skrent skrent
43
BLOG

Prochy - wspomniania powstańca warszawskiego

skrent skrent Kultura Obserwuj notkę 0

Odcinek 129

 

Tak się pan Kulbaka zabezpieczył, fałszując dokumenty… żeby go nie zdekonspirowali nawet sami diabli. I dobrze zrobił, bo go za to pochwalił, za tę przezornośc, gdy  przyszedł z rozkazem współpracy, porucznik Czerwonka, Czerwenak czy też Czerwiński, tak jakoś, Michał już nie pamięta... pseudo. „Biskup” – tak się przedstawił ten „galant”, „galantny”, który był u jego siostry kilka dni wcześniej, jak mówiła, wypytując ją co Michał robi i gdzie go można spotkać. A Pan Michał faktycznie rozglądał się za jakąś robotą, w obawie, żeby mu się „pociągowe” pieniądze, znalezione w rozbitym wagonie, za prędko nie rozeszły, nie skończyły, dlatego pomagał trochę staremu Frankowiakowi, na mydlanej w warsztacie naprawy instrumentów muzycznych, przeważnie akordeonów, harmonii i bandeonów - oraz pianoli. „Oraz pianoli” dodawał stary Frankowiak, że tak ma mówić o jego zakładzie, bo naprawić harmonię, „cyje”, czy też „wyżymaczkę”, jak w knajpianej gwarze mówili klezmerzy i dansingowi muzykanci, nikt tak jak on w Warszawie naprawic nie potrafił. Frankowiak przyjął go do roboty, na parę dni, może nawet na parę tygodni, albo miesięcy, polecając mu reperowac stare lalki, które przynosili do niego ludzie ze zrujnowanych domów i kamienic, bo przecież po bombardowaniu fabryk, nazajutrz natychmiast powstawały nowe wytwórnie talerzy, guzików, butów, lamp, stołków i bochenków chleba, ale wytwórnie zabawek i naprawy akordeonów, albo połamanych lalek, nie. Więc żeby dzieci mogły się nadal bawić jak przed wojną, trzeba było, żeby ktoś trupki lalek zbierał, oczyszczał, naprawiał i składał, robiąc ze starego nowe, a z brzydkiego ładne. Do tego, do tej roboty, stary Frankowiak wypatrzył Kulbakę. Sam mu to zaproponował. Szukasz roboty? Do naprawy karnetów cię nie dopuszczę, boi się na tym nie znasz, to nie to samo co damskie piszczałki  - żartował – i akordeon byś zepsuł, ale możesz naprawiać celuloidowe szmacienki i stare wózki dziecięce. Bachory nie przestały się rodzic, a kołysek i wózków brak.  Rzeczywiście jakby na złość Niemcom na ulicach Warszawy pojawiło się mnóstwo brzuchatych młodych kobiet. Chyba nic nie mają lepszego do roboty, tylko się pierdolić na potęgę, mruczał stary złośliwie.  Wystarczyło dwa miesiące bez prądu i na wiosnę akuszerki będą miały pełne ręce roboty. Mówiąc o dwóch miesiącach bez prądu, miał na myśli pozrywane kable i linie energetyczne podczas niemieckiego ostrzału i bombardowania Warszawy we wrześniu ’39. Przez kilka miesięcy, niektóre biedniejsze rejony Warszawy nie miały prądu i wody.

 

skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura