Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2000
BLOG

Faszyzm rodzi się codziennie

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 83

Naprawdę trudno jest mnie wyprowadzić z równowagi. Udało się to ledwie kilku osobom w ciągu mojego prawie czterdziestoletniego życia. Jeśli chodzi o sprawy polityczne, to raczej staram się patrzeć na nie wyjątkowo na spokojnie, co znowu wielu odbiera jako obojętność. Tymczasem dziś udało się uruchomić we mnie ten magiczny przełącznik nikomu innemu jak samej HGW.

Jest sobie w aglomeracji warszawskiej coś takiego jak kolej SKM. Taka bardzo wolna kolejka podmiejska, która wozi ludzi z przedmieść do stolycy. Funkcjonuje to to pod zarządem warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego. Nie wiem, nie chcę mi się dziś już łazić po necie i sprawdzać, ale w takim razie chyba jakoś tam za losy tejże SKM-ki odpowiada pani HGW. No chyba, że nie odpowiada, w takim razie przepraszam, zapomniałem, że „wy” za nic nie odpowiadacie. No ale przyjmijmy, że ja jestem wariat i uważam, że odpowiadacie. Za SKM-kę też. SKM-ka jeździ po torach, bo to normalny pociąg jest – tak na wszelki wypadek tłumaczę tym, którzy mogą nie wiedzieć. No więc mniej więcej od lipca panuje na tychże torach tak wielki (nie chcę użyć tego słowa, sami je sobie dopowiecie) bałagan, że odejmuje mowę. Od początku lipca aż po dzisiejszy wieczór, nic nie jeździ o czasie. Pociągi znikają niczym u Copperfielda i już się nie pojawiają, albo stają w polach i tak stoją po kilkadziesiąt minut. Ludzie już nawet nie mają siły złorzeczyć. Są jakby obumarli. Ciekaw jestem ile osób np. wyleciało z roboty za notoryczne nie dojeżdżanie do pracy. Ja mam wyrozumiałych szefów. Wiecie, remontują tory, wymieniają jakieś systemy – teraz można się śmiać szczerze i głośno.

Dziś było apogeum. Wracałem po ciężkim dniu z pracy. Zamiast tradycyjnej godziny, wracałem równe dwie. Z tym, że druga godzina to była podróż na odcinku jaką SKM-ka pokonuje zwykle w góra piętnaście minut. Ja naprawdę jestem dumny ze spokoju ducha jaki zachowywałem. I kiedy już stałem przy drzwiach, dowiadując się, że pociąg postoi sobie między stacjami następne 15 minut mój wzrok padł na wyświetlacz LCD, na którym jakiś mądrala puszcza newsy z portalu Natemat.pl Stałem, patrzyłem. Zobaczyłem chyba ze trzy newsy o księżach pedofilach, a na sam koniec o tym, że jakiś polityk PO – jak tam napisano, zadeklarowany homoseksualista – uważa, że trzeba szybko pozwolić na związki osób tej samej płci i tym samym zastopować katolicką indoktrynację. I powiem wam szczerze, że nagle trafił mnie najprawdziwszy szlag. Bo zdałem sobie sprawę, tak stojąc w tej zaginionej SKM-ce, że jesteśmy w bardzo ważnym momencie naszych dziejów. Mnie trafiał szlag, a tymczasem większość ludzi miało to co ja myślę gdzieś, wszyscy niemalże wpatrzeni w smartfony niczym w jakieś cholerne voodoo.

Żeby całkowicie nie poddać się nerwom zacząłem sobie rozmyślać. I nie wiedzieć czemu stanęli mi przed oczami rozmaici tzw. intelektualiści, którzy z wypisanym na twarzy zatroskaniem pytają: jak to możliwe, że w latach trzydziestych Niemców uwiódł faszyzm, i w ogóle dlaczego nagle z miłośników Goethego zamienili się w wilkołaki. Powiem wam, że gdybym mógł, to wziąłbym takiego humanistę jednego z drugim, zamknął na dwie godziny w SKM-ce, pokazał mu niewzbudzające dosłownie niczyjej uwagi newsy z Natemat.pl kolportowane w środkach masowego transportu publicznego i powiedziałbym tak: panie, nie wiesz pan jak się narodził faszyzm? Patrz więc pan, bo właśnie tak, dokładnie tak się wtedy narodził. Wtedy najpewniej też gdzieś ktoś przełamał cienką linię i pozwolił sobie na publiczne piętnowanie Żydów. Wtedy tak samo nie wzbudziło to uwagi biernej większości zapatrzonej nie w smartfony, ale może w jakiś tam automobil czy inną maszynę do szycia.

Moją irytację pobudziło to co jeszcze sam sobie następnie zwizualizowałem. Bo pomyślałem, że napiszę o tym tekst. I potem od razu zobaczyłem oczyma duszy jak przyjdzie tu kilka, kilkanaście osób i zacznie mnie przekonywać, że jestem wariatem, że się czepiam, że histeryzuję, że to drobiazg, że nie powinienem się przejmować, i te wszystkie inne mieszczańskie wymioty mam tu na myśli.

Bo do tego żeby narodził się faszyzm (czy jak tam nazwać zbiorowe zamienienie ludzi w tępe wilkołaki) potrzeba dwóch rzeczy ledwie. Czyjejś głupoty w szukaniu wroga ku celom politycznym i potem tylko powszechnej bierności i milczącej akceptacji „ponieważ trzeba żyć dniem codziennym i robić co tam się jedynie da, a przecież wiele się nie da”. Ja sam pomyślałem pierwszy raz na poważnie, że dzieje się coś naprawdę złego, kiedy zupełnie przypadkiem włączyła mi się w internecia jakaś reklama pewnej firmy turystycznej, na której przedstawiono roznegliżowaną kurtyzanę rozwaloną na leżaku, a podpis pod tym obrazkiem brzmiał: "Boże ciało".

Może ja niejasno się wyrażam, więc uproszczę przekaz. Oto na na naszych oczach powoli przenika w coraz silniejszych dawkach pewna nienawistna ideologia, która niczym delikatny, acz śmierdzący jak bąk smerfa, dym z e-papierosa coraz wygodniej się mości w naszej przestrzeni. Jak już się ostatecznie skrystalizuje to będzie nam wszystkim bardzo przykro i kolejne lata poświęcimy na debaty pt. „jak to się mogło wydarzyć”.

Na koniec napiszę, że coś we mnie pękło. W przyszłym tygodniu napiszę list z pytaniem: dlaczego transport publiczny wykorzystuje to, że w jednym miejscu przewija się masa ludzi i wtedy promuje wśród nich nienawistne obrzydlistwo jakim jest portal Tomasza Lisa. Przecież miało być światopoglądowo neutralnie! Naprawdę, napisze to i wyślę w kilka miejsc, między innymi do neutralnej światopoglądowo pani HGW. Potem, obiecuję, wstawię tu skan, i zapewne też zdam relację jak to odpowiedzią była głucha cisza.

Jeśli ktoś chciałby się do tej mojej don kiszoterii dołączyć, serdecznie zachęcam. Przecież tyle razy mówimy sobie: nie gadajmy, tylko coś zróbmy. Jest wspaniała okazja. Jeśli ktoś myśli, że za pół roku przyjdzie PiS i to wszystko poodkręca to się grubo myli. Jesteśmy już w miejscu, w którym jeśli my sami nie uświadomimy sobie, że znajdujemy się na zakręcie to nic nam nie pomoże.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka