adamosx adamosx
1624
BLOG

Niebieska czy czerwona?

adamosx adamosx Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Tytułem wstępu (oficjalnie)

Witam serdecznie wszystkie Czytelniczki i Czytelników !
Zachęcam do rzeczowej dyskusji nad koncepcjami i hipotezami, które mam zamiar prezentować na tym blogu. Gorąco namawiam do wymiany poglądów  ale bez inwektyw wobec innych komentujących. Proszę również o unikanie wystąpień, które pomimo użytych wielu mądrych słów można określić mianem „coś wie ale i tak nie powie” lub „a właściwie to co autor komentarza miał na myśli ?”. Takiego stylu wymiany poglądów i „mądrzenia się” ma chyba każdy z nas po dziurki w nosie w otaczającej nas rzeczywistości. Myślę, że nam wszystkim lepiej zrobi więcej dystansu do siebie samych i zasada: „nikt nie jest doskonały”. Nie przeczę, że i ja też czasami lubię potyczki słowne – dlatego będę starał się nie prezentować też i postawy bezwzględnego fundamentalisty, jednakże jako gospodarz na mym blogu mam swoje prawa i nie zawaham się z nich skorzystać.
Jestem zagorzałym fanem filmu „Matrix” i czasami pojawiać się będą w mioch tekstach  nawiązania do tej trylogii  -  po prostu  pewne analogie aż same cisną się do głowy. Stąd też i tytuł niniejszej notki – marzy mi się aby ten blog był dla Was taką czerwoną tabletką, którą wziął Neo z dłoni Morpheus-a zdecydowawszy poznać prawdę… 
Ostrzegam zatem - jeżeli zaczniecie czytać mój blog, świat nie będzie już taki sam jak przedtem ! *)  
 
*)Tak naprawdę to jestem przekonany, że tylko wspólnie możemy sprawdzić czy tak będzie w istocie…
 
Dlaczego blog ?
 
Uznałem, że koncepcje, które zrodziły się w mojej głowie, są na tyle ciekawe, że nie mogę trzymać ich tylko dla siebie. Prawdę powiedziawszy podjąłem próbę, nie do końca zdając sobie nawet z tego sprawę, poskładania pasujących do siebie idei-puzzli zawartych w niektórych starych i nowych nurtach ogólnie pojętej nauki. Do decyzji upublicznienia moich zapatrywań na grawitację i elektromagnetyzm w znacznym stopniu przyczynił się pewien fizyk, „fizyk z przepalonym bezpiecznikiem” - jak siebie sam określa. Pod tym adresem znajdziecie jego blog:arkadiusz.jadczyk.salon24.pl, do czytania którego również gorąco Was zachęcam. Mam nadzieję, że i Autor wskazanego przeze mnie bloga będzie zaglądał tu od czasu do czasu i dorzuci chociaż garść cennych wskazówek i informacji w swoich komentarzach.
 
Najważniejsza w tym całym przedsięwzięciu (moim blogu) jest Wasza rola  – jeżeli uznacie, że faktycznie „coś może być na rzeczy” w przedstawianych przeze mnie poglądach, to zachęcam do wspólnego rozwijania tych idei i umacniania stawianch przeze mnie hipotez dotyczących istoty grawitacji i elektromagnetyzmu. Nie ukrywam – nie byłem i nie jestem związany ze światem naukowym. Tym bardziej więc powitam z nieukrywaną wdzięcznością wszelką pomoc w kompletowaniu oficjalnego „materiału dowodowego” jak również w wyszukiwaniu słabych stron prezentowanych tutaj idei.
Uznałem też, że wystawienie prezentowanych koncepcji na forum to najlepszy dla nich sprawdzian - albo da się je obronić i być może z pożytkiem dla wszystkich upowszechnić albo da się je z łatwością obalić i będę mógł ze spokojnym sumieniem o nich zapomnieć.
 
  
Od czego zacznę ?
Od tego co doprowadziło mnie do takiego a nie innego spojrzenia na grawitację i elektromagnetyzm.
Mianowicie od próby odpowiedzi na pytania: W jaki sposób odbieramy otaczający nas świat ? Jak postrzegają otaczającą rzeczywistość zwierzęta posiadające niższy poziom „tego czegoś” co nazywamy świadomością ? Jak różni się postrzegany przez nie świat od świata postrzeganego przez nas ?Bardzo często zadawałem sobie te pytania, zwłaszcza wtedy, kiedy obserwowałem zachowania zwierząt. Nurtowało mnie to aż do dnia, kiedy znalazłem w Internecie (http://quantumfuture.net/pl/fala6.htm) fragmenty dzieła pt.: Tertium Organum P.D. Uspieńskiego (1878-1947) - dziennikarza, matematyka i intelektualisty, ucznia G. I. Gurdżijewa (1866-1949) i stwierdziłem, że to najbardziej prawdopodobne i genialne wyjaśnienie nurtującego mnie zagadnienia. Co więcej: zostało opublikowane po raz pierwszy już w 1920 r. czyli 90 lat temu !
Zachęcam do przeczytania całego fragmentu, który znajduje się w mojej pierwszej notce (ta jest już druga ;) jak i też pod wskazanym wyżej linkiem. Możliwe będzie wówczas zrozumienie w pełni w jaki sposób autor (P.D. Uspieński) dochodzi do przedstawionych poniżej wniosków.
Można potraktować cytowany przez mnie w pierwszej notce obszerny fragment wspomnianego dzieła  jako silny w moim mniemaniu „materiał dowodowy” na to, że sposób w jaki istoty (byty) postrzegają otaczającą ich rzeczywistość, a owo postrzeganie jest związane z ich określonym poziomem świadomości, stoi u podstaw obserwowanych przez te istoty „sił sprawczych” i „prawideł” obowiązujących w odbieranym przez nich świecie, oraz decyduje o postrzeganym przez te byty określonym „kształcie” przestrzeni (na to ostatnie używam zamiennie pojęcia „geometria przestrzeni”).
 
Poniżej tylko pewnego rodzaju podsumowanie z Tertium Organum [1920] P.D. Uspieńskiego wybrane przeze mnie w celu zainteresowania Was tym tematem.
 
„(…)Ustaliliśmy, że człowiek posiada doznania, reprezentacje i pojęcia; że wyższe zwierzęta posiadają doznania i reprezentacje, a niższe zwierzęta tylko doznania. Wydedukowaliśmy, że zwierzę nie posiada żadnych pojęć, głównie na podstawie faktu, że nie posiada słów, nie włada mową. Dodatkowo ustaliliśmy, że - nie posiadając pojęć - zwierzęta nie mogą pojąć trzeciego wymiaru i widzą świat tylko jako powierzchnię. Innymi słowy nie mają środków, żadnego narzędzia, do poprawiania swoich niepoprawnych doznań świata. Następnie odkryliśmy, że widząc świat jako powierzchnię, zwierzęta widzą na tej powierzchni ogrom ruchów nieistniejących dla nas. Wszystkie te właściwości ciał, które my traktujemy jako właściwości ich trójwymiarowości, muszą ukazywać się im jako ruchy. Zatem kąt i sferyczna powierzchnia muszą jawić się im jako ruch powierzchni. Dodatkowo, doszliśmy do wniosku, że wszystko, co dla nas przynależy do zakresu trzeciego wymiaru jako coś stałego, zwierzęta muszą traktować jako przejściowe zdarzenie przytrafiające się obiektom jako zjawisko związane z czasem.
Zatem we wszystkich swoich relacjach ze światem zwierzę jest całkowicie analogiczne do nierzeczywistej dwuwymiarowej istoty, żyjącej - zgodnie z naszym założeniem - na płaszczyźnie. Cały nasz świat jawi się zwierzęciu jako płaszczyzna, po której chodzą zjawiska poruszające się zgodnie z czasem lub w czasie.
Możemy więc powiedzieć, że ustaliliśmy co następuje: przy pewnym ograniczeniu narządu umysłowego, który postrzega świat zewnętrzny, dla podmiotu posiadającego taki narząd cały aspekt i wszystkie właściwości świata muszą ulegać zmianie. A dwa podmioty, żyjące obok siebie, ale posiadające różne narządy umysłowe, muszą żyć w różnych światach - właściwości zasięgu świata muszą być dla nich zupełnie inne. Ponadto zobaczyliśmy warunki - nie sztuczne i wymyślone, ale faktycznie istniejące w naturze, tj. warunki umysłowe życia zwierząt - przy których świat wygląda jako płaszczyzna lub nawet jako linia.
Innymi słowy ustaliliśmy, że trójwymiarowy zasięg świata zależy dla nas od właściwości naszego narządu umysłowego; albo też, że trójwymiarowość świata nie jest jego własną właściwością, ale po prostu właściwością naszego postrzegania świata.
Ujmując to inaczej, trójwymiarowość świata jest właściwością jego odzwierciedlenia w naszej świadomości.(…)”
 
I inny fragment z Tertium Organum:
„(…)Po pierwsze, musimy zwrócić bacznie uwagę na to, że co do zewnętrznego oblicza i formy świata, nasze postrzeganie jest ekstremalnie niepoprawne. Wiemy, że świat składa się z brył, ale zawsze widzimy i dotykamy tylko powierzchni. Nigdy nie widzimy i nie dotykamy bryły. Bryła jest już pojęciem, zbudowanym z szeregu reprezentacji złożonych razem przy pomocy rozumowania i doświadczenia. Dla bezpośrednich zmysłów istnieją jedynie powierzchnie. Doznania ciężaru, masy, kubatury, które umysłowo wiążemy z 'bryłą', są dla nas w rzeczywistości połączone z doznaniami powierzchni. Wiemy tylko, że to doznanie powierzchni pochodzi od bryły, ale nigdy nie wyczuwamy samej bryły. Może i możliwe jest nazwanie złożonego doznania powierzchni, ciężaru, masy, gęstości, oporności i tak dalej - 'doznaniem bryły'. Ale jesteśmy umysłowo zobowiązani łączyć te wszystkie doznania w jedno i nazywać to ogólne doznanie - bryłą. Bezpośrednio wyczuwamy jedynie powierzchnie, a następnie, oddzielnie - ciężar; nigdy nie odczuwamy oporu bryły jako takiej.
Ale wiemy, że świat nie składa się z powierzchni, wiemy, że widzimy świat niepoprawnie. Wiemy, że nigdy nie ujrzymy świata takiego jakim naprawdę jest, nie tylko w filozoficznym sensie tego wyrażenia, ale nawet w najbardziej zwyczajnym znaczeniu geometrycznym. Nigdy nie widzieliśmy sześcianu, kuli, itd., zawsze widzieliśmy tylko powierzchnie. Uświadamiając to sobie, mentalnie poprawiamy to, co widzimy. Wyobrażamy sobie coś litego za powierzchniami. Ale nigdy nie możemy przedstawić sobie przestrzenności; nie potrafimy przedstawić sobie sześcianu albo kuli nie w perspektywie, ale ze wszystkich stron jednocześnie.
Jest oczywiste, że świat nie istnieje w perspektywie; jednak nie potrafimy ujrzeć go w jakikolwiek inny sposób. Wszystko widzimy tylko w perspektywie, tj. postrzegając go, wykoślawiamy świat naszymi oczami. I wiemy, że go wykoślawiamy. Wiemy, że nie jest taki, jak go widzimy. I mentalnie ciągle poprawiamy to, co widzi oko, zastępując prawdziwą zawartość symbolami rzeczy, które pokazuje NAM nasz wzrok.
Nasz wzrok jest złożoną zdolnością. Składa się z doznań wizualnych, plus pamięć doznań dotyku. Dziecko próbuje dotknąć wszystkiego co widzi - nosa niańki, księżyca, tańczących na ścianie plam odbitego światła słonecznego. Dopiero stopniowo uczy się rozróżniać pomiędzy tym bliskim a tym dalekim samym wzrokiem. Ale wiemy, że nawet w dorosłym wieku łatwo poddajemy się złudzeniom optycznym. Widzimy oddalone obiekty jako płaskie, tj. nawet bardziej niepoprawnie, jako że wypukłość jest mimo wszystko znakiem wskazującym konkretną właściwość obiektów. Z dużej odległości człowiek zarysowuje się nam jako sylwetka. Jest tak, ponieważ nigdy nie zdołamy dotknąć niczego, co jest daleko, a nasze oko nie zostało wytrenowane tak, żeby zauważać różnice w powierzchniach, które - będąc w zasięgu - są wyczuwalne opuszkami palców.
W tym kontekście bardzo jest interesująca obserwacja niewidomego, który zaczyna widzieć,. Czasopismo Ślepiec (The Blind Man, 1912), zawiera oparty na bezpośredniej obserwacji opis, jak ludzie, niewidomi od urodzenia, uczą się widzieć po operacji, która przywróciła im wzrok. Tak siedemnastoletni młodzieniec opisuje swoje doświadczenia po wyleczeniu wzroku przez usunięcie katarakty. W trzecim dniu po operacji został zapytany, co widzi; odpowiedział, że zobaczył ogromną przestrzeń światła z mglistymi obiektami poruszającymi się wewnątrz niej. Nie rozróżniał tych obiektów. Dopiero po czterech dniach zaczął je rozróżniać, a dopiero po dwóch tygodniach, kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do światła, zaczął praktycznie używać wzroku do rozróżniania obiektów. Pokazano mu wszystkie kolory widma i bardzo szybko je opanował, oprócz żółtego i zielonego, które przez długi czas mylił. Sześcian, kula i piramida, umieszczone przed nim, wyglądały dla niego jak kwadrat, płaski dysk i trójkąt. Kiedy położono obok kuli płaski dysk, nie potrafił dostrzec między nimi różnicy. Kiedy poproszony o opisanie swoich pierwszych wrażeń dotyczących tych dwóch figur, odpowiedział, że dostrzegł natychmiast różnicę pomiędzy sześcianem a kulą i uświadomił sobie, że nie są one rysunkami, ale nie mógł otrzymać z nich reprezentacji kwadratu i koła, dopóki nie odczuł za pomocą opuszków palców takiego samego doznania, jak gdyby dotykał kwadratu lub koła. Kiedy pozwolono mu ująć w ręce sześcian, kulę i piramidę, natychmiastowo zidentyfikował te bryły poprzez dotyk i był zaskoczony nie rozpoznaniem ich od razu przy pomocy wzroku. Jak dotąd nie posiadał reprezentacji przestrzeni, perspektywy. Wszystkie obiekty jawiły się mu jako płaskie. Chociaż wiedział, że nos wystaje a oczy są zatopione w zagłębieniach, ludzka twarz również wyglądała płasko w jego oczach. Był on zachwycony odzyskaniem wzroku, ale na początku męczyło go spoglądanie na rzeczy; wrażenia przytłaczały go i wyczerpywały. To dlatego, ciesząc się z doskonałego wzroku jednocześnie powracał czasami do dotyku, jako formy relaksacji.
Nie jesteśmy w stanie widzieć nawet małego kawałka świata zewnętrznego takim jakim jest, tj. takiego jakim go znamy z wiedzy o nim. Nie zobaczymy nigdy biurka lub szafki równocześnie ze wszystkich stron, ani też ich wnętrza. Nasze oko w określony sposób wypacza świat zewnętrzny, żeby umożliwić nam, przy rozglądaniu się, określenie położenia obiektów w odniesieniu do nas samych. Ale spoglądanie na świat nie z własnego punktu widzenia jest dla nas niemożliwe. I nie będziemy mieli nigdy poprawnego jego oglądu, widoku niewykoślawionego przez nasz wzrok(…)”
.
 
I jak to oceniacie ? Bo dla mnie jest to rewelacyjne ujęcie istoty rzeczy (nawet w tych krótkich, cytowanych przeze mnie fragmentach) dające pole do wyciągania kolejnych wniosków. Jakie wnioski „zaimplikowało” to u mnie – już wkrótce.
 
I już na koniec - świetny, moim zdaniem, cytat z artykułu Przemysława Łonyszynaz portalufutbolnet.pl (co mnie wcale nie dziwi, że i tam ktoś wie, że „ Matrix jest wszędzie”):
 
„Mamy dokładnie taki sam wybór, jak główny bohater Matrixa – Neo. Niebieska albo czerwona tabletka. Wybierając tę pierwszą, wszystko zostanie po staremu. Wierzymy dalej w to, w co wierzyć chcemy. Czerwona oznacza ryzyko. Bez powrotu. Jest tylko podróż w nieznane, bo nie wiadomo dokładnie co – poza prawdą oczywiście – tam się kryje. To podróż ku wiedzy. Wiedza jest dla odważnych, ciekawych, wreszcie dla tych, którzy mają dość kłamstwa.”
 
Zatem jaki jest Wasz wybór: niebieska czy czerwona ?
adamosx
O mnie adamosx

Próbuję tak jak wielu innych wyjść poza wszechobecny "Matrix". Być może rzeczowa dyskusja nad moimi przmyśleniami ułatwi wszystkim zaintereswanycm te zmagania...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie