Zbigwie Zbigwie
1838
BLOG

Putin i „Noworosja”

Zbigwie Zbigwie Polityka Obserwuj notkę 33

 Chwiejny niby rozejm na wschodzie Ukrainy okazuje się dla prorosyjskich władz pseudo republik ŁNR oraz DNR nie mniej groźny niż wojna. Póki rosyjskie wojska są na Ukrainie i sama ich obecność powstrzymuje ataki ukraińskiej armii, lokalne grupy tzw. powstańców, czy też terrorystów zajęły się wewnętrznymi walkami. I dla wszystkich staje się coraz bardziej widoczne, że te dwie niby republiki nie są zdolne do samodzielnego istnienia. I należy mieć nadzieję, ze Kijów potrafi to wykorzystać.

Republika Ługańska kontroluje mniej niż jedną trzecią obszaru obwodu Ługańskiego Ukrainy. I na tym niewielkim terytorium toczy się zaciekła walka o władzę. W samym Ługańsku urzęduje „rząd” ŁNR na czele z Igorem Płotnickim, który reprezentuje całą republikę podczas rozmów z Kijowem. Jednak władza Płotnickiego nie rozpościera się daleko poza sam Ługańsk – prawie w każdym większym mieście tworzone są własne niby republiki z własna władzą.

W mieście Antracyt już od wiosny okopali się kozacy Mikołaja Kozicyna. Zadomowili się tam i ogłosili we wrześniu niezależność od ŁNR. Nawet nazwa ich republiki jest inna: ŁNDR – dodali słowo „demokratyczna”. Swoją suwerenność udowadniają z bronią w ręku walcząc to z ŁNR-owcami, to z bojownikami ze Swierdłowska, który chcą kontrolować i włączyć do swojej republiki.

W sąsiednim mieście Krasnyj Łucz istnieje też własna władza, i też kozacka. Nie uznaje władzy ŁNR gospodarz Stachanowa Paweł Driemow. Premiera Płotnickiego nazywa złodziejem i sprzedawczykiem, a deputowanych do parlamentu ŁNR „pedałami”. Driemowa popierają bojówkarze Pierwomajska. Także w opozycji do ŁNR jest Rosjanin Aleksej Mozgowoj, którego oddział kontroluje Ałczewsk i żąda usunięcia „rządu” ŁNR.

Chociaż 21 października odbyło się spotkanie Igora Płotnickiego z atamanem Wszechwielkiego Wojska Dońskiego Nikołajem Kozicynem i z komendantem brygady Ludowego Powstania Ługańszczyzny „Prizrak” Aleksejem Mozgowym, na którym uzgodniono zjednoczenie wysiłków „oswobodzenia” całego obwodu oraz ogłoszono „następny, wspólny przystanek w Kijowie”, to drobne potyczki między sprzymierzeńcami mają nadal miejsce.

W DNR walki toczą się głównie „na górze” – polowi dowódcy póki co zajęci są bojami pod Mariupolem i atakami na donieckie lotnisko. 13 października w Doniecku miał miejsce mityng przeciwko rządowi DNR. Członkowie organizacji „Noworosja” żądali wypowiedzenia wojny przeciwko Ukrainie i przystąpienia do ataku. Jednocześnie tego samego dnia miał miejsce kolejny nieudany zamach na lidera „Noworosji” Pawła Gubariewa. Wcześniej miały miejsce zamachy także na dowódcę wojsk DNR Alekseja Zacharczenko i byłego szefa DNR Denisa Puszilina.

Sami bojówkarze też ze sobą walczą – ludzie Igora Bezlera z Gorłowki, kilka dni temu ostrzeliwali się nawzajem z bojówkarzami Zacharczenko.

Gospodarka obydwu republik jest w fatalnym stanie. Ona zastygła gdzieś pomiędzy pierwotną wymianą towarów, a feudalizmem. Lecz liderzy republik są pełni ambicji. Jeden z nich nawet obiecywał ludziom przekształcić swoja republikę w „małą Szwajcarię”.

We wrześniu DNR-owcy opublikowali projekt własnej waluty i ogłosili utworzenie własnego banku narodowego. Póki co jednak nie płacą nawet lekarzom – tylko od czasu do czasu komendant Bezler wypłaca swoim medykom w Gorłowce pensje gotówką z własnej kieszeni. Pieniądze ma wymuszone od istniejących tam resztek biznesmenów.

Poważny problem jest z emerytami, których w obu republikach jest bardzo dużo – polowi komendanci wysyłają emerytów autobusami na tereny Ukrainy poza ich kontrolą, aby od władz Kijowa żądali wypłaty emerytur.

Energia elektryczna jest podawana od przypadku do przypadku, a ciepła brak w obu republikach. Ludność obawia się zimy. Na razie daje się przekupić rozdawanymi bezpłatnie produktami żywnościowymi z Rosji.

W Antracycie i Rowieńkach pod koniec września odbył się mityng mieszkańców, którzy żądali od kozaków wypłat pensji, emerytur i ustanowienia porządku w mieście.  Taki sam mityng urządzili mieszkańcy Swierdłowska w październiku.

Władze Kijowa dobrze znają sytuację w ŁNR i DNR - powinny ją umiejętnie wykorzystać. I wykorzystują „rozejm”, czy „pokój” ustalony w Mińsku. Tereny obu republik maja być odgrodzone 30 km strefą. Czyli putinowska „Noworosja” ma się smażyć we własnym sosie.

Ma jednak możliwość – może to stać się za sprawą przede wszystkim mieszkańców – zgodnie ze słowami prezydent Poroszenko: „Ukraiński budżet finansuje terytoria, które wracają pod ukraińska flagę. Chcecie, podnoście flagę. Będziecie mieć wszystko to, co zapisane w prawie o reżymie lokalnego samorządu. Nie chcecie? Długi proces, ale to w końcu uczynicie”.

Bojownicy na to nie pójdą, a wśród rosyjskojęzycznej ludności narastają wątpliwości co do swoich decyzji odnośnie dawnego już referendum powstania obu republik.

z

Jest jeszcze wielu takich, którzy wierzą, że Putin nie zostawi ich bez pomocy.

Ze strony Putina nie ma żadnych oficjalnych propozycji dla „Noworosji”. Broń, nieoznakowane rosyjskie wojska, pomoc humanitarna to zbyt mało dla zapewnienia normalnego życia mieszkańców. A jeszcze wojskowe ćwiczenia w Rostowskim obwodzie Putin zakończył.

Czyżby „Noworosja” została ze swoimi problemami sama?

Wojna zniszczyła 80% gospodarki regionu i odstraszyła jakikolwiek biznes.

Polowi komendanci nie będą już wkrótce mieć możliwości zdobywania jakichkolwiek pieniędzy na swoich terenach! Czy staną się ukraińskimi Kadyrowami?

To zapewne tylko problem czasu.

Lecz, czy Putina zadowolą ogryzki Donieckiego i Ługańskiego obwodu Ukrainy?

Raczej nie. Putin chce „Noworosji”. Liczy na to, że jego marionetki doprowadzą do buntu w innych obwodach Ukrainy i odżyje termin wprowadzony w czasach Katarzyny i Potiomkina. Chce wywołać przecież wybuch euforii i entuzjazmu dla własnej osoby wśród swoich obywateli, co jemu zapewni spokojne rządy na Kremlu na długie lata.

Nawet krach tituszkowych republik DNR i ŁNR go nie przeraża – dla niego najważniejszy jest brand wyciągnięty na światło dzienne - dawny termin „Noworosja”.

Putin liczy na upadek drużyny Poroszenko – Jaceniuka. Liczy przy tym na tych Ukraińców, którzy już zaczynają mówić, że Poroszenko różni się od Janukowycza tylko tym, że mówi po angielsku.

Kreml przecież ma nadzieję na to, że na Ukrainie nie będzie żadnych reform i nastąpi wybuch - protest całego społeczeństwa Ukrainy.

No i sądzi, że do parlamentu wprowadzone zostaną kontrolowane przez Moskwę partie, które skupią za gotówkę jeszcze wielu innych posłów.

Dlatego Putin z optymizmem patrzy w przyszłość swojej koncepcji Ukrainy. Ma nadzieje na zdobycie w dogodnym momencie i podporządkowanie sobie Charkowa, Odessy, Zaporoża, Nikołajewa, Chersonia. I dopiero wtedy Putin będzie mógł chwalić się przed swoim społeczeństwem realizacją projektu „Noworosja”. Ma dużo czasu i nie przejmuje się sankcjami Zachodu. Liczy na to, że rządzący Ukrainą ułatwią mu realizację swoich planów i podadzą mu Ukrainę na talerzu.

Projekt Putina „Noworosja” jest ciągle w toku realizacji i nie będzie zamknięty jeszcze bardzo długo.

Jedyny sposób skutecznego przeciwstawienia się planom Putina to reformy na Ukrainie. I to reformy zakończone sukcesem. Rozejm, ustanowienie pokoju, „wyprowadzanie” wojsk nie ma żadnego znaczenia.

Nie ma też znaczenia dla Putina spadek cen na ropę naftową na światowych rynkach.

z

Największym zagrożeniem dla Putina jest sukces reform na Ukrainie. I Putin jest gotów zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić. Jest pewien zdolności do wyrzeczeń, wytrzymałości i poparcia dla swoich działań – póki co – ogromnej większości społeczeństwa Rosji. 

Zbigwie
O mnie Zbigwie

"Niedawno ukazał się interesujący wpis: http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/338033,grawicapy-lataja-w-kosmosie pióra znanego blogera Zbigwie, z wykształcenia fizyka" - http://autodafe.salon24.pl/249413,zagadkowe-analogie. Znajdź ponad 100 moich notek na Forum Rosja-Polska  http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl Poetry&Paratheatre 2010 i 2013. Free counters

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka