10 lat Salon24.pl. Ufka: Społeczność i przyjaźnie w realu

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 50

Były teksty polityczne, ale można było przysiąść na chwilę w „Saloniku Kameralnym”. Walki blogerów z administracją ubarwiały życie salonowe. Były rocznice Salon24.pl oraz prywatne spotkania blogerów i komentatorów – wspomina Ufka, blogerka Salon24.pl od 2007 roku.

 

Salon24.pl: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Salon24.pl? Dlaczego akurat to miejsce najbardziej Ci odpowiada do wyrażania poglądów?

Ufka: Interesowałam się polityką, więc błąkałam się po sieci od blogerów: Galby przez Katarynę do Gdańszczanina. Dlatego u mnie na wsi, kiedy pojawił się Salon24, byłam ucieszona, że wszyscy są w jednym miejscu. Do tego politycy i dziennikarze! Na początku tylko komentowałam, ale szybko zaczęłam pisać, bo targały mną emocje. A wtedy, 10 lat temu, nie bardzo było gdzie ich prezentować.

Które teksty z perspektywy tych 10 lat w Salon24.pl uważasz za najważniejsze?

Dla mnie Salon24 to była raczej społeczność - teraz trochę tego brakuje. Były teksty polityczne, ale można było przysiąść na chwilę w „Saloniku Kameralnym”. Walki niektórych blogerów z administracją ubarwiały życie salonowe: te listy blokowanych tymczasowo, czy na zawsze. Rocznice Salon24.pl, ale i prywatne okazje - u Krzysztofa Leskiego czy w Gdańsku, Fromborku albo u mnie na wsi, gdzie można było poznać w realu blogerów i komentatorów. Przyjaźnie, które trwają dotąd.

Cezurą dla Salonu - jak i dla wszystkich - była Katastrofa Smoleńska.
A teksty? Nie czytałam FYMa po Smoleńsku, ale zadziwiała mnie liczba komentarzy, no i ten sławny tekst " w piżamie". Dla mnie ważny był też tekst pana Radosława Krawczyka - nie o pomyśle na Salon24, ale o jego udanej walce o zdrowie. I wywiad pana Igora Janke z Barackiem Obamą – tzn. fakt zupełnego przemilczenia przez media.

Czego życzysz na przyszłość Salon24.pl i blogerom?

Widzę nowych piszących i to dobrze, ale może czas na namówienie polityków do pisania na Salonie24.pl? Mówi się dużo o kłopotach komunikacyjnych rządu. Może nie sami politycy, ale rzecznicy poszczególnych ministerstw - to przecież najczęściej dziennikarze - mogliby informować w niezobowiązującej formie o tym, co się u nich dzieje?

Dziękuję za rozmowę.

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Zobacz też:

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka