Jan Herman Jan Herman
421
BLOG

Co cesarskie, a co ryże

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 4

/świadomie używam obelżywości w tytule, ale skądinąd wiadomo, że to obszar nieobcy człowiekowi/

Wojna o władzę w Polsce przybiera formy karykaturalne. Jej głównym hasłem jest: w polskiej przestrzeni polityczno-państwowej nie ma miejsca dla Jarosława Kaczyńskiego i jego para-faszystowskich hufców. Ktoś nazwał wczorajszy list otwarty do Społeczeństwa – tajną instrukcją obalenia wyników wyborów 2015. Coś w tym jest takiego, co pozbawia chęci do żartów.

Sygnatariuszy listu jest niewielu (patrz: TUTAJ), ale są oni w większości zawodnikami wagi ciężkiej. Zajmę się analizą tego listu, kiedy wyjdą na jaw okoliczności uboczne, które kazały zwrócić się autorom o podpisy Frasyniuka, Bugaja czy Olechowskiego, albo Lisa i Sikorskiego – a pominąć Pawlaka, Cimoszewicza, Belkę, Millera – mających równie mocne zasługi dla przemian polskich i awansów w NATO, UE czy OECD.

Najbardziej frapuje mnie w tej sprawie rola Donalda Tuska – dziś najbardziej prominentnego przedstawiciela Polski (politycznych władz polskich) w strukturach ponadnarodowych. Dam sobie uciąć, że co najmniej wiedział o tej inicjatywie.

Na wszelki wypadek wymienię kilka ważnych kroków Tuska w jego robocie politycznej:

1.       Do polityki wprowadzili Tuska jego kamraci gdańscy: mentorami byli Lech Bądkowski i Janusz Lewandowski: ten ostatni ustąpił mu z pozycji szefa KLD. „Racje żywnościowe” załatwiała mu spółdzielnia założona przez Płażyńskiego;

2.       Pierwsze szlify w dorosłej polityce Tusk zdobył podczas słynnej „nocnej zmiany”, podczas której aktywnie (mimo młodego wieku) uczestniczył w pałacowym przewrocie na szkodę rządu Jana Olszewskiego;

3.       Powoziwszy się top-kadrach takich formacji jak Unia Wolności (wygryzł Mazowieckiego) i AWS (Wicemarszałek Senatu) – założył (potwierdzono, że z udziałem służb) „bezpartyjną” Platformę Obywatelską, z której następnie „wypinkował” najpierw współzałożycieli tytularnych (Płażyński, Olechowski), a potem takich tuzów jak Piskorski, Rokita, Drzewiecki: Schetyna ocalał jakimś cudem, ale czego doświadczył – to jego. Palikot sam prysnął;

4.       Startując do wyborów 2005 wspólnie z PiS deklarował zainteresowanie PO konceptem IV Rzeczpospolitej, po to by w ostatniej chwili zmienić totalnie front i osłabić wyborczą pozycję Kaczyńskich, a kiedy mimo to PO zajęła 2 miejsce w Parlamencie – wmuszał PiS-owi Jana Rokitę na Premiera: kiedy i ten spektakl „zszedł z afisza” – Tusk uruchomił bezprecedensową nagonkę na formację Kaczyńskich;

5.       W wyniku wciąż trwającej (przez lata) nagonki doprowadził do tego, że symbolicznie najważniejszy element kampanii prezydenckiej 2010 (wizyta w Katyniu) obchodzony był odrębnie przez dwie rywalizujące formacje (PO, PiS), co na skutek licznych zaniedbań i złej woli doprowadziło do Katastrofy;

6.       W związku z Katastrofą popełnił kilka proceduralnych błędów, w wyniku których Polska utraciła praktycznie kontrolę nad dochodzeniem przyczyn zdarzenia: gospodarzem dochodzenia stała się Rosja, która w ten sposób wyłączyła jakikolwiek „własny wkład” w to nieszczęście (wkład Polski został mocno podkreślony, ale akcenty rozłożono „nierówno”);

7.       Premierując pierwszą kadencję (2007-2011) intensywnie wspierał dotychczasowe (krytykowane w koncepcie IV Rzeczpospolitej) kierunki Transformacji;

8.       Ponownie obejmując urząd Premiera w 2011 roku nie tylko nie zawarł nowej umowy koalicyjnej z PSL (kuriozum), ale kiedy w PSL zmienił się Prezes – przyjął samowolną dymisję Pawlaka z funkcji Wicepremiera, choć nowy Prezes (Piechociński) zamierzał rekomendować Pawlaka do kontynuacji tej misji;

9.       W swoim drugim exposé zawarł „zamaszysty” projekt Polskich Inwestycji Rozwojowych, którego rzeczywista rola nie jest do dziś jasna, a który miał być (domysł mój – JH) trzecim krokiem kolonizacji (po zmasowanej prywatyzacji i po czterech reformach AWS);

10.   W sierpniu 2014 został zatwierdzony do urzędu Przewodniczącego Rady Europejskiej (funkcja pomocniczo-fasadowa w hybrydowej strukturze biurokratycznej), co oznacza, że jako Premier RP, mający najmocniejszą pozycję personalną w strukturze władzy – negocjował za granicą porzucenie urzędu, po czym dokonał bezprecedensowej rejterady, a już kuriozum jest pociągnięcie za sobą Wicepremiera, choć dama ta w oczywisty sposób nie miała kwalifikacji do nowej roli;

Człowiek, który ma taki „dorobek” polityczny, nigdy nie został rozliczony ani przez „swoich”, których kołował jak chciał, ani przez przeciwników politycznych, ani przez „elektorat”. Można powiedzieć: dziecko szczęścia. I wydaje się, że takiego rozliczenia uniknie. To dlatego podejrzewam go o znaczny udział w koordynowaniu „oddolnej” kampanii majdaniarskiej w Polsce.

Mądry człowiek powiedział o polityce: większość poczynań politycznych trudno zaliczyć do niewinnych. Ale tolerancja dla polityków kończy się, kiedy czyny „winne” stają się esencją, programem politycznym.

 

*             *             *

Trwa kampania wmawiania polskiej opinii publicznej, że formacja zwycięska w 2015 roku niszczy dobrą opinię Polski w świecie. W moim przekonaniu, któremu dawałem wyraz, ta dobra opinia miała następującą treść: Polska jest dobrym „jeleniem” w sprawach gospodarczych, nadgorliwie, na wyprzódki dając się kolonizować za przysłowiowe koraliki, a jej misją jest robienie za V kolumnę amerykańską w Europie. Europa i Ameryka ceni sobie (nie zawsze tę samą) grupę polityków przedkładających racje (odpowiednio) Europy i Ameryki nad racje RP. W sprawach środkowo-europejskich Polska zupełnie nie wykorzystuje swoich szans, mimo początkowych nadziei w niej pokładanych.

Opinia w tym brzmieniu nie jest korzystna dla Polski. Podmiotowość Polski w świecie kurczy się, a spazm formacji PiS z ostatniego roku ani jej nie pogarsza, ani nie polepsza: po prostu Polska przestaje być powolna i nadgorliwa, co daje efekt „wyrazów zaniepokojenia” oraz połajanek. Warto porównać pozycję Polski i Wielkiej Brytanii (która też jest bliskim totumfackim Ameryki, a do UE ma stosunek „podskakiewiczowski”).

Jest jeszcze inna opinia o Polsce: to opinia polskich „zwyklaków” o elitach rządzących. Jej obiektywnym wyrazem jest rosnąca siła ruchów zwanych z hiszpańska „indignados”: jest ich kilkadziesiąt, z tego najbardziej „medialne” to Niepokonani, Oburzeni, Zmieleni, WoJOWnicy. Zrzeszają nie tylko typowych „szaraków-nieudaczników” walczących o utrzymanie się na powierzchni godnego życia, ale też przedsiębiorców czy właścicieli pokaźnych majątków, nawet gospodarzy – wyzutych z własności, dorobku, możliwości działania, dobrego imienia w środowisku. Pokrzywdzeni przez policję, sądy, skarbówkę, komorników, banki, ubezpieczalnie, piramidy finansowe, ochronę zdrowia, urzędy, służby.

Zważywszy na skład osobowy sygnatariuszy listu otwartego do Polaków – odnosi się wrażenie, że połowa z nich gra cynicznie grę, w której środku jest Donald Tusk, a druga połowa woli nie dociekać sedna operacji, ograniczając się do tego co „dosłowne” i „na stole”. Do tej drugiej grupy zaliczam Bugaja czy Frasyniuka, ludzi będących nadal w polskiej polityce „naturszczykami”, choć niejedno już w niej zrobili.

Nie twierdzę – a niekiedy wręcz przeciwnie – że spośród takich formacji jak europejsko-biurokratyczna, eurosceptyczno-patriotyczna, lewicowo-menedżerska, ludowa, chadecka, solidarnościowa (takie rządziły po 1989) – któraś jest wyjątkowo pozytywna, ze względu na fachowość, uczciwość, nienaganność, przyzwoitość. Wszystkie mają niemało „za paznokciami”. Do dwuletnich rządów PiS, Samoobrony i LPR mam uwag najwięcej. Do obecnej formuły rządów przypiąłem określenie „na rympał”. Ale namówić mnie, bym w związku z tym zatęsknił za „tuskowitami” – to marzenie ściętej głowy.

 

*             *             *

W rzeczywistości mam głos donośny, ale w polityce i publicystyce jestem „chudy”. Niemniej nadal powtarzam, choć echa nie ma, co mi leży na sercu w sprawie polskiej:

1.       Od połowy XVIII wieku Polska konsekwentnie traci pozycję na arenie międzynarodowej, na co składa się zarówno porzucenie własnej drogi rozwojowej (i oddanie się w tej sprawie konceptom mocarstw, niekiedy dobrowolne), jak też niemal szkolne błędy w doborze patronów, mecenasów, sojuszników, ale przede wszystkim „wrodzone” wichrzycielstwo;

2.       Od 1918 roku (znanego u nas jako rok odzyskania niepodległości) Polska konsekwentnie zraża do siebie wszystkich bez wyjątku sąsiadów, co czyni ją „szalonym sarmatą w obozie środkowo-europejskim”: jednocześnie Polacy mają do Rosjan, Niemców, Białorusinów, Litwinów, Czechów, Słowaków (dodatkowo Żydów i Cyganów) stosunek wyniosły i pogardliwy;

3.       Poza incydentalnymi przedsięwzięciami, takimi jak projekty Eugeniusza Kwiatkowskiego czy „projekt Solidarność” – Polska od ponad dwóch stuleci nie wniosła do dziedzictwa europejskiego niczego własnego poza niepokojącym sąsiadów i mocarzy mesjanizmem oraz gotowością do awanturnictwa albo roszczeniami : chwalebnym wyjątkiem jest polska twórczość artystyczna;

4.       Właśnie trwająca wojna o rzeczywistą władzę w Polsce – początkowo niezrozumiała dla „czynników zewnętrznych” zwanych „światem” – jest dziś w świecie postrzegana z takim samym wyrozumiałym „paliatywizmem”, jaki tkwi w niemieckim określeniu „polnische wirtschaft” (mniejsza o to, czy prawdziwym);

5.       W Polsce trwamy w archaicznym rozkroku między „komunizmem” a „liberalizmem”, choć europejska myśl społeczna rozpostarta jest między racje konserwatywne (tradycja helleńska, rzymska, chrześcijańska) i racje postępowe (piętnowanie wszelkiej dyskryminacji, kompromis zamiast zwarcia, głos dla racji społecznych łagodzących skutki Komercjalizmu);

6.       Największym polskim grzechem jest jak najbardziej poważne dawanie wiary mocarstwowym szalbierzom, którzy jakoś dziwnie potrafią wmówić polskiej dyplomacji, że jesteśmy dla nich języczkiem u wagi, że bez nas ich świat byłby marny i nijaki: zagłaskani w ten sposób otwieramy przed nimi nasze spichlerze i domy, po czym z wdzięcznością przyjmujemy ich pomoc, kiedy nam już te domy zawłaszczą a spichlerze spustoszą;

List otwarty do mnie (jako członka Społeczeństwa) grupy ludzi, którzy albo powyższych 6 punktów nie rozumieją, albo aktywnie działali na rzecz wmontowania Polski w przeciwne jej żywotnym interesom relacje międzynarodowe – najzwyczajniej w świecie przyjmuje jako drwinę ze zdrowego rozsądku. List ten promuje KOD jako niemal pionierską w świecie „pokojową” próbę ratowania demokracji. Pomijając grzech pierworodny w postaci czerwcowych zmian w ustawie o TK dających możliwość ubezwłasnowolnienia Prezydenta – KOD jest dziś wehikułem formuły majdaniarskiej. Przypomnijmy:

1.       Pomarańczowa Rewolucja na Ukrainie (przełom 2004/2005) spowodowała „kozackie” obalenie Prezydenta Ukrainy wybranego legalnie;

2.       Rządy Julii Tymoszenko i Wiktora Juszczenko (doszło do pogłębienia symbiozy polityki i wielkiego biznesu, zaniechano reform gospodarczych) okazały się tak dużym nieporozumieniem (pomijając, że z demokracją wiele wspólnego też nie miały), że w następnej kadencji obalony wcześniej Janukowycz znów wygrał wybory;

3.       Janukowycz zatem poddany został nowej „próbie”: został wciągnięty w wir globalno-kontynentalny, którego apogeum była próba wyrwania Ukrainy z obszaru dominacji rosyjskiej do obszaru dominacji europejskiej: ostatecznie Janukowycz w Wilnie odmówił udziału Ukrainy w manewrze;

4.       „Całkiem przypadkowo” już w Wilnie, doszło do wielkich ukraińskich manifestacji przeciw decyzji (odmowie) Janukowycza, a następnie protest płynnie przeniósł się do Kijowa i rozlał na całą Ukrainę, tym razem z sekretnym udziałem „patronackim” tzw. oligarchów i nad wyraz wielką aktywnością sił nacjonalistycznych;

5.       W wyniku pełnego prowokacji i krwawych wydarzeń „euromajdanu” (nie bez winy pozostaje Janukowycz, ale motorem wydarzeń nie był on) – ukonstytuowała się na Ukrainie władza kontynuująca gospodarcze rozwarstwienie społeczne, która postawiła na „cycek europejski” i „opiekę zbrojną USA”: w społeczeństwie zaś odżyły demony nacjonalistyczne;

6.       Co najmniej dwóch sygnatariuszy „listu do mnie” brało w „euromajdanie” aktywny udział: rola obu lepiej żeby została przemilczana;

List „do mnie” nawołuje mnie do obywatelskiego nieposłuszeństwa i niemal jawnie wskazuje, kto będzie mojego nieposłuszeństwa beneficjentem: wspólnota euroatlantycka. Czyli NATO, Ameryka (wraz z kontrolowanymi przez nią Bankiem światowym, Międzynarodowym Funduszem Walutowym, itp.). Unia Europejska. Sygnatariusze zatem – podobnie jak to miało miejsce na Ukrainie, zwłaszcza w okresie Euromajdanu – nic sobie nie robią ze stanowczej, wyrażonej w konkretnych liczbach woli wyborców, ale nie przeszkadza im to ględzić o obronie demokracji.

Złożywszy podpisy pod listem do mnie – czują się w obowiązku skomentować:

„Sygnatariusze tego apelu różnią się w ocenie wielu polskich problemów, ale łączy nas wspólne przekonanie, że warunkiem wstępnym jakichkolwiek racjonalnych zmian jest utrzymanie w Polsce demokracji”.

No, to powtórzmy:

1.       Na mocy szczególnego zbiegu zapisów Konstytucji Regulaminu Sejmu i Ordynacji Wyborczej Polska rządzi zaledwie kilkanaście osób kierujących ugrupowaniami politycznymi, redagujących autorytarnie listy kandydatów we wszelkich wyborach;

2.       Wiele zapisów Konstytucji (jej współautorem jest jeden z sygnatariuszy) jest szyderczo nie realizowanych (art. 20 Konstytucji to najbardziej jaskrawy przykład, a art. 104 to kpina z wyborcy);

3.       Praktyka transformacyjna wygenerowała w Polsce kilkanaście „państw w państwie” (sądownictwo i policja, skarbówka, windykacja, służby, korpus urzędniczy, środowiska sportowe, spółdzielczość mieszkaniowa, ochrona zdrowia, bankowość i ubezpieczenia);

4.       Fale prywatyzacyjne oraz cztery reformy AWS spowodowały nie tylko lawinowy rozkwit rozmaitych wykluczeń (bezdomność, bezrobocie), ale też patologii (afery gospodarcze, przestępczość zorganizowana i „rozpaczliwa”, używki) – a substancja będąca dorobkiem pokoleń została przewłaszczona przez kapitał obcy (z wyjątkami „kulczykowymi”);

5.       Najbardziej dziś „prominentny w Europie” Polak (DT) jest takim demokratą, jak ja ciężarną zakonnicą (przez którą BK przegrał posadę prezydenta w 2015) – patrz jego dorobek polityczny opisany powyżej;

6.       W ciągu 8 lat rządów „tuskowitów” Nomenklatura (zarządzająca nie Krajem, ale kiściami geszefciarskimi) powiększyła się dwukrotnie, a pod względem finansowo-budżetowym Polska jest od lat bankrutem;

7.       Samorządność i obywatelstwo w Polsce są zwykłą fasadą, atrapą, ściemą (właściwe podkreślić);

I to wszystko ja mam – poprzez obywatelskie nieposłuszeństwo – uratować przed Kaczyńskim. Otóż nic nie oddaje chyba lepiej mojego stosunku do Kaczyńskiego, niż trzy moje notki (TUTAJ i TUTAJ oraz TUTAJ), ale byłbym ostatnim matołem, gdybym w związku z moimi uwagami do Prezesa zechciał powrotu „tuskowitów”, którzy – warto to powtarzać do znudzenia – zagrożeni kontrolą swoich poczynań spreparowali jak najbardziej „demokratyczny” zapis w ustawie o TK, dający temu organowi możliwość ubezwłasnowolnienia Prezydenta.

Mam dziwną pewność, że czas pokaże, kto jest rzeczywistym autorem listu do mnie (tzw. listu trzech prezydentów) i dlaczego tak marna postać (pierwszy i chyba jedyny raz to piszę) firmuje KOD. A na razie zapraszam do wysłuchania listu, jaki wystosował Adam Borowski do swojego przyjaciela z czasów „etosu” Władysława Frasyniuka – TUTAJ, przedział czasowy od 1 minuty 41 sekundy do 6 minuty 40 sekundy (albo TUTAJ – treść pisana kosmetycznie różni się od mówionej).

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka