Widziane znad Sprewy
Przeczytane w niemieckojęzycznych mediach
"Sytuacja w elektrowni atomowej Fukushima przybiera coraz bardziej zagrażające rozmiary. Z zakładu wydostaje się nadal wysoce trujący Pluton. A na dodatek (w najbliższą) środę wiatr ma, jak na złość, skręcić w stronę na Tokio", czytamy w serwisie internetowym niemieckiego tygodnika politycznego "Focus".
"Radioaktywny materiał wycieka do ziemi, podały we wtorek (29.03.2011) stosowne władze. Według informacji, przekazanych przez firmę Tepco, użytkującą elektrownię, w wielu miejscach poza terenem elektrowni odkryto Pluton.
Fakt jego odkrycia świadczy o powadze powstałych szkód, powiedział rzecznik japońskiego urzędu do spraw bezpieczeństwa atomowego. Bowiem Pluton wydziela się jedynie w wypadku zaistnienia ekstremalnie wysokich temperatur, a sam rozkłada bardzo powoli. Tym samym niebezpieczny pozostaje przez tysiące lat.
Jeżeli środek ten, nawet w bardzo niewielkich ilościach, przedostanie się do ludzkich płuc, wówczas wywołuje on chorobę raka. Przedostanie się Plutonu do ran, powoduje jego połączenie się z białkiem plazmy krwi i składowany jest w wątrobie i w szpiku kostnym. Prowadzi to do białaczki".
"Focus"
* * *
"Pluton jest elementem, który w przyrodzie występuje jedynie w skrajnie minimalnych ilościach", tłumaczy niemieckojęzycznym czytelnikom serwis internetowy niemieckiego dziennika "Die Welt".
"Pluton to trujący metal ciężki. Już jego niewielkie ilości stanowią śmiertelne zagrożenie. Tak zwane "promieniowanie Alpha" jest co prawda odpychane przez skórę, niebezpieczeństwo polega jednak na wdychaniu lub na możliwości przedostania się metalu do układu pokarmowego. Wówczas szybko wywołuje on chorobę raka. Wartość promieniowania Plutonu (Izotop Plutonium-239) spada samoczynnie o połowę po okresie około 24 tysięcy lat".
"Die Welt"
* * *
"Dramatyczne wydarzenia w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima przywołują pełne strachu wspomnienia na temat dotychczas największego w historii wypadku w amerykańskiej elektrowni jądrowej Three-Mile-Island w Harrisburgu", pisze austriacki, wiedeński dziennik "Wiener Zeitung".
"Dokładnie trzydzieści dwa lata temu, 28. marca 1979 roku seria błędów technicznych i ludzkich niedociągnięć doprowadziła do częściowego stopienia się rdzenia reaktora".
"W szczytowym punkcie wypadku temperatura reaktora wynosiła 1.400 stopni Celsjusza, tylko o 100 stopni mniej od temperatury topienia stalowych ścian, chroniących pojemnik reaktora".
"Ewakuowano wówczas 200 tysięcy osób z bezpośredniego otoczenia elektrowni. Według danych władz 636 tysięcy osób w promieniu 25 kilometrów od reaktora skażonych zostało niewielką dawką radioaktywną. (…) Częstotliwość zapadania na białaczkę na obszarze, w którego kierunku, w chwili wypadku wiał wiatr, wzrosła ośmio- do dziesięciokrotnie w porównaniu z terenem, na który wiatr nie wiał. Zachorowalność na raka płuc wzrosła na dotkniętym katastrofą obszarze o trzydzieści procent".
Ale...
"po wstępnym przebadaniu około trzydziestu tysięcy osób z obszaru wokół elektrowni nie stwierdzono żadnych uszczerbków na zdrowiu. Około 2 tysiące skarg sądowych, od osób domagających się odszkodowania zostało przez sądy odrzucone".
"Wiener Zeitung".
