Zastanawiam się w jakim celu ludzie ze sobą dyskutują?
Ktoś powiedzmy jest na danym poziomie i danym etapie drogi, ktoś na innym - raczej marne szanse na osiągnięcie porozumienia.
Mało tego - marne szanse na zrozumienie.
Do tego dochodzi jeszcze dobra wola, a raczej jej brak i rozbuchane ego, które nie pozwoli nawet na cień :
- a może on, ona ma rację?
Wróćmy do pytania - dlaczego więc dyskutują?
- Usiłują przekonać do własnego zdania, co jest tylko stratą energii własnej, niczym więcej
- Chcą pokazać wyższość tem sposobem, więc dyskutują na zasadzie adwokata diabła
- Usiłują siebie przekonać do tego co werbalizują ( siebie, nie adwersarza), bo do końca przekonani nie są
- Wyskakują jak pajacyk z pudełka, na zasadzie : akcja - reakcja
- Chcą podnieść poziom adrenaliny, bo pustota egzystencjalna ssie
Wychodzi na to, że ludzie dyskutują, bo podnieca ich walka
I nie chodzi tak do końca naprawdę o sam efekt, jeno o tę ekscytację właśnie
I chodzi o zachowanie do końca własnego zdania
Nieważne słusznie czy nie, bo nie honor przyznać, że jednak racji nie miałem
Co innego wymiana poglądów
Co innego otwartość na drugiego
Przestrzeń na przyjęcie
zdjęcie klapków
ale to już wyższa szkoła jazdy
Kiedyś miałam tendencyję misyjną, chęć nawracania ludzi - nawet wbrew ich woli :-)
Przeszło mi jak ręką odjął
Jeśli ktoś zapyta - odpowiem
Jeśli widzę, że nie o to mu chodziło - odpuszczam
To jego sprawa, nie moja
To jego droga
Każdy musi przejść ją sam i nie ma szans na przyspieszenie
Zebranie w dupę generuje mądrość życiową
Abo nie
ale to już inna bajka
Komentarze