Odchodzę…
Wciąga mnie śmiertelny wir życia,
A zarazem czuję się, jakbym czytał wiersz.
Strofy, płynące pulsującym nurtem mojej krwi.
Zbyt szybko mnie niosą, więc recytuję coraz wolniej,
Tak wolno, że słowa z każdym dźwiękiem oddalają się od siebie.
Powstaje coraz większa przestrzeń – prawie nieskończona...
Tam, jest moje miejsce.
Tam, jestem sobą.
To miejsce, gdzie nasz świat nie istnieje
To miejsce, gdzie wszystko czego nie znałem – istnieje.
To ja…
Nie potrafię tego wyjaśnić, ale kiedykolwiek tu trafisz,
Znajdź mnie…