Krótko, bo idę oglądać świetny film („Bad sleep well”, wiadomo kogo): jestem, jak mawiają Amerykanie, amused przez wytrysk inteligencji blogera PM, będącego, co tu dużo gaworzyć, najbardziej, a nawet zdecydowanie najbardziej inteligentnym człowiekiem, przez jakiego miała zaszczyt być deptana Matka Ziemia. Każdy, kto przebrnął przez jedną choćby z jego ciśniętych pereł, wie, że mówię tym razem prawdę.
Jest też on wybitnie wyedukowaną jednostką ludzką i nawet chełm, który uwiera, tego nie zmieni. Ma on też wzięcie wśród innych, podobnych mu inteligentnych osób, a nawet wśród redaktorek lubczasopism. Czego zazdroszczę. Skłamałem, lecz liczą się intencje. Ponieważ życie internetowej prawdy jest krótkie, postarałem się nieco je przedłużyć.
PS Mam nadzieję, że ten tekst posłuży mu do sławnego zbioru pięknych myśli.