Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski
874
BLOG

Czerwona pigułka zobowiązuje

Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski Polityka Obserwuj notkę 8

"Ja już nie mam nadziei" - napisała mi kilka dni temu moja znajoma, osoba niezwykle zaangażowana w działania patriotyczne, społeczne, współorganizatorka wielu inicjatyw, walcząca po stronie opozycji już w latach 80-tych. Rozmawialiśmy o tegorocznych wyborach i kierunku, w którym od wielu lat zmierza Polska. Rzeczywiście, niewiedza może być błogosławieństwem. Świadomość procesów zachodzących w naszym kraju, prowadzących do jego jeszcze większego osłabienia i uzależnienia połączona z poczuciem bezsilności wobec fałszerstw wyborczych jest w stanie skutecznie stłumić energię potrzebną do bezinteresownego zaangażowania. A przecież takie zaangażowanie to wiele wyrzeczeń. Absorbuje czas i pieniądze. Spotyka się z niezrozumieniem otoczenia, często najbliższych osób. Bywa niewygodne i budzi dyskomfort, szczególnie w przypadku takich tematów, jak chociażby tragedia 10/04. Naraża na konflikty lub wyśmianie w przypadku głoszenia gorzkich diagnoz, opisujących rzeczywistość. W końcu może prowadzić do poczucia osamotnienia. Do tego dochodzi brak aktywności "naszych" polityków, z których wielu przyzwyczaiło się do wygodnego, drugiego miejsca, a tym samym świadomie nie tworzy zrębów silnej organizacji, zostawiając pchanych ideałami ludzi samymi sobie.

Stajemy przed wyborem. Jak w filmie „Matrix”, kiedy uświadamiamy sobie, że świat wokół nas jest sfabrykowany, możemy albo wrócić do bezpiecznego kokonu iluzji albo zmierzyć się z prawdą niełatwej rzeczywistości. Bez wątpienia filmowy wybór czerwonej pigułki, symbolu odrzucenia kłamstwa i nieskomplikowanego życia ma daleko idące konsekwencje. Rzeczywistość, którą zaczynamy dostrzegać jest ciężka - jej zmiana jeszcze cięższa. Ale nie możemy dokonać żadnej zmiany rzeczywistości będąc poza nią. Wiedza automatycznie nakłada na nas odpowiedzialność. Wokół nas wciąż żyje wiele osób, które nie zostały wybudzone z letargu. Nie oszukujmy się, potrzeba wielu długich lat, by zainteresowanie sprawami wspólnymi, czyli właściwie rozumianą polityką objęło większość społeczeństwa. "Każdy wie tyle, ile wiedzieć chce. Szczególnie w polityce" - słusznie zauważa Czesław Bielecki. Tym bardziej powinniśmy dostrzegać w swojej wrażliwości na sprawy dobra ogółu zobowiązujący dar, który trzeba wykorzystać tu i teraz. Bo to właśnie mi został ofiarowany. Dlatego to nigdy nie jest kwestia nadziei. Owszem, sytuacja może przygnębiać i po ludzku nadzieję odbierać. Ale co w porównaniu z nami mieli powiedzieć nasi rodacy z czasów II WŚ, zaborów i powstań? Przecież gdyby oni się poddali, nie mielibyśmy dzisiaj państwa. Każde pokolenie ma swoje Westerplatte. A Polskę mogą zmienić na lepsze tylko Polacy. Tylko nam na tym zależy. Tylko nam.

Mamy wolną wolę. Możemy ustąpić pod naporem przeciwności, zatrutych strzał beznadziei i zmęczenia długim marszem. Możemy wrócić do świata iluzji i tłumić w sobie głos, który coraz ciszej będzie przypominał o tym, że bycie człowiekiem to coś więcej, niż troska tylko o siebie. Głos, który będzie domagał się rozliczenia z daru miłości do ojczyzny, który nie wiadomo dlaczego stał się naszym udziałem. A miłość to przede wszystkim wybór. I konsekwencja. Na dobre i na złe. Mamy wolną wolę. Dlatego to nie jest kwestia nadziei. To wiara. Wiara w to, że porządek w słowach "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie jest wymysłem sprzed setek lat, ale żywą odpowiedzią na nasze zwątpienie. A wiara przywraca nadzieję. Nie wszystko zależy od nas, ale to my musimy dawać świadectwo, mówić, pokazywać. Być. Nie wiemy, jaki mamy wpływ na innych. Ale wycofanie jest najgorsze. Bo skąd w nas ten głos? Kto do nas mówi?

I czy na pewno mamy odwagę, by odpowiedzieć: "pomyliłeś się"?

Od 2006 roku prowadzi własny biznes w branży IT. Zaangażowany w działalność społeczną i publicystyczną od 10/04.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka