Vitus Vitus
404
BLOG

Niechciana kochanka

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 22

 Wyruszył o świcie. Jeszcze spała, zmęczona po całonocnej imprezie – długo, bo obudziła się dopiero następnego dnia, kiedy był już w Warszawie. Zaskoczona jego nieobecnością rzuciła się w pościg. Pomknęła, jak burza, autobahnem do Karlsruhe, dalej Norymberga, gdzie wpadła z poślizgiem (padał deszcz) na ten berliński. Pod Hof, dostała szału, bo nie wiedziała gdzie: Berlin czy Drezno? Skręciła na Breslau. Pod Dreznem skosiła jedenaście żyć – autobus i bus. Trochę się uspokoiła, ale na krótko. Rozpędzona wpadła do szamba w Karczówce – udusiła całą siódemkę. Wzmożona smrodem odchodów wietrzyła się aż do wschodniej Ukrainy, gdzie urządziła sobie prawdziwą ucztę. Po krótkim odpoczynku, ponownie podjęla pogoń...

Dopadła go tuż przed zakrętem. Już pewna, wyprzedziła i założyła pułapkę, kilka metrów za. Na próżno... Zjechał w boczną drogę, zatrzymał się i poszedł na spacer. Z daleka dobiegło go wycie syreny. Pomyślał przez moment, że to ona, ale szybko odrzucił tę myśl i poszedł nad jeziorko. Wściekła, zawróciła i przeleciała cały kraj wzdłuż i wszerz. Na sopockim molu urządziła sobie slalom między tłumem wczasowiczów; na Narwi utopiła kajakarza; tuż obok jego działki, wciągnęla do topieli rozgrzanego pijaczka. Węszyła i szukała na oślep, tnąc bez żadnego umiaru. Nagle zatrzymała się, nabrała oddechu i zebrała myśli...

W tym czasie on, czuł wzmagający się powiew jej szału. Była coraz bliżej. Jej narastającą bliskość sygnalizowały syreny pędzących radiowozów i ambulansów. Teraz już wiedział, że to ona. Wiedział, że się miota. Wiedział, że zaciska pętlę na jego gardle. Wiedział, że jest wściekła, bo nie zasnął w jej objęciach - nad Renem... Musiał gdzieś się schronić, tam, gdzie trudno będzie jej go znaleźć. Tak – w jednej chwili podjął decyzję - ta mała kapliczka, studzienka z uzdrawiającą wodą, chata ukryta w cieniu sosnowego lasu i ciepło matczynej dłoni. Jutro ruszy w drogę. Po chwili, zasnął odurzony wydarzeniami zachodzącymi za jego plecami.

Odczytała jego myśli, przechwyciła marzenia. Wyjęła osełkę i zaczęła ostrzyć mocno przytępioną kosę. Teraz już mi nie umknie - zamruczała, i złowieszczy uśmiech zawitał na jej twarzy.

Obudziły go krople deszczu, delikatnie muskające liście przyokiennej topoli. Ziewnął. Po chwili ponownie wpadł w drzemkę ukołysany ich niekończącą się melodią. Chyba nie dziś.

A ona? Już czekała, coraz bardziej zniecierpliwiona. W końcu ze złością rzuciła kosę pod nadjeżdżającego vana. Trakt lubelski zamarł na długie godziny. Niepocieszona pognała za zwem krwi. Czuła się, jak odrzucona, niechciana kochanka. Jeszcze wróci – przyrzekła sobie w duchu.

Następnego dnia ruszył w drogę. Po krótkiej podróży ukazała się jego oczom kapliczka, studzienka z uzdrawiającą wodą, chata ukryta w cieniu sosnowego lasu... Odetchnął z ulgą - żył.

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości