Kamil Sasal Kamil Sasal
1758
BLOG

PO skończy jak SLD?

Kamil Sasal Kamil Sasal PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

W polskim parlamencie nie znajduje się już formacja o nazwie Sojusz Lewicy Demokratycznej, co dowodzi, że obecność na scenie politycznej nie trwa wiecznie. Błędy Sojuszu, utrata wiarygodności i przejęcie elektoratu przez Platformę Obywatelską (elektorat lewicowy aksjologicznie-obyczajowo) i Prawo i Sprawiedliwość (elektorat lewicowy-socjalny) spowodowało umocnienie się na scenie politycznej dwóch wymienionych partii. Warto dostrzec bardzo poważne błędy SLD, która początkowo nawiązała swego rodzaju kruchy konsensus z PO, mający polegać głównie na zwalczaniu PiS. Zgodnie z poglądem prof. Zybertowicza - a koniecznie należy go powtórzyć - PO, i tutaj chciałbym dodać także SLD, weszło w logikę utrzymania patologii systemu władzy. Z tą różnicą, że SLD pogodziło się z tym znacznie wcześniej, wytwarzając siły, które starały się ją zniszczyć, gdy okazała się nieefektywna/lub zbyt mało spolegliwa, i te siły chciały kontynuacji procederu ekonomicznego (wielopłaszczyznowy proceder ekonomiczny nadzorowany także przez silne podmioty zagraniczne, które również stworzyły system zależności od własnego kapitału zagranicznego), bo chodzi tutaj głównie o pieniądze, współudziału z elitami władzy w zamianie dóbr publicznych w prywatne. Szczególnie, że zbliżały się wielomiliardowe projekty unijne stanowiące łakomy kąsek finansowy, narażony na poważne nadużycia, ponieważ system musiał się nauczyć obsługiwać tak duży zastrzyk materialny, a wtedy zawsze jest łatwo o słabość generującą korzystne rozwiązania dla różnorodnych grup interesu.

Okazało się, że rok 2005 w wyniku zwycięstwa wyborczego Lecha Kaczyńskiego na stanowisko prezydenta, a później sukces Prawa i Sprawiedliwości stworzył zagrożenie dla kontynuacji pewnej wizji rozwoju państwa. Państwo ingerujące w gospodarkę, państwo chroniące swoje interesy i państwo zaznaczające swoją obecność w przestrzeni międzynarodowej stanowiło zagrożenie dla określonych przepływów finansowych i wpływów polityczno-biznesowych. Rozpętano kampanię niszczenia wizerunku rządzących pomimo pozytywnych efektów gospodarczych. Głównym elementem tej strategii był atak wizerunkowy - następne 8 lat po 2007 r. to kontynuacja polityki utrzymanej w konwencji spektaklu mającego rzeczywiste, często negatywne skutki. Obecna retoryka opozycji trzyma się ciągle wizji zielonej wyspy, kiedy sensem polityki powinna być zasobność finansowa obywateli - ich zarobki oraz oszczędności.

Dlatego sukces PiS w 2015 r. wynika w dużym stopniu z pojawienia się w świadomości obywatelskiej znaczenia kwestii ekonomicznych - okazało się, że kapitał ma narodowość i transferuje zyski z kraju neokolonii do swojej siedziby, okazało się również, że pewna część obywateli nie chce zwiększania swojej zasobności majątkowej tylko poprzez emigrację, która stała się swego rodzaju źródłem zatrzymania konfliktów społecznych na pewien czas. Tak na prawdę rezultaty rosnącego PKB wynikają ze zwiększenia elastyczności rynku pracy, co jest powszechnie znane ze względu na negatywne skutki.

Niestety ten system ma swoich zwolenników, ponieważ gwarantuje potężne przepływy finansowe do małych grup interesu. Jest to jeden z kluczowych wniosków F. Fukuyamy z jego najnowszych publikacji na temat ładu politycznego, gdyż autor określa źródła słabości demokracji właśnie we wzroście znaczenia grup interesu kosztem państwa i zamieszkujących go obywateli. Silniejsze państwo, które twardo określa swoje interesy narodowe nie dba o dobre samopoczucie grup, które żerują na jego wpływach budżetowych. Niektórym może się wydawać, że kiepska ściągalność podatków zwiększa wielkość pieniędzy w portfelu zwykłego Kowalskiego, ale to nieprawda, gdyż ten Kowalski musi wtedy finansować wiele usług jeszcze kiedyś gwarantowanych przez państwo na opiekę zdrowotną, coraz częściej prywatną, a także edukację.

Temat jest wielowątkowy. Pieniądze to główny aspekt bezpieczeństwa państwa, bez pieniędzy nie można dbać o swoje bezpieczeństwo w zadowalającym stopniu. Takie słabe państwo zgadza się na szafowanie jego interesami w grze dyplomatycznej i medialnej, szczególnie ten drugi aspekt stanowi poważne źródło niepokoju, na ile prywatne media dbają o swój własny interes kosztem obywateli i państwa - wszak informacje zmanipulowane także wywołują szkody - tworzą wspomniany przeze mnie na początku spektakl.

Dlatego powstają dwa bardzo poważne wyzwania przed obecnym rządem, i każdym kolejnym  jaki nastąpi. Jak legitymizować obecny system polityczny, aby w oczach obywateli był on w pełni legitymowany, jednocześnie nie doprowadzając do spadku siły państwa (siły soft i hard). W przypadku siły chodzi o monopol na stosowanie przemocy, bo to państwo jest lewiatanem, który ma do niego pełne prawo w granicach określonych przez prawo, czyli jakie prawo zyskujące akceptację obywateli skoro siła przesunęła się w kierunku grup interesu i nadal jest na korzyść silniejszych państw w naszym otoczeniu? Siła różnorodnych krajowych i międzynarodowych grup interesu oraz mocarstw regionalnych np. Niemiec czy Federacji Rosyjskiej, powoduje, że nasza siła mierzona wielkością ich siły, tych aktorów sceny/rywalizacji politycznej czyni nas wyjątkowo słabymi.

Jest to niebezpieczny paradoks, ponieważ stworzono mit, że silne państwo gnębi swoich obywateli, tylko ten wmówiony nam paradoks nie przekazuje nam pewnej istotnej treści, mianowicie że obywatele pozbawieni państwa w wyniku jego słabości na rzecz krajowych grup interesu lub obcych państw, po prostu nie mogą być już przez to państwo chronieni. Czy dla przykładu polskie sądy działają w interesie swoich obywateli, jeżeli w danym momencie określona władza chroni interesy wąskich grup wpływu? Czy takiego właśnie chcemy państwa?

Czy wobec tego PO skończy jak SLD? Balansowanie na granicy 15% w sondażach dowodzi, że niezwykle trudne będzie dla tej grupy utrzymanie się na scenie politycznej, skoro ta właśnie grupa w czasach swoich rządów prawdopodobnie inwigilowała blogerów tejże strony - salon24.pl - czyli upatrywała jako zagrożenie dla swoich wpływów politycznych w zwykłych, komentujących rzeczywistość polityczną blogerów - a może niezwykłych, skoro tak się ich przestraszyła? To nie jest oznaka siły, tylko słabości, skupienia się na spektaklu, a nie efektach rządzenia. Dlatego na naszej scenie politycznej trwa teraz wielki przetarg, kto przejmie pałeczkę po SLD i PO, i będzie depozytariuszem, kontynuatorem interesów ludzi, którzy chcą jeździć złotymi mercedesami.

 

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka