Jedyne, co potrafią uszanować Rosjanie, to brutalną siłę. Podeszli więc poniekąd ze zrozumieniem do ataków na kolumnę rosyjskich kibiców wędrujących przez Warszawę. Jak relacjonuje serwis Tok FM, w rosyjskich gazetach dziennikarze dziwią się przede wszystkim, jak w ogóle władze Warszawy mogły dopuścić do marszu. Rosjanie w prasie przyznają teraz, że ich kibice zachowali się prowokacyjnie. I ubolewają, że z powodu incydentu ich rodacy mogą mieć jeszcze problemy w Warszawie.
Podobnie zaskoczeni zgodą na marsz byli też np. dziennikarze brytyjskiego "The Guardian". Oni zwracali uwagę na ogólne zaszłości między Polakami i Rosjanami. Nawet w słynnej piłkarskiej relacji na żywo "Guardiana" Brytyjczycy wyrażali zdziwienie marszem.
Cóż, w Polsce też wiele osób wyrażało zdziwienie postępowaniem władz Warszawy, nie muszę tego przypominać. Oczywiście, tak rozdmuchane w mediach "zamieszki" były niczym wobec prawdziwych kibolskich zadym, ale kilka siniaków wystarczyło, aby wydarzenia 12 czerwca rozrosły się do apokaliptycznych rozmiarów.
Jednakże to międzynarodowe zadziwienie postępowaniem ludzi rządzących Warszawą i Polską to bardzo pozytywny skutek zadymki przed meczem Polska-Rosja. W Polsce jawnie prorządowe media mogą powtarzać brednie o winie Kaczyńskiego (bo przecież Kaczyński jest winie wszystkiemu, jak Żyd Wieczny Tułacz), ale od Londynu po Moskwę otwarcie mówi się, że władze Warszawy (i w Warszawie) swoimi czynami robią z siebie idiotów.