Jeszcze 3 miesiące temu Premier Tusk kategorycznie zaprzeczał, że mógłby przyjąć proponowane mu stanowisko Prezydenta UE.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni zaprzeczał już słabo albo wcale.
Peowcy śmiali się z pisowców mówiąc, że Tusk w Brukseli to tylko ich pobożne życzenie.
Teraz od niewielu dni obowiązujący przekaz zmienił się:
Mówią, że odnieśliśmy jako Polska, a Tusk jako mąż stanu OGROMNY SUKCES!
(to oczywiste), a PiS i Kaczyński ponieśli strrraszną klęskę (??)
Niech się cieszą, tyle pieczeni przy jednym ogniu! :)
Ale nie rozumiem, na czym polega klęska PiS-u?
Dlaczego też tyle mówi się o Kaczyńskim przy okazji tak wiekopomnego wydarzenia?
Czy komuś coś trochę się nie pomyliło?
Chociaż z drugiej strony z pozycji Prezydenta UE PDT będzie miał większe możliwości zaszkodzić Kaczyńskiemu i jego planom.
Cóż, zobaczymy na czym będzie polegać (dla Polski) Era Tuska w Unii.
A na razie - gratuluję wszystkim wielbicielom Pana Premiera! (czy może już Prezydenta? ;) )