seaman seaman
3999
BLOG

Sito gubi diamenty z GRU

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 57

Wiele się mówi o zakulisowych działaniach w przypadku konfliktów międzynarodowych, trudnych do rozwiązania z uwagi na opinię publiczną, czyli z powodów często prestiżowych i propagandowych. Te zakulisowe ruchy często przynoszą dobroczynne skutki, gdyż politycy nie muszą się krępować nastrojami wyborców i ewentualnym spadkiem popularności.

Marek Dukaczewski, który za komuny był w Polsce oficerem wywiadu wojskowego, będącego przedłużonym ramieniem sowietów, a w III RP nawet szefem wywiadu wojskowego mającego niezliczone powiązania z postsowieckimi służbami Rosji, mógłby wiele zdziałać dla postępu śledztwa na Ukrainie. Dukaczewski w roku 1989, kiedy Polacy z pomocą Solidarności usiłowali wyrwać się spod sowieckiego jarzma, pojechał na kurs do Moskwy, gdzie pod kierunkiem oficerów także wojskowego wywiadu GRU kończył jakieś kursy, o których wiadomo na pewno jedynie to, że nie były to kursy gotowania na gazie.

Były szef WSI obecnie jest głównym autorytetem w sprawach honoru, zdrady i demokracji w środowiskach, które nigdy nie odżałowały upadku idei komunistycznej i korzeniami głęboko wrosły w Krótki Kurs Historii WKP(b). Jednak poza tymi kwestiami związanymi z szeroko pojętą moralnością i państwem prawa, Dukaczewski żywo komentuje bieżące wydarzenia. Zabrał głos także w kwestii zestrzelenia przez putinowskich bandytów malezyjskiego samolotu nad Ukrainą. Dukaczewski dzisiaj śmiało twierdzi, że owi „separatyści” są wspierani przez Moskwę.

Otóż w tym miejscu wracam do początku mojego tekstu, czyli dobrodziejstwa zakulisowych poczynań. Wiadomo jest bowiem, że „separatyści” to żołnierze rosyjscy kierowani przez GRU. To samo GRU, które wykształciło i wykierowało Dukaczewskiego tak znakomicie, że doszedł do najwyższych zaszczytów w służbie. Nie ma zatem wątpliwości, że w czasie zaszczytnej służby a także w trakcie kursów Dukaczewski poznał wielu sowieckich, obecnie rosyjskich kolegów z GRU. Zapewne wypił z nimi morze wódki, dostąpił bruderszaftów, wylewnych uścisków na niedźwiedzia, wilgotnych całusów ociekających rosyjską szczerością i zawarł dozgonne przyjaźnie. Takie znajomości dzisiaj to nieoceniony skarb, szczególnie w przypadku Ukrainy, gdzie „separatyści”, jak powszechnie wiadomo, są dowodzeni i kierowani przez oficerów GRU właśnie.

Chyba nikt w Polsce nie ma więc takich serdecznych kontaktów i przyjaznych koneksji z „separatystami”, jak Marek Dukaczewski i byłoby grzechem jego znajomości nie wykorzystać dla dobra śledztwa. Owszem, możemy się zżymać na szemrana proweniencję takich zażyłości, ale przecież nie czas żałować róż, gdy płoną lasy! A Dukaczewski z taką swadą, znajomością rzeczy i zaangażowaniem opowiada o strukturze owego konfliktu, jego genezie oraz konsekwencjach, że można słusznie domniemywać, iż ma wiadomości z pierwszej ręki. Tak to przynajmniej wygląda, że jest to ręka oficera GRU.

Jest bowiem niesłychanie nikłe prawdopodobieństwo, wręcz graniczące z niepodobieństwem, że wśród macherów z GRU podsycających konflikt na Ukrainie nie ma ziomali Dukaczewskiego z moskiewskich kursów czy innych kontaktów służbowych. To po prostu nieprawdopodobne, zważywszy, że ci którzy wraz z nim uczestniczyli być może w owych kursach dzisiaj odgrywają wiodącą rolę na Ukrainie. Może być, że nawet ów funkcjonariusz „Striełka”, co wydał rozkaz zestrzelenia samolotu jest w serdecznej komitywie z Dukaczewskim?!

Zatem mamy tu do czynienia z marnowaniem oczywistej okazji przez rząd polski, a szczególnie Donalda Tuska, żeby spróbować poprzez znajomości Dukaczewskiego odegrać przodującą rolę w Unii przy rozwiązywaniu tego konfliktu, bo z tego co mi wiadomo, to żaden z byłych demoludów nie może się pochwalić drugim takim Dukaczewskim. Jeśli Tusk lub Sikorski marzą o stanowiskach w Brukseli, to ich sito nie może gubić takich diamentów jak Dukaczewski!

Tymczasem bezcenny Dukaczewski strzępi sobie jęzor po próżnicy na temat komisji śledczej w sprawie Antoniego Macierewicza i likwidacji WSI, czyli w rzeczy samej zajmuje się sprawami z góry przegranymi. Nawet Gazeta Wyborcza to zauważa i smętnie konstatuje, że Tusk może Macierewiczowi skoczyć, mówiąc kolokwialnie. Gorzej jeszcze, bo GW uważa, że PiS idzie po władzę i prędzej Macierewicz rozliczy Tuska niż odwrotnie. Tak więc bezcenny Dukaczewski bije pianę zamiast przysparzać laurów naszej ojczyźnie i przede wszystkim naszemu szczeremu przywódcy.

Gdyby natomiast Tusk i Sikorski zamiast bez końca obsesyjnie przesłuchiwać coraz to nowe taśmy i ścigać warszawskich kelnerów, poszli po rozum do głowy i uruchomili kontakty Dukaczewskiego, mogłoby to wyjść na pożytek światowemu pokojowi i naszej ojczyźnie. To nie jest takie trudne przebrać Dukaczewskiego w mundur „separatysty” i zrzucić nocą ciemną i głuchą w pobliże miejsca zestrzelenia Boeinga, gdzie na pewno spotka jakiegoś kolegę z GRU. A z sowieckimi oficerami wszystko się da załatwić, bo szczera rosyjska dusza potrzebuje jedynie spirytusu kawałka słoniny, żeby się na oścież rozwarła. Bo wiadomo, że kurica nie ptica Polsza nie zagranica. Lech, Czech i Rus. My Słowianie lubim sielanki. Pust wsiegda budiet sołńce. Polak Rusek dwa bratanki. I tak dalej.

To się da załatwić. Można za jednym zamachem pchnąć naprzód śledztwo i zyskać renomę międzynarodową w rozwiązywaniu konfliktów, jakiej nie mieliśmy od czasów króla Batorego pod Pskowem, czy gdzie on tam doszedł. Tusk zostałby w końcu nowym wanrompujem Unii Europejskiej, a jej polityka zagraniczna zyska nową twarz Sikorskiego w zamian za twarz pani Ashton, za co Europa powinna być nam dozgonnie wdzięczna. 

PS. Zapraszam na kolejny odcinek Alfabetu Szczerego Przywódcy na portalach wPolityce i wSumie. Już dzisiaj hasła na literę "S" część II, a wśród nich Sikorski, Szejnfeld, Szumilas oraz  inne, bardzo na czasie i na miejscu, zwłaszcza co do osoby naszego szczerego przywódcy... : http://wpolityce.pl/polityka/206671-alfabet-szczerego-przywodcy-s-jak-sikorski-szczurek-szejnfeld-szelag-szumilas-czesc-ii

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka