laboratorium badające śmiercionośne mikroorganizmy. Dom to miejsce gdzie żyją ludzie. Myć ręce trzeba, tak samo jak sprzątać mieszkanie czy dbać o higienę. Ale... bez przesady. Jak słyszę reklamy środków antybakteryjnych do mycia rąk dla dzieci mam gdzieś z tyłu głowy słowa "częste mycie skraca życie".  Od razu przypominam sobie opowieści o dzieciach matek zwariowanych na punkcie higieny, które kazały podchodzić do pociechy w masce, utrzymywały w domu sterylną czystość. I... wszystko było dobrze dopóki maluch nie poszedł do przedszkola. Inne dzieci były chowane w normalnych domach, nie były sterylne no i.. Dziecko po kontakcie z bakteriami rówieśników ciężko chore, gdyż układ odpornościowy był bezradny.. Okaz zdrowia? Śmiem wątpić.

A co do środków antybakteryjnych do mycia rąk. Kupiłam kiedyś takie cudo do mycia rąk bez wody, na przykład w pociągu. Antybakteryjne oczywiście. Usunęłam z dłoni bakterie, skórę przy okazji też. Bolało jak wszyscy diabli. Natychmiast wyrzuciłam środek, po zwykłych mydłach i mydłach w płynie nie miałam podobnych sensacji. Uszkodzenia skóry się zagoiły. Ale co z dzieckiem, którego delikatna skóra jest traktowana wyłącznie takimi środkami? Czy wyjdzie to mu na zdrowie? Czy rany na skórze, na skutek stosowania takich środków, będą leczone jakimiś lekami zamiast usunąć przyczynę?

Rozumiem, że pewnych miejscach jak szpital czy laboratorium należy zachować higieniczną czystość. Ale czy środek do odkażania rąk jest nam naprawdę potrzebny na co dzień? Moim zdaniem nie, moim zdaniem to przesada. Nie mówię, że mydło gryzie a brud jest dobry. Ale pomiędzy syfem i malarią a sterylnością mamy niejedno stadium pośrednie.  I środek do odkażania ran niekoniecznie powinien zastępować mydło. Próbowałam różnych aptecznych środków czystości, dopiero po nich dostałam uczuleń. A kosztowały całkiem ładne pieniądze.

 

(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d3/Dettol_Healthy_Touch_Hygenic_Refresh_Soap.jpg/800px-Dettol_Healthy_Touch_Hygenic_Refresh_Soap.jpg)

Misja dla zdrowia, środki antybakteryjne do mycia rąk. Najlepiej z czujką dotykową bo dozownik brudny. Czy to aby nie solidna przesada? Misja dla zdrowia? Ale czyjego zdrowia? Czy na pewno użytkownika? Radzę zachować dystans do takich reklam i rzekomo cudownych środków. A co do higieny... Bez przesadyzmu, jak mawiają, kiedyś biegaliśmy po podwórku, piliśmy colę z jednej butelki i żyjemy. Ciastko spadło na podłogę? Chuchnęło się raz czy dwa i zjadło. I jakoś nikt z nas nie umarł a nawet nie zachorował. Mamy się nieźle i trzymamy się.  Kto wie czy w nie lepszym zdrowiu niż dzieci ze sterylnych domów.

Erinti
O mnie Erinti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości