KOBIETA KULA KOBIETA KULA
433
BLOG

Kula i Oszołomienie Krakowskie czyli Pomnikowa Żona Lota

KOBIETA KULA KOBIETA KULA Rozmaitości Obserwuj notkę 60

Zakulawszy się minionego lata do krakowskiego Parku Jordana w refleksyjność wielką nad duszą człowieczą ja wpaść musiałam.  Jak raz bowiem, przed oczami w pierwszej kolejności historyczne postaci mnie się ukazały, co rycerstwem były odważnym i ułanami wielkiego czaru, jednakowoż  z daleka od nich mnie się trzymać trzeba było, aby taka Kula z końskich powodów płakać i smarkać na patriotycznej uroczystości nie zaczęła, co by źle zrozumiane być mogło i doprowadzić do jakowegoś medialnego skandalu.  Tedy ja się za jednym panem rozglądać zaczęłam, co on także samo jest i patriotycznym, wszelakie pomniki w owym parku reklamując namiętnie, a także samo i ową uroczystość, a do parku pewnikiem dotarł na piechotę, względem, że lubi spacerować.  Tu jednakowoż rozczarowanie mnie wielkie spotkało, bo prawdy na jaw wyszły tego rodzaju, że niektóry obywatel wiele na temat jakowyś gada, reklamę uskutecznia, na ten przykład w temacie telefonu komórkowego z najnowszym Adrenalidroidem, a jak przyjdzie co do czego, tak się okazuje, że nie tylko używa on starego telefonu na guziki, tak jeszcze i na spacery wcale nie chodząc, na ten przykład pod patriotyczne pomniki. 

W ten deseń, w rozczarowaniu swoim, przyszło mnie jakowychś kombatantów czarować, co pod owym pomnikiem w spiekocie lata powagę zachowując wielką, odważnie w garniturach stali, zaś taka Kula w powiewnych jedwabiach uśmiechnięta niepoważnie, dla zachowania Wszechświata równowagi.  Pieśni były śpiewane, poezyje recytowane, jakowyś minister mowy odstawiał, a młodzież wszelaka odstawiona stała, z nogi na nogę przestępując niedbale, miast przykład brać z ułańsko-rycerskich koni, co w szeregu mężnie stojąc, jedynie strzygły uszami.  Tak i w końcu pomniki poodsłaniano i jak raz, w czas najwyższy, albowiem taki głód od owych patriotyzmów Kulę ogarnął,  ze zjadła by i konia z kopytami.  Tak więc, po patriotyczno-duchowej strawie, ja się w najpiękniejsze miejsce w Parku Jordana udałam, aby podziwiać najpiękniejszy widok w postaci z rusztu kiełbasy oraz ojczystej lemoniady. 

Pokrzepiona w ten deseń na sposoby wszelakie, na spacer ja się po krakowskim mieście udałam, bo wszak kto kiełbasę z rusztu zjada i popija lemoniadą, tak spacerować musi, aby nie utyć, nawet jak jest ładnie zaokrągloną patriotką pomnikową.  Powolutku się tocząc, do Rynku ja dotarłam i jak raz, na Wróżkę się wpakowałam, co tam w celach wróżbiarskich siedziała, a takiej Kuli nic powiedzieć nie chciała, zapytała jedynie gdzie taka Kula zaparkowała Karawan.  Tak ja jej odpowiedziałam, że pod Wawelem, a ona mnie na to, że przed zmrokiem ja mam w trymiga opuścić Kraków.  Widocznie, pomyślałam ja sobie, nie należy w ten deseń nadużywać Miejsca Mocy, bo Karawan tak czy owak już u mnie powoduje poetyckie odloty, co ze mnie na Salonach czyni tak zwaną Erotomankę Mimo Woli.  Od erotomanii zaś, do pokuszeń wszelakich droga niedaleka, w ten deseń taka Kula w drodze już będąc na Wawel, pokusie uległa i do sklepu z literaturą weszła, aby portfel swój obnażając, czynić wielką rozpustę, a także samo i pewne zgorszenie.  Tak się bowiem składa, że od twardych ja wolę miękkie w książkach okładki, bo nie dość, że lżej nosić siaty z książkami literackiej rozpustnicy, tak jeszcze i jest wiele taniej.  Nie o to chodzi w ten deseń, że ja skąpa jestem i z premedytacją czynię udrękę pani księgarce, zmuszając by skakała po drabinie na regały, a także samo po schodach do magazynu biegała.  Jak się co kupuje i pieniądz wydaje, trzeba wszak być mądrym, a nadmierna rozrzutność wielkim jest grzechem pychy, co jak wiadomo do upadku grzesznej duszy człowieczej niechybnie prowadzi. 

Tak to sobie rozmyślając filozoficznie, w stronę Wawelu ledwo zipiąc od nadmiaru literackiego ja się kulałam, wszak mnie szkoda pięknego wieczora i funduszy na taksówkę było, aż zorientowawszy się w ten deseń, że w drodze na ów Wawel cokolwiek pobłądziłam.  Natenczas i telefonik mnie zadzwonił, a w nim jak Anioł Ocalenia, moja Kuzynka się odezwała.  Zaraz też mnie poinformowawszy w temacie, jak dojść na Wawel, bo jak raz, sama ona ostatnio w Krakowie będąc, też sobie pod Wawelem na parkingu podziemnym, bardzo dogodnie i cenowo korzystnie wielce, swoje auto zaparkowała.  Uradowało to mnie niezmiernie, bo pustki w portfelu prawie już miałam i zapytałam ja jeszcze na koniec, jak się Kuzynce ten hotel spodobał, co się z parkingu przez niego wychodzi.  Kuzynka moja na to mnie odrzekła, że hotelu sobie nie przypomina, tak mnie na myśl naszło, że pewnikiem wyszła ona z parkingu innym wyjściem, bo jak raz, wyjście owo ja natenczas zauważyłam, podziękowałam pięknie i się rozłączyłam.  W windę weszłam, na parkingowe czeluście zjechałam, a tu Karawanu ani śladu i w rozpacz ja wpadłam, że choć zmrok jeszcze nie zapadł, Karawan wskutek ciemnych mocy wawelskich w jakowejś czarnej dziurze mnie zniknął. 

Tak to, gdy ja wpadłwszy w rozpaczy pomroczności wielkie, jakowyś jegomość nadszedł i po wysłuchaniu historii o znikających w Miejscach Mocy Karawanach, prawdy mnie objawił takowe, że skoro ja przez hotel z parkingu wyszłam, tak wejść tą samą drogą powinnam, a hotel ów się znajduje od Wawelu i parkingu, co my tu jesteśmy natenczas, dalej o jakoweś sto metrów.  Podziękowałam ja pięknie za owe rady i do hotelu z radością wielką pobiegłam, windę znalazłam i po przekonaniu się naocznym, ze Karawan stoi w stanie nienaruszonym, przed automatem parkingowym wylądowałam, aby opłaty uskutecznić i za radą Wróżki, w trymiga, przed zmroku zapadnięciem Kraków opuścić. 

Tak to bilet parkingowy ja w automat wsunęłam, aż tu mnie się takowe ukazały Obrazy, że w nogach poczułam ja słabość i zesztywnienie ciała, a pot mnie oblał zimny i słony.  Tak się bowiem złożyło, że za kilka godzin krakowskich wypadało mnie zapłacić prawie osiemdziesiąt złotych i wszelakie oszczędności co mnie się udało poczynić w temacie brania miękkich zamiast twardych, z kretesem przepadły.  Na pociechę dostałam ja zakładkę do książki z napisem odpowiednim: "Hotel SzęĄĘ.  Dziękujemy i zapraszamy ponownie!"

Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe. Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne. Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm. Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-) "Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami? - Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..."  ;-))) https://ujarani.com/39447 https://youtu.be/KWZGAExj-es kobietakula@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości