Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2247
BLOG

O błędzie większym niż zbrodnia

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Rozmaitości Obserwuj notkę 90

Ktoś kiedyś powiedział, nie wiem dokładnie kto, że ludzka praca, nieważne jak bardzo prosta czy też skomplikowana, da się w zasadzie streścić jako jedna wielka, mniej lub bardziej rozpaczliwa, próba zamaskowania własnej niekompetencji. To dowcipne nawet jest. Piszę o tym, bo kiedy obserwuję jak wiele emocji wzbudziła ta cała sprawa z Legią oraz z Celtikiem i panią Ostrowską w tle, to wydaje mi się, że wiem (albo raczej domyślam) skąd owe emocje się biorą.

Błąd. Tu chodzi o błąd. Emocje jakie się wszystkim udzieliły w związku z „wymiksowaniem” się Legii z eliminacji Ligi Mistrzów to pochodna błędu, błędu ludzkiego dodajmy – każdy z nas, podświadomie lub całkowicie świadomie boi się tego słowa i wszystkiego tego co się z samym tego słowa brzmieniem wiąże. Widzimy, że ktoś się pomylił i to nie w skali mikro, a raczej w skali makro – chodzi o duże pieniądze, prestiż i wszystkie te inne pierdoły, które na tej planecie wydają nam się być najważniejsze i "uber alles". Kto z nas nigdy nie obawiał się, że jemu samemu taka pomyłka może się kiedyś przytrafić?

W moim zawodzie związanym z budownictwem i projektowaniem błąd jest codziennością. To znaczy chodzi o prawdopodobieństwo popełnienia takiego właśnie błędu, które to prawdopodobieństwo wisi nad głową każdego pracującego w tym fachu niczym odbezpieczona gilotyna. Jedno omsknięcie ręki może spowodować gigantyczne straty finansowe, może też utrudnić wielu dobrym ludziom żywot. Informatyzacja i coraz bardziej pęczniejące i degenerujące się prawo jedynie poszerza zakres bagniska. Spływają setki, tysiące informacji, które należy non stop przetwarzać i koordynować ze sobą. Nie chcę się w to zagłębiać, w każdym razie ludzie zajmujący się tego typu pracą (oczywiście zawodów z podobną lub jeszcze większą odpowiedzialnością jest multum, pisze tu jedynie o sobie po to by dać jakiś nieabstrakcyjny przykład) muszą się z codzienną możliwością grubej obcinki nauczyć żyć. Ci, którzy nie potrafią się z nią oswoić szybko z tego zawodu odchodzą. Jest jeszcze trzecia grupa, ci pewnie też zapewne pojawiają się w każdej dziedzinie życia – mówię tu o tych, którzy na wszystko bimbają, wydaje im się że wszystko wiedzą i nie ma mowy o tym, by się kiedykolwiek pomyli. A nawet jeśli, to nie ich oczywiście jest to wina – tak sobie oni zwykle myślą i to im pomaga.

Miałem zmierzać do sedna, ale jeszcze mi się coś przypomniało. Otóż równie ważne w tym całym moim wywodzie są ludzie, którzy uwielbiają przyglądać się czyjemuś błędowi niczym ci, którzy nie potrafią oprzeć się pokusie stania i gapienia się na efekty wypadku samochodowego. Tam są różne częstotliwości tego zachwytu – ja najbardziej lubię tych, którzy ponad wszystko lubują się w szukaniu winnego popełnionego błędu, omawiania wszystkich jego aspektów aż do ostatecznego zamęczenia wszystkich wokół. Ci sami ludzie najpóźniej ze wszystkich szukają, o ile jeszcze jest na to szansa, rozwiązania danego kłopotu. To po prostu nie idzie ze sobą w parze.

Wracajmy jednak do Legii i do niejakiej pani Ostrowskiej, która, jak się mówi, popełniła tzw. mega-ryfę i wszystko się schrzaniło tak, że już się nie da bardziej. Chóry zagrzmiały, ale wyrok to kakofonia – od uwikłania w III RP po oskarżenia z gatunku „głupie babsko”.

Nic mnie nie obchodzi Legia, ani średnio mnie grzeją te wszystkie puchary. Rozumiem, że są jakieś straty, że panuje jakieś cierpienie. Jednak ja wciąż i uparcie myślę o tej osobie, której powinęła się noga. Nie z jakiegoś głupiego i sentymentalnego współczucia, które często zawodzi człowieka na absolutne moralne manowce. Po prostu ta osoba, nie wiem dokładnie czy była to ta pani Ostrowska, którą nie wiadomo co zgubiło, rutyna, pośpiech lub po prostu zwykłe zmęczenie, albo jakieś chwilowe zaćmienie to dla nas wszystkich żywe ostrzeżenie. W każdym zawodzie, we wszystkim co się robi czyha na nas możliwość pomyłki. Jeśli my sami się w czymś pomyliliśmy kiedykolwiek, to wiemy, że to się dzieje choć często robimy wszystko by do tego nie dopuścić. A tu bach i jest błąd.

A niech tam. Niech mnie posądzają o pięknoduchostwo – ale bardzo chciałbym, aby ta osoba która zaliczyła tą jedną z bardziej spektakularnych pomyłek jakoś z tego psychicznie się wydostała.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości