partyzantka partyzantka
1145
BLOG

WOŚP nie buduje wrażliwości społecznej.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 30

Miałam nie pisać żadnej notki odnośnie WOŚP, ale nie mogę, no nie mogę. Dlaczego? Zostałam zmotywowana do przemyślenia tematu i niespecjalnie zauważyłam parę rzeczy w drodze do i z kościoła.

Otóż wybrałam się do dominikanów na Stare Miasto, szłam ul. Długą od Miodowej, do Freta. Po drodze, nie jest to długi kawałek, mija się trzy kościoły. Pierwszym jest Katedra Polowa Wojska Polskiego, dalej kośiół paulinów, na rogu Freta i Długiej, i wreszcie dominikanie na Freta.

Entuzjaści WOŚP odżegnują się od Kościoła, Caritasu. Pan Owsiak z Kościołem też ma niewiele wspólnego, akcja jest całkowicie świecka. Dlatego się pytam: dlaczego te hordy wolontariuszy gromadzą się głównie przed kościołami, czekając na ludzi idących do lub wychodzących z nich? Na trasie, którą przemierzyłam idąc na Mszę zbieracze ustawili się tylko w okolicach wejścia do kościołów.

I ich zbieranie nie polega tylko na tym, że czekają z puszeczką aż ktoś wrzuci pieniążka, tylko nagabują biednych ludzi, zaczepiają.

(Przyszło mi do głowy, że te serduszka są po to, żeby gdy taki wolontariusz już je zobaczy na kurtce potencjalnego darczyńcy, to da mu spokój i nie napadnie go.)

Gdy opuszczałam świątynię dominikanów musiałam przejść ścieżką, którą utworzyli młodzi ludzie zbierający na WOŚP. Kilka osób z prawej, kilka z lewej z wyciągniętymi puszkami, nie sposób ich ominąć, trzeba przejść pomiędzy nimi. Piękna wolność w dawaniu, człowiek wogóle się przymuszony nie czuje. A skąd. Usłyszałam jeszcze: "Wspomoże pani Wielką Orkiestrę?", rzuciłam tylko: "NIE" i odeszłam przeciskając się przez gąszcz puszek.

Jeszcze chciałabym poruszyć kwestię tytułową, mianowicie tego, że WOŚP w mojej opinii NIE PRZYCZYNIA SIĘ DO BUDOWANIA WRAŻLIWOŚCI SPOŁECZNEJ, wręcz przeciwnie.

Potencjalny darczyńca WOŚP przez cały rok nie wspomaga tych, którzy są w potrzebie. Myśli sobie, że jak raz w roku da na Orkiestrę, to ma z głowy, uspokaja sumienie. Chodzi dumnie z wypiętą piersią, na której widnieje czerwone serduszko, wszyscy widzą, że to nie byle kto, ma dobre serce, troszczy się o dzieci.

A przez następne 364 dni problemy innych go nie zajmują.

O co mi chodzi. WOŚP nie przyczynia się do zbudowania trwałej wrażliwości ludzi, takiej wrażliwości, która troszczyłaby się o potrzebujących nieustannie, była gotowa do pomocy nie tylko raz w roku.

WOŚP nie wymaga wysiłku człowieka. Podejdą do niego, on wrzuci. Nie musi już sam szukać, dowiadywać się, samodzielnie decydować komu i jak mógłby pomóc.

To jest nic więcej jak usypianie sumienia. Tak myślę.

I bardzo irytuje mnie szantaż emocjonalny. Ostatnio byłam w McDonalds i pan bardzo nakłaniał mnie do kupienia serduszka za 4 zł, na jaką fundację szły pieniądze. Gdy powiedziałam, że nie, dziękuję (lubię wiedzieć na jaki cel idą moje pieniądze), rozpoczął swój frontalny atak, mówiąc: że to biedne dzieci, kto im pomoże jeśli nie ja, trzeba im pomóc. Gdy zapytałam co to za fundacja i jaki cel wspiera, nie potrafił mi odpowiedzieć. No brawo. Po prostu brawo.

I wychodzi taki człowiek albo z serduszkiem, bo nie może odmówić szantażowi, albo z kacem moralnym, jak mógł odmówić.

Wypisz wymaluj: WOŚP.

Dlatego, NIE DAJĘ NA WOŚP.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka