Kraina ta zawsze oddzielała azjatyckie hordy od Europy. Niezależnie od tego czy nazywała się Wielkie Księstwo Litewskie, Ruś Kijowska, Polskie Kresy czy Ukraina. I wygląda na to, że będzie taką rolę pełnić w dalszym ciągu. Można co prawda twierdzić, że Ukraina, która jest dużo mniejsza i dużo słabsza militarnie od Rosji nie będzie w stanie zablokować militarnie ekspansji imperium rosyjskiego. Z tym się nie zgodzę, bo ukraiński klin wbity w Rosję, nawet przy słabym wsparciu (przynajmniej neutralności) chwiejnego ŁuKaszanki ma szansę skutecznie utrudniać ekspansję Rosji na zachód. Ważne są oczywiście kwestie militarne, ale chyba najważniejsza jest determinacja. Wydaje się, że wreszcie mieszkańcy Ukrainy wiedzą czego chcą. I najwyraźniej częścią imperium rosyjskiego być nie zamierzają.
Kwestie militarne to zresztą odrębna ciekawa kwestia. W chwili obecnej możliwości militarne Ukrainy są dość słabe. Stan osobowy, wyposażenie, uzbrojenie wciąż są na dość niskim poziomie. Ale to nie znaczy, że tak musi być zawsze. Stan zagrożenia, w jakim funkcjonuje i w najbliższych latach będzie funkcjonować Ukraina zapewne spowoduje znaczny wzrost siły militarnej tego kraju. Doświadczenie krajów funkcjonujących w permanentnym zagrożeniu, takich jak Izrael, świadczy o tym, że taki stan może bardzo pozytywnie wpłynąć na siłę państwa. Paradoksalnie można powiedzieć, że Ukraińcy dziś żebrzący u Niemców o silniki do transporterów za kilka-kilkanaście lat mogą mieć najsilniejszą armię Europy. Znacznie silniejszą od polskiej. Czy tak będzie? Czas pokaże…
Komentarze