Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2752
BLOG

Czy Marek Jurek spoliczkowałby Dorna?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 95

Mam takiego jednego kolegę, którego, oprócz wielu posiadanych przez niego zalet, cechuje gigantyczne wręcz, nazwijmy to oględnie, roztargnienie. Opowiadał mi jak to kiedyś skierowano go służbowo do Szczecina. Kiedy już tam dojechał i, jak to się dziś brzydko mówi, zalogował w hotelu to z miejsca ruszył w miasto z mocnym przekonaniem, że za chwilę pomoczy nogi w Bałtyku. Miejscowi pytani „którędy do morza” patrzyli na niego podobno niezbyt przytomnie a od pogonienia kijami uratował go pewnie alkoholowy oddech. Nadmieniam, że przekonanie, o tym że Szczecin leży nad morzem nie jest wcale wśród mieszkańców Polski centralnej przekonaniem rzadkim. Niech mnie ktoś zabije, ale nie wiem dlaczego, ale zawsze przypomina mi się ta anegdota kiedy widzę niektóre zachowania sympatyków tej tzw. nowej prawicy spod szyldu Wiplera czy Korwina.

Bezpośrednią inspiracją do tego tekstu, jest zamieszczona na profilu Przemysława Wiplera fotka w tej wylewającej się zewsząd nieznośnej i wyjątkowo drobnomieszczańskiej manierze „selfie”, na której poseł Wipler przytula się do Korwina-Mikke. Pod fotką Wipler napisał o tym jak wielu ludzi dziękuje Korwinowi „za wczorajszy gest”. Tu nastąpiło moje pierwsze zdziwienie, ale drugie nastąpiło szybko po pierwszym. Bo przejrzałem dość liczne komentarze pod tym wpisem. Pierwszy na jaki padł mój wzrok brzmiał tak: „hołota musi wiedzieć z kim tańczy! Dzień dziecka się skończył lewackie kurwy!”. Potem zjechałem scrollem niżej i w zasadzie tego typu poetyka nie miała tam końca. Wszyscy tam skaczą z radości, że JKM spoliczkował Boniego i widzą w tym jakieś pierwsze blaski nadchodzącej jutrzenki wyzwolenia.

Tu muszę zrobić małą dygresję, ale jest ona mi tu niezbędna. Otóż nie będę robił żadnej tajemnicy z tego, że w ostatnich wyborach oddałem głos na Marka Jurka. Jeśli chodzi o mój stosunek do tego polityka, to jest to długa droga od młodzieńczej głupoty i widzenia w Jurku przywódcy „Kato-landu”, aż po głęboki szacunek jakim darzę go dzisiaj. Ten szacunek wzrósł jeszcze bardziej kiedy podczas emitowanego niegdyś na S24 programu Igora Janke, Marek Jurek ze stoickim spokojem reagował na wyjątkowo prymitywne podszczypywanki Ludwika Dorna. I tak się teraz zastanawiam, czy Marek Jurek byłby w stanie spoliczkować Dorna? Nie wiem, ale mógłbym postawić duże pieniądze na to, że Marek Jurek nie spoliczkowałby nikogo z licznych swoich przeciwników, ani tych którzy przecież nie znają umiaru w lżeniu jego postaci.

Wróćmy do Wiplera. Droga którą pokonuje ten polityk jest zdumiewająca. W krótkim czasie przeszedł od największej nadziei PiS-u do „selfie” z Korwinem i gloryfikacji policzkowania. W ostatnim tekście wspomagałem się „Biesami” Dostojewskiego. Wrócę do nich jeszcze raz. To tam właśnie poznajemy jednego z głównych bohaterów powieści, który choć uznawany jest za człowieka zrównoważonego, dobrze urodzonego i pełnego zalet, to mimo to co jakiś czas dokonuje jakiegoś obrazoburczego wybryku wpędzającego całe otoczenie w przerażenie. Np. podczas z jednego ze spotkań środowiska rosyjskich liberałów chwyta jednego ze staruszków za nos i na oczach wszystkich upokarza go. Część postępowej arystokracji widzi w tym zachowaniu dokładnie to samo co dziś wielu w „policzku” Korwina, albo też co widziała zblazowana śmietana sanacji w dyzmowskim okrzyku „a, gówno!”. Krótko mówiąc mam tu na myśli niezdrową, pensjonarską wręcz egzaltację chamstwem, w tym przypadku zresztą dokonanym z premedytacją wykierowaną w jednym tylko celu: podkręcenia tej właśnie publiki, która cała pąsowieje z radości gdy słyszy słowo „kurwa”. A ja, głupi oczywiście, nie potrafię połączyć tego co wyczynia Wipler z wielokrotnie deklarowaną przez niego postawą chrześcijańską. Chciałbym posłuchać jak Wipler sobie racjonalizuje zachowanie Korwina i jak mu się to zgryza z chrześcijańskimi deklaracjami. Mi one są również bliskie, ale, nie wiem może mam pecha, od żadnego księdza nie słyszałem, żeby załatwiać tego typu sprawy za pomocą okładania kogoś po twarzy. Może chodzę do niewłaściwych kościołów?

To zresztą bardzo dobrze, że ten Korwin tak rośnie, i też dobrze, że Wipler mu basuje. Bo tym mniejsze mam wątpliwości w związku z tym, że PiS trzyma się od tego całego towarzystwa z daleka. Nazywanie siebie prawicą, konstruowanie ultra-wolnorynkowych idei w niemalże bolszewickiej, jeśli chodzi o pryncypialność, manierze i przemycanie tego wszystkiego pomiędzy deklaracjami wiary a populistycznym policzkowaniem, tworzy jakąś wyjątkowo niestrawną mieszankę. No właśnie, a to przecież do niedawna PiS-owców oskarżało się o chamstwo w komentarzach, o brutalność języka i prymitywizm, Jarosław Kaczyński miał być nowym fuhrerem. Wyobrażacie sobie Jarosława policzkującego Boniego? Nie, ja sobie nie wyobrażam i nie wyobrażam sobie by Marek Jurek spoliczkował Dorna. Zostanę przy Marku Jurku panie Wipler. Zastanawiam się tylko co dalej: koalicja z Palikotem?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka