Od wczoraj się zastanawiam czy Putinowi chodzi tylko o Krym. Do niedawna Putin grał o całą Ukrainę. Z Janukowiczem jako malowanym prezydentem, ale tak naprawdę Ukrainę zarządzaną z Moskwy przez Putina. Gdy nie udało mu się utrzymać Janukowicza na stanowisku malowanego prezydenta Putin zaczyna nagle Krymską ofensywę. Chciałoby się zapytać – gdzie tu biznes? Robić rozpierduchę wojenną o Krym jak się miało całą Ukrainę prawie na widelcu?
Oczywiście zajęcie Krymu długofalowo może osłabić politycznie Ukrainę (może na to Putin liczy), ale doraźnie powoduje i utrwala nienawiść do Rosjan na Ukrainie. Nic tak nie różni narodów jak wojna i ofiary (których na razie udało się uniknąć). Czy warto zatem opanowywać ten Krym?
Tak naprawdę gra Putina byłaby dla mnie bardziej zrozumiała gdyby w planach miał dalej Donieck, Charków i Odessę. Ale należy dodać, że z tym już by mu nie poszło tak łatwo jak z Krymem, bo przewaga Rosjan jest tam znacznie mniejsza, a i Ukraińcy już teraz są bardziej zmobilizowani do obrony.
Zdając sobie jednak sprawę z przewagi Rosjan uważam, że utrata Krymu to i tak najlepsze co się może Ukrainie zdarzyć. Jeżeli utracą Krym, ale utrzymają niepodległość, a jednocześnie wreszcie uwolnią się mentalnie od Wielkiego Brata to i tak byłoby nieźle…
Komentarze