partyzantka partyzantka
2947
BLOG

"Krzyż". Jestem całkowicie wstrząśnięta.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 54

Zakupiłam dziś Krzyż. Przeczytałam najpierw z książeczki dołączonej do dvd wywiad z twórcami.

Jestem głęboko poruszona tym filmem. Już te emocje, które towarzyszyły mi w tamtym czasie jakoś ostygły, nie są niczym pobudzane, nie są tak świeże. Ten film na nowo je przypomniał, odkrył. Znów wrócił do mojej pamięci czas spotykania się przed pałacem tuż po 10 kwietnia, to morze ludzi, przez które nie sposób się było przecisnąć. To zatrzęsienie zniczy i kwiatów, które jeszcze to miejsce ograniczało. A później te godziny czekania w kolejce, by móc pożegnać parę prezydencką i pracowników kancelarii. I dalej, to co działo się potem...

Kilka rzeczy mnie w filmie poruszyło. Postaram się je w skrócie opisać.

Pierwsza to ta, że jednym z głównych i silniejszych argumentów przeciwników obecności krzyża przed pałacem był ten, że nowy mieszkaniec tego miejsca (czyt.: prezydent Komorowski) nie życzy go tam sobie. Szczerze mówiąc te słowa mnie dość zszokowały, wypowiadane bowiem były przez jego zwolenników i sympatyków. Nie ma znaczenia czego chcą ludzie, ważne czego chce prezydent.

Ponadto, co łatwo da się wychwycić oglądając film to fakt, że agresją głównie charakteryzowali się ci młodzi, wykształceni z wielkich miast demonstrujący sprzeciw wobec obecności krzyża w tym miejscu. Skąd w nich tyle złości do tych, którzy się tam gromadzili? Jak wielkie siły musiały działać, żeby całą tę machinę uruchomić? Począwszy od władz, które tę grupę pozbawiały obywatelstwa, praw, poprzez media nakręcające całą kampanię wobec nich, aż do tych, którzy przychodzili tam, by sobie ich kosztem poużywać.

Niewiarygodne także były slogany powtarzane przez przeciwników krzyża, rodem z TVN czy GW. Powtarzano tylko to, co usłyszano z mediów. Hasła - klucze. Typu: miejsce krzyża jest w kościele, itd. Najbardziej wzruszył mnie chłopak, który mówił, że on wie co tu się dzieje, że wszystko widział w telewizji, że obrońcy są agresywni, itp. Na co pytają go, czy był tu kiedyś i to faktycznie widział, na co on odpowiedział, że nie był tu nigdy, ale wszystko widział w telewizji i wszystko wie.

Co rusz pojawiały się oskarżenia o fanatyzm, sekciarstwo. Jednym z silnych argumentów obalających wątpliwości zgromadzonych pod krzyżem był ten, że rozmówcy nie wierzą w zamach, bo wydaje on im się być nieprawdopodobny. Bo dlaczego by można chcieć zabić prezydenta Kaczyńskiego? Slogany, slogany, slogany. Nikt nie zadał sobie trudu, by przemyśleć to, co się im podaje w masowych mediach. Tak naprawdę ci ludzie nie umieli sklecić choćby jednego sensownego argumentu. Często dopytywanie obnażało ich całowitą niewiedzę wobec faktów.

Jeden pan był niewiarygodnie zaskoczony, że istnieje umowa z 93 roku między Polską a Rosją w sprawie katastrof lotniczych. Zapytał aż, dlaczego nic o tym nie mówią.. Był tak bardzo przekonany, że nie było innego wyjścia poza konwencją chicagowską..

O dziwo telewizja nie pokazywała aktów agresji wobec słabych, często starszych ludzi, obrażania ich, zaczepiania, prowokowania, wyśmiewania.

Jedno mnie zastanawia i przeraża najbardziej, mnie, jako młodą jeszcze osobę. Ta gromadząca się tam młodzież bezczelnie, arogancko i prowokacyjnie mówiła o innych, ale i do innych, często gęsto starszych od nich osób. Nie mieli oni za grosz szacunku do tych ludzi, ta machina oskarżycielska wobec obrońców krzyża zapędziła się tak daleko, że całkowicie ogołociła tych ludzi z człowieczeństwa. Co doprowadziło do aktów wielkiej pogardy wobec człowieka i wzbudzenia tak wielkich pokładów nienawiści.

Ta światła, europejska młodzież tak walcząca o tolerancję, do pewnej grupy za grosz jej nie okazuje. Dotyczy ona chyba tylko kulturowych ideałów, typu homoseksualizm i inne nowinki. Tolerancja jest fajna, ale nie wtedy, gdy dotyczy katolików.

Wiara NIE JEST sprawą prywatną. Jest osobista, ale nie prywatna. To dwie całkowicie odmienne rzeczy. I jeśli ktoś chce, może się modlić GDZIEKOLWIEK chce. Nie tylko w kościele. Czy nie o to chodzi w tolerancji? Czy dotyczy ona może tylko wybranych grup, wybranych spraw?

Jeszcze jedno było niewiarygodne. Te całe kordony policji wysyłane do kilkunastu osób...

Nie wierzę, żeby ktoś, kto przychodził pod pałac po 10 kwietnia, składał tam znicze, kwiaty, wylewał łzy.. teraz potrafił spojrzeć na to miejsce bez sentymentu, bez ucisku w sercu. Nie wierzę, że to miejsce przestanie być wyjątkowe i ważne..

Na koniec pewna myśl, myślę, że jakoś wpisująca się w kontekst, choć pośrednio.. Prawda albo nią jest, albo jest kłamstwem. Nie ma częściowej prawdy. Coś jest albo prawdziwe, albo fałszywe.

P.S. No i zapomniałam, więc dopisuję. Zachęcam wszystkich do obejrzenia filmu. Jest dostępny w EMPIKach, niestety nie na tak widocznym miejscu jak ostatnie dziełko Grossa, ale da się znaleźć.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka