Kuchennik Kuchennik
838
BLOG

Inauguracja sezonu grzybowego!

Kuchennik Kuchennik Rozmaitości Obserwuj notkę 28

          Gdy byłam dzieckiem, a nawet i młodą dziewczyną, byłam mistrzynią zbierania grzybów. Naprawdę, nie przesadzam. Mieszkaliśmy w wiosce (gminnej co prawda, ale jednak), na ziemiach dość słabych, gdzie rolnictwo przędło tak sobie, więc lasy były dookoła- mniejsze i większe, liściaste, iglaste i mieszane. Jako nastolatka całkiem przyzwoicie potrafiłam zarobić na zbiorach grzybów (bo,oczywiście, wszędzie były skupy), więc nie tylko książki, ale i ciuchy (nawet te z Pewexu!) miewałam kupione za własne pieniądze. Zazwyczaj też to właśnie ja inaugurowałam sezon grzybowy - lubiąc spacery, nie omieszkałam nigdy spenetrować tej bardziej przyziemniej strony przyrody: czyli darów lasu. Nieodmiennie najwcześniej pojawiały się u nas kurki, i to zawsze w tym samym brzozowym lesie - nawet nie musiałam szukać, wystarczyło zajrzeć w kilka miejsc :) No, i oczywiście NIGDY nie przegapiłam tych najpierwszych żółciótkich grzybów, czyli maleńkich kureczek. Bywało, że przynosiłam tych maleństw kilka garści, a mama musiała je potem oporządzić ...

         Obecnie mieszkam w miejscu będącym odwrotnością mojej miejscowości rodzinnej: ziemia żyzna aż do przesady, tereny nawet nie tyle rolnicze, ile ogrodnicze, i zero lasów. Czasem pojadę w rodzinne strony, ale mistrzynią już od dawna nie jestem. No, to muszę się kontentować cudzym wysiłkiem. Dziś na mojej trasie pojawiła się pani, od której grzyby kupuję już od jakichś ośmiu lat. Zawsze kurki,  zawsze świeże ... co absolutnie nie jest, niestety, regułą ... Młode prawie jak te, które zbierałam w dzieciństwie, ale już przygotowane do spożycia. Mimo wszystko (choć trwało to długo) i tak sprawdziłam każdą sztukę, podobnie, jak robiła to mama, bo w kurkach lubią kryć się obrzydliwe, żółte robaki - "druciaki".

         W tej chwili w garnku (pod przykryciem) duszą się kurki. Wcześniej na oleju (oliwa jest zbyt agresywna w smaku) na średnim ogniu zeszkliłam cebulę pokrojoną w drobną kostkę. Do kurek dodałm szczyptę soli i spory kawałek korzenia selera (może być młody seler z liśćmi, same liście lub nawet seler naciowy; ostatecznie korzeń pietruszki). Po jakiejś godzinie do kurek dodam zahartowaną śmietanę, jeszcze chwilę podduszę, po czym dorzucę drobno pokrojoną natkę pietruszki (korzeniowej - nigdy liściowej!). Nie dodaję pieprzu, bo kurki są "pierne" same z siebie - w końcu to pieprznik jadalny!

         Na jutrzejszy obiad będą więc duszone kurki z ziemniakami z wody - i nic. Do tej potrawy nie podaje się żadnej surówki.

        To jest potrawa, która tak bardzo przywołuje smak dzieciństwa, że aż chce mi się płakać ... Potrawa prosta, chłopska, tradycyjna.  Wiosenna potrawa - bo chociaż grzyby duszone w śmietanie jadało się u nas od wiosny aż do jesieni, to jako pierwsze zawsze występowały kurki. Letnie grzyby zawierały w sobie już prawdziwki, koźlarze, osaki, gołąbki zielone, potem jeszcze podgrzybki. Gdy na talerzu lądowały prośnianki, wiadomo było, że jesień ma się ku końcowi ... a potem już tylko grzyby suszone, kiszone, marynowane .... Też smaczne, ale w zupełnie inny sposób - o czym jeszcze może kiedyś napiszę.

Kuchennik
O mnie Kuchennik

Jestem skromna, zdolna i pełna poświęcenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości