Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
4129
BLOG

Operacja "Apostazja"

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 169

 

Jest takie stare chińskie przysłowie-mądrość, które brzmi mniej więcej tak: "Rób to co lubisz, a nie będziesz musiał pracować". Bardzo przytomnie wciela tą sentencję w życie Palikot. Od zawsze bowiem robi to co lubi i faktycznie - pracować nie musi. Zaczynał od produkcji bieda-nalewek, potem był prawicowcem, a dziś jest Kubą Wojewódzkim polskiej polityki. Jednak nie jest lekko. Cała jego "kariera" to po prostu podpisanie cyrografu z mediami. Oni mówią: "Przynoś nam Palikot śmiszne iwenty, a my Cię tu bedziem pompować. My zarobimy, a Ty będziesz miał to co Cię kręci najbardziej, czyli sławę".

Nie wiadomo do końca ile jeszcze Palikot musiał sypnąć z sakiewki owemu Mefistofelesowi za tą całą zabawę, ale chyba sporo sądząc po tym jakie ma szerokie medialne plenipotencje. Dzięki bezustannemu dostępowi do wizji w "zaprzyjaźnionej stacji" gdzie robienie małpy wyjątkowo dobrze się sprzedaje, wszedł Biłgorajczyk do parlamentu. Ale, ale. Taka zabawa polega na tym, że jak jest cyrograf, to są i obowiązki. Palikot musi przynosić co jakiś czas nowy iwent jako się rzekło. Ależ mitręga z tym. Powiedzmy że faktycznie - świńskim łbem, sztucznym penisem czy obrażaniem Kaczyńskiego czytelników "Faktu" Palikot szokował, a tym samym robił to co Mefistofeles lubi najbardziej, czyli sprawiał że słupki rosły. Z czasem jednak każda, nawet najbardziej wymyślna potrawa się przejada, a widz coraz słabiej klaszcze w dłonie, czekając na gołe panienki. No więc ten nasz Stańczyk na miarę naszych czasów, coraz żywiej stara się podskakiwać, coraz szybsze kręci fikołki. Tyle że im mocniej się stara tym mniej zajmuje widzów. Przypomina już chyba w tej chwili słabo opłacanego klauna z podrzędnego, podupadłego cyrku, który uważa że dzieci będą się śmiały jak kolejny raz fiknie na bananie.

Coraz więc bardziej naciąganych grepsów się nasz Palikot chwyta, aby utrzymać przy sobie widza - tak aby ten nie przerzucił się na Millera, Senyszyn czy też - to już byłby upadek ostateczny - żeby w jego partii nie utrącił go delfin-Biedroń. "Dajcie no mi tu coś obrazoburczego, do cholery!" - już widzę jak wrzeszczy na asystentów i speców od marketingu, widząc jak mu publika coraz bardziej przysypia. No i podrzucono mu - "Janusz, rób Apostazję". Swojego czasu niejaki Nergal nagrał ze swoim Behemothem płytę "The Apostasy". Nagrał więc i swoją "Apostazję" Palikot. Tyle że Nergal dał przynajmniej fanom metalowego łupnia na światowym poziomie a Palikot raczej nagrał muzaka dla szoferaków.

Szarpiesz się Janusz, oj szarpiesz. Jeszcze licealistki i sieroty po LiD-zie są przy Tobie. Na razie jeszcze jesteś autorytetem dla red. Pochanke. Widać jednak jak coraz marniej ci ta cała zabawa wychodzi. Co będzie nastepne? Może spróbuj zostać ministrantem? A to się na Wiertniczej uśmieją.

 

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka