niktt niktt
965
BLOG

Milczenie zwierząt - opowieść wigilijna

niktt niktt Kultura Obserwuj notkę 11

 

Tamta zima nadeszła boleśnie i zabójczo mroźnie. Udzielałem schronienia ptakom, sypiąc im do ogrodowego karmnika drobne ziarno, krągły groch i poszarpane kawałki białego chleba. O te porozdzierane okruchy ocierały się zziębnięte koty, zafutrzone ponad miarę i ponad potrzebę. Spoglądały leniwie na wysypane okruszki. Nie zamierzały ich jednak jeść. Widziały w nich przynętę przygotowaną przez nierozgarniętych ludzi, którą one - bezwzględne drapieżniki - wykorzystają, łowiąc zgłodniałe ptaki i przegryzając im z lubością kark.

Tak wyglądała tamta zima. Bo tak wygląda każda mroźna zima, czasem tak mroczna jak tamta.

 

Kilka dni przed Świętami zmarła matka Grażynki.

Mróz zciął wtedy morze daleko w głąb, a ziemię zmienił w skamielinę. Grabarze musieli użyć kilofów, aby uczynić zadość ostatniej posłudze. Dół był niezbyt głęboki, lecz wystarczająco ponury. Piasek i glina zastygły w zimnym uścisku, a śnieg wymieszany z drobinami grudkowatej gleby stracił swój niewinny aromat. Pochowaliśmy matkę na dzień przed Wigilią.

 

Siedzieliśmy milcząc przy wigilijnym stole, na którym niewiele było potraw. Lśniły puste miejsca na białym jak śnieg obrusie. Za oknem skrzypiał mróz. Złożyliśmy życzenia łamiąc się opłatkiem, lecz myślami byliśmy gdzie indziej. Przed oczami mieliśmy bowiem tamten śnieg wymieszany z brunatnymi grudami zmarzłej ziemi. Milczeliśmy. Mróz przekroczył chyba - 20 stopni. Wokół panowała cisza. Co tu mówić?

 

I wtedy, w tej przejmującej mroźnej ciszy, usłyszeliśmy ciche stukanie w szybę kuchennego okna. Okna naszej kuchni, a w zasadzie okna aneksu kuchennego, wychodzą na ogród. Kiedy tam spojrzałem, ujrzałem poskręcane mrozem drzewa obrysowane białymi smugami śniegu i badyle krzaków spowite lśniącą zmarzliną. I wszechogarniającą biel.

To była kotka.

Szarobura dzika kotka. Nieludzko zziębnięta, dzika i potwornie brzydka.

Porzuciła strach i dopraszała się ludzkiego odruchu. Oczekiwała, że nie pozwolimy jej zamarznąć na śmierć.  Błagała nas o to. Wpatrywała się w nas przerażonymi oczami i tym spojrzeniem walczyła o litość! Walczyła o życie.

Nie pozwoliliśmy jej umrzeć! A kiedy odtajała, kiedy rozmroziło się w niej to wszystko co miała w sobie - natychmiast załatwiła się na samym środku salonu. Bo żyła byle czym, jadała byle co, a do tego była tak brzydka, że nie mogła liczyć na ludzkie współczucie. Nazwaliśmy ją Brzydulą.

Oto zdarzyło się niespodziewanie, że siedząc przy wigilijnym stole w tamten smutny wieczór i rozmyślając nad ulotnością ludzkiego istnienia oraz nad zwiewnością losu każdej żywej istoty, raptem dane nam było uratować dziką kotkę przed niechybnym jej zamarznięciem.

 

Była u nas wiele lat.

I choć miałem wiele zwierząt, bo życie bez nich wydaje się niepełnym, to żadne z nich nie było mi tak bliskie jak ona. Odnajdywałem w niej cechy niemal ludzkie. Zrozumienie, tolerancję, cierpliwość, czy lojalność. Była kotką o niezwykłej inteligencji i ujmującej powierzchowności. Bo jako mecenasówna szybko zyskała na urodzie. Pytano mnie czasem: "Czemu nazwałeś ją Brzydulą - skoro to taka piękna kotka?"

Tajemnicze pojawienie się jej w mroźnej ciszy tamtej wigilijnej nocy, miało w sobie jakąś nutę metafizyki. Tak mi się przynajmniej wydawało. Jakiś delikatny rys odwiecznych rozważań o wędrówce duszy. O duszy zagubieniu we Wszechświecie i próbach odnalezienia przez nią drogi.


 

Uśpiliśmy ją przed kilkoma tygodniami. Miała 19 lat. Straciła wzrok i słuch, a nękana nowotworem zaczęła cierpieć. Usnęła mi na rękach.

Wczoraj, w wigilijny wieczór, kiedy poszedłem do kuchni i spojrzałem w okno aneksu, w zmrożony i zaśnieżony - tak jak w tamtą Wigilię - ogród, dostrzegłem nie tylko poskręcane mrozem drzewa i zimną biel śniegu. Dostrzegłem też na gałęzi starej jabłonki siedzącą tam sowę. Ciemny cień sowy. Nigdy nie widziałem tutaj sowy. Miała uszy jak kot i wpatrywała się w okno naszego aneksu.

To trwało. Trwało dłuższą chwilę. Potem przechyliła głowę, rozłożyła ciemne skrzydła i majestatycznie odfrunęła.


 


 


 


 


 

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura