Jan Herman Jan Herman
830
BLOG

Nieodrębna wojna

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 0

Dla nas (mówię o ojcach i matkach), którzyśmy 1 września doświadczyli zmasowanej, słyszalnej jeszcze spoza horyzontów nawały technicznej, od której nie słyszało się własnych myśli, i której głucha cisza w przerwach między kanonadami i naporami wydawała się potworniejsza niż owe kanonady i napory – II wojna światowa jest bytem zdecydowanie odrębnym, osobnym, swoistym: zaczęła się od wybuchów, potem tułaczek, trwała pośród mrocznej obcojęzycznej okupacji przerywanej fortelem i cwaniacką przedsiebiorczością, trwała pośród całkiem poważnych, a nie uczniackich konspiracji i partyzanckich aktów zbrojnych, kiedy to czyny opisane w kodeksach jako najobrzydliwsze, bywały nie tylko codziennością, ale też przynosiły chwałę – aż zakończyła się walcem regularnego frontu armii silniejszej, gniotącej na miazgę armię słabszą. I kiedy ostatecznie wszystko ucichło – euforia mieszała się z doświadczeniem czegoś jakby już znanego sprzed I wojny...

Chcę tu napisać, że widzę to wszystko nieco inaczej, ale nie z przekory, tylko z własnej, domorosłej analizy procesu  przebudowy Europy, w pierwszej połowie XX wieku, jeszcze wtedy najważniejszego globalnie punktu odniesienia dla wszystkich kontynentów.

Polska od czasów „odzyskania niepodległości” nie skorzystała z niej właściwie. Można powiedzieć, że w latach 1918-1939 niepodległość polska[1] była „jedną z redakcji” rozkładu talii na kontynencie europejskim, przy czym cała rozgrywka toczyła się właściwie przez całą pierwszą połowę XX wieku, która stała pod znakiem:

1.       Pontyfikatów Piusa X, Benedykta XV, Piusa XI, Piusa XII;

2.       Rozpadu Austro-Węgier;

3.       Ostatecznego wycofania się Imperium Osmańskiego z Rumelii;

4.       Rewolucji rosyjskiej (1905-1917);

5.       Marginalizacji Niemiec (II Rzesza przeszła w stan Republiki Weimarskiej);

6.       Spazmu III Rzeszy;

7.       Feerii państw środkowo-europejskich;

8.       Cyklu ugód znanych jako „Jałta”;

Początek tego okresu – to właśnie odzyskanie niepodległości przez Polskę, przy czym w okresie międzywojennym Józef Piłsudski, stanowiący swoisty symbol II Rzeczpospolitej, przeszedł poważną metamorfozę, a wraz z nim – polska państwowość. Przypomnijmy, że parlamentaryzm (własny) był w międzywojennej Polsce raczej zjawiskiem obcym, dopiero ćwiczonym i niesamowicie kulawym (stąd łatwość zaprowadzenia „sanacji”), a gospodarczo Polska niezręcznie realizowała „projekt kolonizacji wewnętrznej”: Kresy (tereny, na których język polski był ojczystym dla nie więcej niż 60% ludności) cenione były poprzez uniwersytety we Lwowie czy Wilnie, ale czołowe projekty gospodarcze międzywojnia lokowane były w „polskiej” części międzywojennej Polski (port Gdynia, Centralny Okręg Przemysłowy, Żegluga Polska, linie kolejowe, zbrojeniówka Warszawa, Radom, Poznań, Skarżysko, motoryzacja w Ursusie), mnożą sie kartele gospodarcze, na Kresach dokonuje się zaś parcelacji majątków obszarniczych (około miliona hektarów). Dopiero w grudniu 1938 przyjęto plan 15-letni, zakładający wyrównanie poziomu rozwoju Polski A i B.

Jednym słowem: w okresie międzywojennym, dzięki rozpadowi i przegrupowywaniu się czołowych mocarstw europejskich, kraje środkowo-europejskie, w tym Polska, miały okazję „poćwiczyć” rozwiązania ustrojowe. Ćwiczenia te skutkowały rozmaicie, w Polsce kolonizacja wewnętrzną i „sanacją”.

 

*             *             *

Zajmijmy się Europą początków XX wieku. W 1900 roku cały zachód kontynentu pozostawał pod władzą republik (Francja, Portugalia, Szwajcaria) albo monarchii parlamentarnych (Hiszpania, Wielka Brytania, Włochy, do tego kraje Beneluxu, Skandynawii i Bałkany byłej osmańskiej Rumelii, a wschód Europy rządzony był przez monarchie autorytarne (Rosja, Niemcy, Austro-Węgry, Turcja osmańska). Można też porównać dominujące religie: na południu kontynentu dominował katolicyzm (Portugalia, Hiszpania, Francja, Włochy, Austro-Węgry), na północy rozmaite nurty protestanckie (pokłosie Reformacji: Niemcy, Korona Brytyjska, Skandynawia), na północnym wschodzie prawosławie (Rosja i do tego bałkańska była Rumelia i Morea), na południowym wschodzie – islam (Turcja). Albo jeszcze inaczej: dyplomatyczne tempo dla Europy dyktowały przede wszystkim państwa kolonialno-imperialne: Korona Brytyjska, Francja, Rosja, nieco mniej do powiedzenia miały Hiszpania, Portugalia, a w siłę rosły ambicje i pretensje pretendentów: Niemiec i Włoch. I tylko Austro-Węgry, coraz bardziej pocieszna monarchia od ponad pół wieku rządzona przez tego samego monarchę, zdawały się zadowalać wielonarodowym kondominium środkowo-europejskim.

Porównajmy mapy Europy z roku 1700, 1800, 1900.

Nieodrębna wojna  

Nieodrębna wojna

Nieodrębna wojna

Widać wyraźnie konsolidację w części zachodnio-środkowej kontynentu (zjednoczenie i ekspansja Prus-Niemiec oraz zjednoczenie Italii), zniknięcie Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz cofanie się osmańskiej Rumelii (Bałkany, Arabia).

Pierwsza wojna światowa wybuchła przede wszystkim w interesie Niemiec, które rozwijały się burzliwie po zjednoczeniu, ale „zakleszczone” były między Francję, Rosję i Austro-Węgry, nie miały też szans na poważną kolonizację zamorską.

Dyplomaci doskonale rozpoznawali te interesy, toteż nieuchronne stały się dwa europejskie trój-alianse:

Nieodrębna wojna

/źródło mapki: https://history2research.wordpress.com/2014/06/27/hundredth-anniversary-of-the-famous-assassination-of-archduke-franz-ferdinand-triggering-world-war-1-and-the-mass-slaughter-of-an-entire-generation-of-young-men/ /

Najsłabsze ogniwo kontynentu – stara monarchia austro-węgierska -  „jednoczyło” pod wspólnym zarządem rozmaite siły odśrodkowe” Czechów, Polaków, Ukraińców, Rumunów, Węgrów, Włochów, Słoweńców, Chorwatów, Serbów, i pomniejsze etnosy. Jesli ktokolwiek był zainteresowany „przypadkowo-spontanicznym” zapłonem – szukał właśnie tam. I znalazł.

Wynik I Wojny był paradoksalny:

1.       Austro-Węgry raz na zawsze się rozpadły, a w ich miejsce powstała feeria państewek środkowo-europejskich, poszukujących – każde z osobna – jakiejś formuły narodowo-państwowej (Polska zyskała na I wojnie najwięcej, bo „urwała” dodatkowo od Rosji i Niemiec);

2.       Najbardziej zainteresowane wojną Niemcy – zostały „skoszarowane” w ramach „republiki weimarskiej”. Gdyby nie ta republika (patrz: rewolucja listopadowa 1918 w Niemczech), Traktat Wersalski potraktowałby Niemcy jeszcze surowiej, niż to miało miejsce;

3.       Największa potęga terytorialna i ludnościowa (Rosja) nie dość, że nie została zaproszona do sygnowania Traktatu Wersalskiego, to jeszcze doznała najazdu Ententy, zainteresowanej już wtedy kolonizacją Rosji (bo przecież nie demokratyzacją);

4.       Italia pozostała w praktyce nietknieta, jej kondycja sprzed i po I Wojnie pozostała porównywalna;

Skutkiem Pierwszej Wojny było więc krańcowo niekorzystne położenie Niemiec, polityczna fontanna środkowo-europejska oraz śmiertelne zagrożenie polityczne dla Europy, o podłożu ideowym, w postaci nieznanego dotąd ustroju „radzieckiego”.

1.       Koncept radziecki (jak sama nazwa wskazuje) stawiał na daleko posuniętą samorządność lokalną, branżową i środowiskową;

2.       Praktyka polityczna w tym egzotycznym dla Europy państwie, naznaczona „walką klasową” i „dyktaturą proletariatu” naznaczona była skrajnym totalitaryzmem;

Zatem od pierwszego dnia po Traktacie Wersalskim Europa poddana była dwóm źródłom ciśnienia: niemiecki rewizjonizm i radziecki bolszewizm. Było oczywiste, że w odruchu obronnym natychmiast zostanie uruchomiony zastępczy „przetarg polityczny” o nowopowstałe państwa środkowo-europejskie. W tym regionalnym „przetargu” sukces za sukcesem odnosiły Niemcy, mające od zawsze umiejętność budowania rodzimej potęgi gospodarczej. W okresie międzywojennym tempo uprzemysłowienia Niemiec mogło budzić wyłącznie podziw.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że po upadku Imperium Romanum przez całe wieki rolę żywiołu zarządzającego tradycją imperialno-chrześcijańską pełniła Germania. To jest ważny czynnik budujący niemiecką tożsamość.

Kraj zjednoczony, industrializujący się szybciej niż inne, doświadczony nieudaną rozgrywką pierwszowojenną, „pękający w szwach” – łatwo przyjął zarówno własną wersję faszyzmu (zwłaszcza że poparta była zawołaniami socjalistycznymi), równie łatwo przyjął jak swoją koncepcję „przestrzeni życiowej (popartej „mniejszościami” niemieckimi w krajach ościennych, ale przede wszystkim potrzebami pęczniejącego przemysłu). Na koniec – na fali kampanii rewindykacyjnych w stosunku do „wersalu” – przyswoił sobie nietscheański koncept rasistowski, w którym kapitał żydowski okazał sie najbardziej „nieprzyzwoity i obrzydliwy”.

Kluczowa w tym wszystkim okazała się rola Francji i Wielkiej Brytanii: same cichcem rywalizując ze sobą o pierwszeństwo europejskie, zgodnie uznały, że potężniejące Niemcy będą lepszym buforem izolującym bolszewizm niż „niedorobione” państwa Europy Środkowej. Mozna przypuszczać, że Francja i Brytania odetchnęły wreszcie z ulgą: oto I Wojna Światowa znajduje swój ostateczny wynik w przyzwoleniu Niemcom na kolonizację Europy Środkowej.

Ich kalkulacje nie były takie głupie: zaplecze surowcowe i „lebensraum” środkowo-europejski mogły wystarczyć Niemcom na długie dziesięciolecia i odwrócić ich uwagę od zamorskich ambicji kolonialnych. Tyle że nie doceniono zagrożenia, jakie płynęło z konkretnego profilu gospodarczego Niemiec: rozwijał się tam przemysł metalurgiczny i chemiczny oraz motoryzacja, powstawała infrastruktura nazywana dziś „krytyczną” (przede wszystkim autostrady), a ustrój polityczny stał pod garnizonowym (rzymsko-imperialnym w treści) hasłem „Ein Volk, ein Reich, ein Führer”.

Początkowo wszystko szło wedle kalulacji francusko-brytyjskich: skolonizowanie Austrii, uzależnienie (zblatowanie) Węgier, Rumunii i Bułgarii, rozbiór Czechosłowacji – pasowało do oczekiwań tych dwóch potęg szafujących losami państw i narodów.

 

Nieodrębna wojna

Nieodrębna wojna

/ źródło dwóch powyższych map: http://www.wszpwn.com.pl/pl/mapy-plany-wykresy-do-pobrania/mapy-i-plany-z-podrecznikow-wydawnictwa-szkolnego-pwn.html /

I tylko Polska, ówczesny L’enfant terrible europejskiej polityki, nie zrozumiała całego konceptu. Stała się największym kłopotem dyplomacji europejskiej: powiedzieć „poświęć się” było nie sposób, bo racje polskie, poparte 123-letnim niebytem państwowym, były zbyt oczywiste.

1 września 1939 – to wybuchowa kumulacja kilkorga czynników:

1.       Niemieckiej kolonizacji Europy Środkowej;

2.       Francusko-brytyjskich kalkulacji obróconych przeciw bolszewickiej Rosji;

3.       Rosyjskich kalkulacji obliczonych na wspólny podział Europy Środkowej;

Gdyby Niemcy, ośmielone i podpuszczone kunktatorstwem brytyjsko-francusko-rosyjskim, nie zostały przez Polskę „zmuszone” do użycia broni – I Wojnę Światową zakończyłaby kolonizacja Europy Środkowej. Ale zakończyła ją dopiero II Wojna Światowa, załącznik korygujący pierwszą.

 

 

 

[1] Za symboliczną datę odzyskania niepodległości (suwerennej podmiotowości państwowej) uważa się obecnie 11 listopada 1918 (przekazanie przez Radę Regencyjną zwierzchniej władzy nad wojskiem brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu, rozbrojenie obcego garnizonu stacjonującego w Warszawie, początek ewakuacji obcych wojsk z terenów historycznie polskich). W rzeczywistości był to ponad 2-letni łańcuch wydarzeń, z których Pedia jako pierwsze podaje 5 listopada 1916 – wydanie przez władze niemieckie i austriackie „Aktu 5 listopada” gwarantującego powstanie marionetkowego Królestwa Polskiego, a jako jedno z ostatnich podaje 29 listopada 1918 – Józef Piłsudski obejmuje urząd Naczelnika Państwa jako „Tymczasowy Naczelnik Państwa” i dzień wcześniej dekret o zarządzeniu wyborów do Sejmu Ustawodawczego, zaś 22 listopada 1918 - podpisanie dekretu o podstawach ustrojowych Republiki Polskiej, w kilka dni po depeszy notyfikującej powstanie niepodległego Państwa Polskiego, z dnia 19 listopada;

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka