Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1572
BLOG

Dwie świnie w ,,Kropce nad i"

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 51

        Dziwny kraj ta Polska. Wczoraj w popularnej wśród tambylców telewizji, która sączy im do uszu całą prawdę cała dobę, wystąpiło dwoje ludzi. No może niezupełnie ludzi, gdyż w ich przypadku zabrzmiałoby to zbyt dumnie, jednak pisać tego nie powinienem z uwagi na fakt, iż matołom zaraz źle się skojarzy. To znaczy z faszyzmem, bo tak ich wytresowano, że z faszyzmem wszystko im się kojarzy i niedługo nawet symbol chrześćijaństwa ze swastyką gotowi będą identyfikować.

         No ale do rzeczy. Otóż z jednej strony stołu zasiadł gość – mentalny robol, prostak i cham, podobnie jak Wałęsa polityczny naturszczyk, samym wyglądem utwierdzający widza w zamiłowaniu do głupich gadek, żarcia, alkoholu i wszczynania burd, szlifowany z grubsza w brygadzie remontowej na Uniwersytecie Warszawskim i na bramce studenckiego klubu ,,Stodoła”. Do tego wieloletni działacz mazowieckiej ,,Solidarności”, a później jej lider.

         Z drugiej, jak zwykle na podwyższonym fotelu dla dodania sobie powagi, zajęła miejsce kobieta politruk, pierwsza propagandystka polskich mediów, której prymitywny warsztat dziennikarski mógł zabłysnąć jedynie na europejskich peryferiach - przy czym dla ich usprawiedliwienia, tych peryferii znaczy, dopowiem, że niezbyt zachęcająco ukształtowanych kulturowo pod wpływem dwóch sąsiedzkich, genetycznie bandyckich cywilizacji.

         Program przebiegał zgodnie z regułą dobrze zainscenizowanego ,,wywiadu na żywo”. Ona zadawała pytania, a on skupił się na udzielaniu przewidywalnych nawet przez niespecjalnie rozgarnietego widza - o co notabene nad Wisłą nietrudno - odpowiedzi. Szło im całkiem nieźle, propaganowa kaszana przeciskała się przez ekran, porażając rzadkie zwoje mózgowe Polaków, aż w którymś momencie ona zapytała całkiem przypadkowo o Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, którym Jankowskiego udekorował w roku 2009 prezydent Lech Kaczyński. I wtedy Jankowski wyjął też przypadkowo na taką okazję noszony w kieszeni marynarki order, mówiąc, że już go nie chce. Brzydząc się nim niemal, położył go na stole, stwierdzając przy tym, że nawet nie pasuje mu trzymać go w domu. Nie pasuje - tak powiedział. Dobrze, że nie pasi. Dlatego oddał go kobiecie politruk, by ta przekazała go na aukcję, a uzyskane w ten sposób pieniadze zużytkowano na dokarmianie watahy wilków. Jak zauważył, może jedną, dwie świnki będzie można za niego kupić.

         Pominę tu chamskie dowcipy byłego związkowca na temat Jarosława Kaczyńskiego, jak ten o jego trudnościach z założeniem dynastii, albo określanie Andrzeja Dudy mianem nie prezydenta, ale poddanego prezesa PiS. Wiadomo, Jankowski to urodzony ćwok, po którym podobnych opinii można się było spodziewać. Ale wszystko ma swoje granice, bo co mu zawinił Lech Kaczyński, który w tragicznych okolicznościach oddał życie w służbie dla Polski, że musiał publicznie spostponować jego pamięć, jego prezydenturę, kalając ją prostackim dodatkiem - takim ni z gruchy, ni z pietruchy, o dokarmianiu watahy wilków, notabene wypowiedzianym przy pełnej aprobacie gospodyni programu? Oto Order Odrodzenia Polski, wręczony mu przez prezydenta Kaczyńskiego, sięgnął bruku, uzyskując rynkową cenę dwóch świnek.

         Dwóch świnek? Ech, ty warcholski skurczybyku!

         No a teraz powiedzcie mi, ile wy jesteście warci – a do was mówię, prawacka wataho - skoro macie tyle sił, by zagryźć internetowego oponenta bębnieniem w klawiaturę, a nie potraficie zaprotestować tłumem pod siedzibami antypolskich mediów, które po raz drugi, być może już niedługo, odstrzelą wam rząd i liderów. A po tych salwach już się politycznie nie podniesiecie, gwarantuję wam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka