Zamki na Piasku Zamki na Piasku
2703
BLOG

Przed antypolską kampanią w prasie amerykańskiej

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 34

De nihilo nihil fit” napisał w książce „O naturze wszechrzeczy” Lukrecjusz. Z Lukrecjuszem się zgadzam nie ze względu na jego urok patyny starożytności, lecz ze względu na rozum, który wie, że nie ma skutku bez przyczyny.

Do 1772 roku a więc do czasu I rozbioru terytorium Rzeczpospolitej  Obojga Narodów zamieszkiwało 80% populacji wszystkich Żydów. Emigracja Żydów z ziem polskich o charakterze masowym rozpoczęła się w XIXw. (w latach 1871 – 1900 z zaboru rosyjskiego wyemigrowało ze względu na pogromy ok. 445 tys. zaś w latach 1881 - 1910 z ziem zaboru austriackiego ok. 240 tys. – przed wszystkim z przyczyn ekonomicznych). Emigranci udali się w różne strony świata, ale zdecydowana większość wybierała Amerykę Północną.

Wydawać się mogło zatem, że Żydzi znalazłszy się w największym tyglu narodów świata pozostawią w swej wdzięcznej pamięci mniejszy tygiel świata jakim była I Rzeczpospolita i nie zapomną ani wydawanych tu na ich rzecz privilegium de non tolerandis Christianis, ani paradisus Iudaeorum, ani legend o polskich królach żydowskich (Abraham Prochownik, Saul Wahl), ani Sejmu Czterech Ziem, ani tolerancji religijnej czy też autonomii prawnej. Stało się jednak inaczej.

Dlaczego o tym piszę? W latach 1915 – 1920 przez łamy prasy światowej a w szczególności amerykańskiej przetoczyła się wroga odradzającej się republikańskiej Polsce kampania.  Nim ją trochę omówię (a to w kolejnej notce) chciałbym najpierw rzucić trochę racjonalnego świata na narastającą od XIX w. niechęć polsko – żydowską, bo za często u nas patrzy się na te sprawy wersji bajkowej: potwory vs. niewinni. To jest jałowe i infantylne.

Coś się zmieniło na gorsze w stosunkach polsko – żydowskich w XIXw. To pewne. To fakt. Być może zaczęło się to od margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, który chciał przyspieszenia procesów asymilacyjnych i wpłynął na to, że w 1862 roku władze carskie ogłosiły równouprawnienie obywatelskie Żydów (co musiało być spełnieniem najgorętszych życzeń Joachima Lelewela a autor w pełni się z tym zgadza). Sam Wielopolski nie był wprawdzie filosemitą, ale zmierzając do stabilizacji w Królestwie Polskim chciał z Żydów stworzyć nowoczesny stan trzeci pozostający w opozycji do buntowniczego i szukającego się do irredenty żywiołu polskiego.  Wkrótce też typowe aktywności świata żydowskiego (handel, finanse, rzemiosło a niedługo przemysł) stały się źródłem przewagi ekonomicznej (wprawdzie pojawili się Wokulscy, ale fortuny Kronenbergów, Natnasonów, Wawelbergów, Lilpopów rosły szybciej, bo i doświadczeniem ich właściciele dysponowali większym).  Świat szlachecki umierał wraz ze zgonem pańszczyzny i rodziła się konkurencja ekonomiczna a wraz z nią antagonizm zaś obcość tak kulturowa jak i językowa pozostała – wystarczy wskazać, że w 1897 roku w Królestwie Polskim tylko 46 380 Żydów spośród 1,4 mln. język polski uważało za ojczysty (nie sądzę, aby w 1918 roku sytuacja drastycznie się zmieniła). Na dodatek II połowa wieku XIX to odkrywanie tożsamości narodowej – dotyczy to Polaków, ale w jeszcze większej mierze Żydów. To dla nich wiek emancypacji i poczucia dumy: rezygnacja z obrzeży społeczeństw na rzecz jego centrum.

 Co więcej – najpopularniejsze koncepcje społeczne budzące i organizujące amorficzny świat zastygły w judaizmie – były koncepcjami albo nacjonalnymi (syjonizm) albo rewolucyjnymi i socjalistycznymi. Wystarczy wspomnieć tak istotne dla rozwoju socjalizmu i rewolucji postacie wywiedzione z narodu żydowskiego jak:  R. Luksemburg, F. Kon, A. Warski, F. Perl, B. Szapiro, K. Radek, M. Horowitz, B. Drobner, H. Libermann, H. Diamand. Nadto wspólne socjalistyczne drogi po których chadzali i Polak i Żyd szybko się rozeszły: dla Polaków rzeczą większej wagi była kwestia niepodległości a dla Żydów kwestie związane z socjalizmem i komunizmem sensu stricto (to zresztą doskonale jest zauważalne przy analizie żydowskich partii politycznych w II RP i wynika z ogromnej nędzy, jakiej były poddane masy żydowskie – wystarczy przeczytać „Przedwiośnie” S. Żeromskiego). Michał Sokolnicki - polski dyplomata -  wspominając w książce „Czternaście lat” jedną z demonstracji rewolucyjnych w Warszawie napisał: „Wszędzie słyszałem żargon żydowski lub mowę rosyjską, najmniej języka polskiego. Nad morzem głów wykrzykiwano hasła i agitowano słuchaczy – po rosyjsku... Warszawa zobaczyła w dniu 1 listopada socjalizm. Dla wielu socjalistów, dla mnie też, dzień ten pozostał jak ciemny koszmar”. W Galicji też nastąpiło rozstanie się socjalistów polskich i żydowskich -Ignacy Daszyński w 1907 r. pisał: „Żydzi okazali się rozstrzygającym czynnikiem politycznym przy wyborach, maszerując razem jako masa pod hasłem ekskluzywności plemiennej i narodowej” zaś w 1911 roku zauważył „Zarobiliśmy uczciwie (…) na miano żydowskich pachołków” oraz potępiał żydowską partię socjalistyczną pisząc o niej, że „występuje przeciw językowi polskiemu, wykazując wręcz nienawiść do polskości”. Żydowski Bund – postulujący autonomię narodową Żydów i odrzucający postulat niepodległości Polski stawał się coraz bardziej popularny także za sprawą antysemityzmu „cynicznie podsycanego przez Rosjan” jak napisał Józef Piłsudski. W ostatnim rozdziale programu Ogólnego Związku Robotników Żydowskich Rosji, Polski i Litwy (to pełna nazwa tej partii) poruszono kwestię Judeopolonii. Była to koncepcja stworzenia żydowskiego państwa w państwie polskim. Bund opowiadał się za budową autonomii dla mas żydowskich, która byłaby jednym z rozwiązań kwestii żydowskiej i w pewnym sensie zakończyłaby wędrówkę Żydów, którzy od wieków szukali swojej „Ziemi Obiecanej”. Bund traktował ziemie polskie jako platformę do dalszych działań, mających w ostatecznym rozrachunku doprowadzić do rewolucji proletariackiej. Wielu Polakom pozostały w pamięci okrzyki wznoszone przez Żydów podczas rewolucji w 1905 roku jak i podczas rozbrajania Austriaków w 10 listopada 1918: „Precz z białą gęsią!” (chodzi o Orła Białego).

 Nie sposób też nie wspomnieć w kontekście „podsycania antysemityzmu” o wezbranej fali napływających do Królestwa Polskiego a przede wszystkim do Łodzi i Warszawy tzw. litwaków, którzy przesiąkli kulturą rosyjską, byli propagatorami separatyzmu i przeciwnikami asymilacji narodowej. Jak pisałprof. Henryk Wereszycki pisał: „Zupełnie nie znający języka polskiego, obcy wszelkim dążeniom reszty społeczeństwa”. Wiele też negatywnych emocji budziło oderwanie w 1912 roku od Królestwa Polskiego Chełmszczyzny za co rabini chełmscy „składali dziękczynne hołdy” (za tygodnikiem „Świat”) czy też grube szyderstwa kierowane przez Adolfa Warskiego pod adresem międzyzaborowych ceremonii  z okazji 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem. 

 Julian Unszlicht w książce „Socjalitwactwo w Polsce” pisał z wielkim oburzeniem: „ Do jakiej czelności może się tu posunąć socjal-litwactwo świadczy fakt następujący: na początku 1905 w chwili największego wybuchu rewolucyjnego w Polsce socjallitwacki Sanhedryn (tzw. Zarząd Główny) wypuścił w rocznicę »Proletariatu«  odezwę, w której oznajmił uroczyście, że »Polska, to trup, który winien być rzucony na śmietnik«, i pogląd ten rozwałkowany na całą odezwę rzucił w ogromnej ilości egzemplarzy w masy robotnicze polskie —pod pretekstem, że to była ideologia »Proletariatu« (...) Trzeba było całej litwackiej arogancji i nienawiści do Polski, aby podobnie plugawą odezwę wypuścić, przypominającą haniebne odezwy czamosecińców rosyjskich przeciwko Żydom.” Zwrócić też trzeba uwagę, że politycy żydowscy wkraczali do świata wielkiej polityki (np. odnotować należy, że w wyborach do Dumy w Wilnie w 1906 roku Szmaria Lewin pokonał znanego adwokata Tadeusza Wróblewskiego czy wspomnieć porażki wyborcze do Dumy poniesione w Warszawie i Łodzi w 1912 roku na co też nie pozostała bez wpływu ordynacja wyborcza preferująca zamożne mieszczaństwo składające się przede wszystkim z Żydów).

 Żydzi powoli stawali się realną siłą polityczną. W wyobrażeniu wielu Polaków także siłą groźną: rewolucja bolszewicka w Rosji w przekonaniu wielu była rewolucją żydowską wymierzoną w ancien regime. Nie należy demonizować roli Żydów, ale też niezauważanie ich jest czymś wbrew faktom: rola kierownicza wydaje się oczywista (L. Trocki, J. Swierdłow, G. Zinowiew, K. Radek, M. Urycki, L. Kamieniew, M. Litwinow, G. Jagoda, N. Bucharin). Przegląd kadr narodowościowych w Radzie Komisarzy Ludowych i Komisariatach (odpowiednikach ministerstw) daje jasny obraz sytuacji – Rosjanie, Łotysze, Ormianie, Polacy to znikomy procent władzy sowieckiej po przewrocie. Każdy kto miał nieszczęście wpaść w ręce Czeki” pisał Leonard Schapiro, żydowski historyk „stawał przed wielką szansą skonfrontowania się i prawdopodobnie rozstrzelania przez żydowskiego śledczego”. David R. Francis, ambasador USA w Rosji, ostrzegał w depeszy wysłanej w styczniu 1918 r. do Waszyngtonu: „Tutejsi bolszewiccy liderzy, z których większość jest żydami i z których 90 procent powróciło z wygnania, mało dbają o Rosję i jakikolwiek inny kraj. Są internacjonalistami i próbują wywołać światową rewolucję socjalną”. Karol Rivet dziennikarz paryskiego „Tempe” pisał: „Agitatorami bolszewizmu w Polsce są też przeważnie wysłannicy Żydzi...” Ignotus (Hugo Veigelsberg, Żyd z Węgier) pisał: „Nie można przeczyć, że Leon Trockij wciela dość dobrze ideały części tego ogromnego proletarjatu żydowskiego Europy Wschodniej, który od lat trzydziestu zwrócił swe oczy ku „przyszłemu ładowi“, oczekując od socjalizmu uzdrowienia swych bolączek” .

Nie można też zapominać o wielkich inklinacjach i szczerych sympatiach progermańskich żywionych przez ówczesnych XXw. Żydów. Natan Birnbaum pisał „Nie jest to bynajmniej wynik jakichś bezpośrednio od Niemców doznanych uprzejmości. Rozwiązanie zagadki leży właśnie w tem, że ta sympatja nie jest sprawą dzisiejszą, ani jutrzejszą, ani wczorajszą, ani pozawczorajszą, lecz głębokiem moralnem poczuciem nienaruszonego, czystego i samodzielnego instynktu narodowego żydow. Instynkt ten poucza żydow o wewnętrznem pokrewieństwie duchowem charakteru niemieckiego i żydowskiego: tu i tam karność, obowiązek, jako podstawa życia zbiorowego, tu i tam wewnętrzne dążenie do moralności ponad popędem do zabawy, tu i tam silna wola w walce z bezmyślnym światem wokoło.” W podobnym stylu pisał też Herman Cohen, Adolf Grabowsky, Adolf Friedeman a wtórował im Wladimir Kaplun Kogan: „Ludność żydowska w Polsce od samego początku trzymała się mocno swej niemczyzny. Albowiem, gdy żydzi wędrowali do krajów sarmackich, zapomnieli wprawdzie o kraju niemieckim, ale nie o Niemcach. Posługiwali się hebrajszczyzną w studjach, lecz językiem potocznym był djalekt górno-niemiecki, przyniesiony z poprzedniego kraju. Po polsku rozumieli tylko ci, którzy musieli utrzymywać bezpośrednie stosunki z władzami w jakiejkolwiek instytucji rządowej. Żydzi polscy w przeciągu całej historji Polski z prawdziwą namiętnością dalej pielęgnowali swój język żydowsko-niemiecki i nie zapomnieli go w kraju obcojęzycznym”.  Nawet długi chałat i jarmułka stanowiła poza językiem więź z niemieckim kupcem średniowiecznym (A. Friedeman).

 Amerykański Żyd S.M. Mełamed dodawał: „Idziemy z Niemcami, bo od nich oczekujemy wolności dla naszych uciśnionych braci na Wschodzie, bo oni są wrogami naszych wrogów, bo wreszcie, co głównym jest motywem, z Niemcami łączy nas 500-letnia wspólność kultury, od 50O lat mówią wschodni żydzi po niemiecku, choć od 500 lat żyją w słowiańskiem środowisku...”. Johan Frey dodawał „Naród z tak kolosalną energją i ekspansywnością, jak Niemcy, nie potrzebuje barjery, nie potrzebuje ściany, przeciwnie musi posiąść cały system mostów, po których olbrzymi wywóz jego toczyłby się gładko zagranicę. Kraje, jak Kurlandja, Litwa, Polska, Galicja, Węgry i Rumunja, muszą być wychowane przez administrację niemiecką do tego (…). aby dostarczały sił roboczych i żołnierskich światowej potędze niemieckiej. Zamieszkali tam Żydzi będą pośrednikami między temi dwiema kulturami tak nierównej wartości (…) Do przyszłej niemieckiej kampanji ekonomicznej celem zdobycia Rosji i reszty świata już dziś przysposabia się polskich Żydów i ukazuje się im najświetniejsze horoskopy... Musimy starać się o to, byśmy w Polsce, a może i w całej Rosji, dostali się pod berło niemieckie.”

 W 1918 roku Georg Benhard redaktor „Yossische Zeitung” w roku napisał: „Muszą się już szybko zakończyć te zabawy w narody kresowe z ich królami razem.(…) Los wszystkich wschodnich narodów kresowych musi być rozstrzygnięty tylko pod kątem widzenia interesów niemieckich.” Kapitalną rzecz dostrzegł natomiast Georg Gottheim w 1917 roku: „Większa część żydów polskich uważa siebie za odrębny naród za plemię, za nację... Tylko maleńka cząstka czuje się Polakami...Tych jest ledwie 5% a może nawet ledwie 2 procent.”

Nie ma co się oszukiwać: stosunki polsko – żydowskie na starcie Polski do niepodległości były po prostu nienajlepsze (obcość językowa, kulturowa, inne sentymenty narodowe- proniemieckie i inne sentymenty polityczne – rewolucja, komunizm, antagonizm gospodarczy) zaś wspominanie w tym kontekście polskiej gościnności wobec Żydów było li tylko sentymentalizmem. Czytając najróżniejsze wspomnienia i wypowiedzi czy też komentarze prasowe z lat kończących wiek dziewiętnasty a zaczynających dwudziesty nie sposób powstrzymać się od wrażenia jakieś wzajemnej antypatii. Żydzi też się zmienili:wizerunek chytrego a uniżonego kupca stał się pieśnią przeszłości i jeżeli szukać jakiegoś wymownego symbolu tej zmiany to wskazałbym na Hirsza Lekerta – członka Bundu, który w 1902 roku dokonał nieudanego zamachu na gubernatora Wilna generała von Wahla.

To be continued. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka