Soren Sulfur Soren Sulfur
525
BLOG

Brak polskiego przywództwa

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 64

Nie wiadomo, jakie ustalenia miały być podjęte w sprawie Ukrainy na spotkaniu Francji, Niemiec i Rosji. Nasze wykluczenie z tej rozgrywki jest nie wynikiem dysproporcji w sile graczy, a raczej - braku umiejętności okazania przywództwa w regionie.

Jeśli ktoś dyskutuje o ważnych dla ciebie sprawach przy zamkniętych drzwiach, zawsze można się wprosić. Grzecznym chłopcom i dżentelmenom drzwi otwiera się tylko wtedy, gdy ich portfele są cięższe niż ich głowy. Pozostali muszą liczyć na swoją pomysłowość i bezczelność.

W przypadku Polski być może nawet ciężki portfel jednak by nie pomógł, gdyż Polska jest jedynym państwem tego układu, obok samego Kijowa, które uznaje niepodzielność Ukrainy za swoją rację stanu. Pozostali gracze są skłonni zadowolić się jakimś jej rozczłonkowaniem.

W początkowej fazie konfliktu na Ukrainie kraje naszego regionu mówiły jednym głosem z Polską. Był to ich pierwszy odruch i wydawało sie, że rola naszego kraju w regionie wzrośnie. Jednak wtedy Polska stanęła jak wryta. Zszkokowane elity polityczne bowiem zdały sobię sprawę, że zmarnowały 25 lat wolności. Armia-w rozsypce. Kasa-pusta.Wywiad-okrojony. W skrócie "państwo istniejące teoretycznie". Bez zdolności do działania międzynarodowego, zdane na sojuszników. Ci zaś, ponieważ Polsce wystarczył sam fakt bycia „na Zachodzie”, nie dają żadnych realnych gwarancji. Panika wśród elit, również intelektualnych i również prawicowych (casus Ziemkiewicza et consortes, wyciągającego analogie z II wojny) była ewidentna. Stąd Polska "zapadła się" w sobie i rozpoczęła przygotowania do obrony. Państwa regionu odczytały to poprawnie: jesteśmy wydmuszką, a wy radźcie sobie sami. Więc radzą, jak Węgry chociażby. O geopolitycznych uwarunkowaniach węgierskiej decyzji pisałem już wcześniej.

Czy jednak naprawdę nic nie możemy, a do skutecznej polityki potrzebne są wielomiliardowe budżety i lotniskowce atomowe? Nie. Nic nie pomoże, jeśli nie ma woli politycznej. Już obecnie państwa naszego regionu Europy mają dość siły, by sobie poradzić z większością zagrożeń i wyzwań. Tylko, że siły te są podzielone. By mogły zostać użyte w wspólnym celu, musiałby ktoś się wyłamać i okazać zdolność przywódczą. Polska nie okazała zdolności do budowania regionalnej koalicji .Przynajmniej od momentu porozumień w Mińsku Polska mogła prowadzić politykę przywódczą, w celu odbudowania swojej pozycji.

Do okazania przywództwa nie potrzeba wbrew pozorom wiele. Wystarczy ukazanie determinacji i bycie aktywnym z pewną dozą sprytu. Ten bowiem w dyplomacji kto działa, ten narzuca ton. Wie o tym doskonale Władimir Putin, który pogrywa Zachodem jak chce, robiąc eskalacje, deeskalacje, a potem wszystko powtarza od nowa. Wszyscy grają w jego grę, ale nikt nie zna zasad. Putin jest jak pokerzysta, Donbas to partia pokera, a Merkel i Hollande przyszli na brydża. By zaś wygrać z kimś takim jak Putin należy wyrwać grę z jego rąk. Wykorzystać ją przeciwko niemu.

Putin powiela podobną strategię przygotowania do wojny jak Stalin w latach 30tych XX wieku. By nie wzbudzać podejrzeń systematycznie zwiększano zdolności produkcyjne na potrzeby wojska i przeprowadzano cichą mobilizację, pozwalającą w szybkim tempie powołać ok. 5 milionów ludzi i z marszu rzucić na podbój Europy. Podobną metodę stosuje Putin - nie zaczyna otwarcie wojny, tylko wysyła zielone ludziki, wypiera się tego, zwiększa napięcie, przyzwyczajając stopniowo Zachód to tej sytuacji, wiążąc mu ręce bo kraje demokratyczne nie mogą reagować zdecydowanie w takich przypadkach, wymagana jest jasność sytuacji, oczywista deklaracja wojny. By to zneutralizować, trzeba grać jak on.

Oto zestaw kilku działań które mogła podjąć - i wciąż może - Polska, by niskim kosztem i niskim ryzykiem napsuć Putinowi krwi, wzmocnić swoją pozycję i wykazać przywództwo regionalne:

a) Zaproponować Ukrainie bezpośrednią wojskową pomoc w Donbasie. Oświadczyć, że to akcja antyterrorystyczna, podobna do tej przeciwko ISIS. Rosjanie? Jacy Rosjanie? Przecież nie ma żadnej wojny z Rosją, a panowie Putin i Ławrow zaprzeczają, dlaczego mieliby kłamać? To ma być niebezpieczne? Ale jak? Przecież Rosja nas nie zaatakuje… bo nie jest stroną w konflikcie. Propozycja zostałaby odrzucona, a nawet jeśli nie, to chodzi tylko i wyłącznie o efekt propagandowy. Za słowami nie musza iść czyny, chodzi o obrócenie narracji rosyjskiej przeciwko Rosji. Gra w durnia działa w obie strony.

b) Wysłać swój własny konwój humanitarny w okolice Donbasu. Powinien od początku być otoczony kamerami i reporterami, każda ciężarówka powinna mieć flagę Polski, a każdy kontener wypełniony po brzegi niezbędnymi artykułami, co powinno się skrzętnie pokazać by skontrastować z pustką rosyjskich "konwojów". Operację należy powtarzać symetrycznie w odpowiedzi na każdy konwój rosyjski.

c) Nieodpłatnie przekazać sprzęt wojskowy-bojowy lub niebojowy, nie ma to znaczenia-Ukrainie. Nie musi go być dużo, ale powinien od razu trafić na front. Pomoc powinna zostać przekazana ostentacyjnie.

d) Zaprosić oddziały ukraińskich wojskowych na szkolenia w Polsce. Powinno to być odpowiedzią na każde masowe wsparcie separatystów oddziałami rosyjskimi. Zacząć od małej grupy 200 ludzi i eskalować do 2000 w trybie 3miesięcznym. Ma to cel i propagandowy i praktyczny-wymiana doświadczeń z frontu pozwoli i naszym wojskowym przygotować się na realia rosyjskiej wojny hybrydowej.

e) Zorganizować manewry wojskowe wespół z Ukrainą. Najpierw po stronie Ukraińskiej - w okolicy Lwowa, a następnie po stronie Polskiej

f) Po cichu zwiększać obecność wojsk wokół Kaliningradu (co i tak musimy robić).

g) Założyć radio, telewizje i stronę internetową dla mieszkańców Donbasu i Krymu informujące z dnia na dzień o sytuacji, jak uniknąć stref walk, jak uciec z rejonu, jak radzić sobie pod okupacją z najprostszymi rzeczami, itp. szerząc własną propagandę.

h) Stworzyć trójkąt dostaw broni na Ukrainę przez Litwę. Oficjalnie broń przekazywać będzie Litwa a nie Polska (i tak już wysyła swoją).

Jak państwo uważają, czy wobec takiej „awanturniczej” polityki Polska byłaby nieobecna przy negocjacjach? Nie wydaje mi się. Jakakolwiek deeskalacja nie byłaby możliwa bez uprzednich negocjacji z nami, bo zaognialibyśmy sytuację.

 

Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka