Kenny McCormick Kenny McCormick
186
BLOG

Pasożytnicza rola systemu bankowego

Kenny McCormick Kenny McCormick Gospodarka Obserwuj notkę 7

Obejrzałem właśnie filmik promujący książkę Life Inc. Douglasa Roushkowa, opowiadający w skrócie o tym jak ludzie oddali szczęście za miraże w świecie korporacji. Mnie jednak najbardziej dało do myślenia ostatnie zdanie, komentujące pomoc rządu USA dla sektora finansowego,  którą obserwowaliśmy w ciągu ostatniego roku:

The banks are not the institutions to be rescued, the banks are the institutions that we need to let die so we can get on with bussines

czyli - banki to nie instytucje które należy ratować, banki to instytucje którym musimy pozwolić umrzeć jeśli chcemy zacząć zarabiać.

Jeśli zignorujemy głęboką naiwność tego stwierdzenia (wszakże system bankowy jest dosyć ściśle powiązany z władzą, więc nie chodzi o żadne ratowanie, tylko o rabunek w biały dzień, którego nazwanie np. "wypłata dywidendy ze społeczeństwa" mógłby wzbudzić pewne "niepokoje"), możemy zauważyć, że jest ono oczywistą prawdą.

Wyobraźmy sobie system finansowy jako system "rurek" oplatający system wymiany towarowej. Wiadomo, że aby system wymiany działał optymalnie, niezbędna jest odpowiednia środków płatniczych mogących "wypełnić" owe "rurki". O ile oczywiście nie zdecydujemy się na nieco kłopotliwą wymianą typu - jajka za ser.

Jeśli system jest w miarę wzrostu zaopatrywany przez państwową mennicę działającą racjonalnie, wówczas mamy gospodarczy raj. Wiadomo, że w raju władza ma niewielkie znaczenie, a tego władza bardzo nie lubi, dlatego też władza musi psuć jeden z systemów, lub najlepiej obydwa naraz. Jeśli w gospodarczym raju zaczniemy psuć system wymiany towarowej, wprowadzając ograniczenia w produkcji, np. pod pretekstem walki z własnością prywatną, otrzymamy coś co pamiętamy z okresu PRL. Wówczas, dochodzimy do wniosku, że jednak łatwiej psuje się drugi układ, który jest zdecydowanie "czystszy" .

Psucie drugiego układu polega przede wszystkim na ograniczaniu ilości pieniądza w obiegu. Pod pretekstem walki z inflacją. Strasząc inflacją, nie uświadamia się przypadkowemu społeczeństwu, że coś takiego zdarza się wyłącznie w przypadku gospodarek o niedoborze towarów, a nie w gospodarce rynkowej dysponującymi znacznymi niewykorzystanymi mocami produkcyjnymi.

Co ma na celu i jakie są skutki ograniczanie ilości pieniądza w obiegu przez centralną mennicę?

Ma umożliwić systemowi bankowemu przyssanie się do krwiobiegu gospodarki. W warunkach niedoboru pieniądza, jednostki mają wybór - albo mniej wydawać, albo pożyczać. To tak w dużym uproszczeniu. Nie ma tutaj znaczenia czy jednostką jest człowiek, firma, czy zarządzający budżetem państwa. Banki w istocie przejmują funkcję państwowej mennicy  (koniecznie zarządzanej przez wyznawcę monetaryzmu - idei ekonomicznej propagującej w warunkach rynkowych walkę z inflacją [czyli czymś, czego w warunkach rynkowych tak naprawdę nie ma] poprzez ograniczenie ilości pieniądza w obiegu) - funkcję kreowania pieniądza. Oczywiście za niewielką opłatą. Żeby było śmieszniej, pożyczają również właścicielowi mennicy. Za jedyne 5,75% w skali roku. Tak naprawdę, to olbrzymie pieniądze. Ale wiadomo, że apetyt wzrasta w miarę jedzenia. Wpływy z funduszy emerytalnych i giełdy to już za mało. Potrzeba zabrać jeszcze więcej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka