Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1509
BLOG

Kto dzieli społeczeństwo i gdzie nie stawia się pomników

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 93

       Dziś kolejna miesięcznica - miejmy nadzieję, że już jedna z ostatnich w stanie niewiedzy i zmataczenia pamiętnych wydarzeń sprzed 5 lat - najprawdopodobniej będzie ich jeszcze kilka. Potem - miejmy nadzieję - to czy tamto się zmieni. I chyba uwikłanym we wszystkie kłamstwa i matactwa strach musi już nieźle zaglądać w oczy. Na wszelki wypadek, postanowili jeszcze w ostatnich podrygać rozniecić wrzask, który jest już zapowiedzią tego, co będzie się działo jesienią i po jesieni - "Prezydent-Elekt dzieli Polaków". Jeszcze nie rozpoczął urzędowania, jeszcze nie ma władzy, jeszcze nie podpisał żadnego aktu urzędowego - ale już dzieli. Na wszelki wypadek, prewencyjnie - "dzieli".

       Oczywiście, że jest to kolejna odsłona szykanowania społeczeństwa przez odchodzącą i sfrustrowaną ekipę i to realizowana w sposób niezmieniony od kilku lat. Tzn.: maksymalny jazgot w mediach, powielanie nieprawdy i tańczenie na emocjach a czasami nawet na najniższych instynktach. Różnica jest tylko taka, że coraz mniej gotowych jest tę tandetę kupować, co pokazały wyniki ostatnich wyborów. Tym niemniej pewnym - niby rutynowym - ruchom władzy warto się przyjrzeć, gdyż nic nie odsłania czasami tak dobrze różnych ukrytych prawd, jak czynią to napady histerii nadszarpniętego dzikiego zwierza tracącego właśnie władzę. 

       Nad "dzieleniem społeczeństwa" poprzez uczestnictwo Prezydenta-Elekta w mszach świętych nie ma się nawet co dłużej zatrzymywać, bo tu wystarczą same statystyki. Kogo niby ma to dzielić, skoro w końcu większość Polaków jest wyznania rzymsko-katolickiego? Dopóki Prezydent-Elekt nie zmusza i nie terroryzuje w jakikolwiek sposób ludzi do biegania do kościoła, nikt normalny - czy to katolik żarliwy, czy katolik umiarkowany czy w ogóle nie-katolik - nic przeciwko temu nie może mieć i basta. Takie są reguły współżycia społecznego w państwach demokratycznych i nawet pani Senyszyn czy inne podobne jej niewiasty (te, które w sytucjach towarzyskich zwykle z dumą oświadczają "ja jestem antyklerykalna") nie są w stanie póki co tego odmienić.

       Dużo ciekawsze są w tym kontekście pokrzykiwania, że Prezydent-Elekt już zaczął dzielić naród swoją wypowiedzią w sprawie pomnika smoleńskiego na Krakowskim. I tutaj już mamy dosłownie histeryczne miotanie się. Bo dopiero nie tak dawno temu sama władza zaproponowała w związku z wyborami pomnik przy ul.Trębackiej, zresztą w jakimś całkowicie nieskładnym trybie (z częścią rodzin nie rozmawiano o tym, działka okazała się obciążona roszczeniami, itp.). Tak więc po pierwsze trudno zrozumieć, dlaczego pomnik przy Trębackiej nie będzie dzielił ale już pomnik przy Krakowskim ma dzielić - tym bardziej, że miejsce przy Krakowskim Przedmieściu wskazał po prostu naród przychodzący pod Pałac i modlący się tam po tragedii czy oddający cześć jej Ofiarom.

       Walka z pomnikiem trwa zresztą od samego początku a okres wyborczy, kiedy to władza pośpieszyła nagle z pomysłami i próbowała swoje gnioty wcisnąć zdumionemu społeczeństwu, to jedynie niewiele znaczące intermezzo. Władza po prostu boi się tego pomnika niczym przysłowiowy diabeł święconej wody a argumenty, że pomnik będzie dzielił są zupełnie nieprzekonujące (uchwałę, że była to największa tragedia w powojennej historii Polski podjął jednomyślnie SejmRP). Ciekawe dlaczego, bo racjonalnie nie przychodzi tu nic do głowy - stała się wstrząsająca tragedia, Elita Państwa, w tym Para Prezydencka, poniosła śmierć i w zwyczaju w takich przypadkach jest postawić pomnik - i to w miejscu, które w jakiś spójny sposób kojarzy się z wydarzeniami. Katastrofa zbadana, sprawa załatwiona - twierdzi władza. Była komisja rosyjska potem komisja polska i ich raporty. Był zespół do wyjaśniania dokonań komisji ludowi i innym niedowiarkom. Wszystko niby wyjaśnione, wszystko załatwione. Więc o co chodzi? Dlaczego nie można stawiać pomnika? Kiedy i gdzie nie stawia się pomników? Dlaczego? Nie wiadomo, bo o tym władza jasno się nie wyraża, oferuje tylko bełkot o "dzieleniu Polaków".

       A jak nie wiadomo, o co chodzi, to wtedy i różne rzeczy i pytania zaczynają chodzić ludziom po głowie. Tak na przykład - gdzie i kiedy nie stawia się pomników? W tej sprawie mamy klarowną odpowiedź Marszałka, że pomników nie stawia się tam, gdzie brat strzelał do brata. Nie wiadomo oczywiście - mówiąc umownie - kto tam strzelał, nie wiadomo też, czy w ogóle ktoś strzelał do kogoś, choć broń i kamizelki kuloodporne poległych BORowców ciągle nie przebadane .- mało tego - ta własność RP ciągle nawet jeszcze nie znalazła się w polskich rękach. Ale jeżeli wszystko wyjaśnione i z całą pewnością wiadomo, że takie tam zwykłe "zdarzenie w ruchu lotniczym" i nikt do nikogo "nie strzelał", to po co w takim razie cały ten problem, ten bełkot o dzieleniu i ta walka z pomnikiem? Coś tu się nie zgadza. Matacze i krętacze - przedobrzyliście, bo w którą stronę by nie zaczynać obliczać i myśleć, to wszędzie, wychodzą wasze odrażające kłamstwa. A za nimi na wyjaśnienie czeka ponury dramat, który tozegrał się w smoleńskim bagnie. To nie Prezydent-Elekt dzieli Polaków, to wy zaplątaliście się w sidła waszych draństw.

       

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka