coryllus coryllus
6093
BLOG

Obezwładnianie Ruchu Narodowego

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 128

Jednak dziś będzie jeszcze o czymś innym. Wszystko przez jednego z komentatorów, który mnie usiłuje terroryzować narzucaniem tematów, czego jak wiecie nie znoszę i nie toleruję. Jeśli idzie zaś o szpital, to wczoraj przez cały dzień usiłowałem się skontaktować z ordynatorem oddziału ortopedii 105 wojskowego szpitala w Żarach. Bez skutku. Dobrzy ludzie powiedzieli, że to normalne i żebym próbował. Dobrze, będę próbował, zamiast pisać książkę, która ma być gotowa w czerwcu, będę dzwonił po szpitalach.

Teraz do rzeczy. Nigdy nie miałem dużego sentymentu do ruchu narodowego, a to z tego względu, że jest to organizacja o charakterze lokalnym, a przez to może być przez inne, mające rozleglejszą misję organizacje rozstawiana właściwie w każdy sposób. Bez względu na to jak charyzmatyczni są jej liderzy. To jest organizacja skazana na sojusze i kompromisy choćby jej członkowie nie wiem jak mocno tupali okutymi butami i nie wiem jak głośne okrzyki wznosili przy dźwiękach płynącej z głośników Bogurodzicy. To zawsze będzie element sceny politycznej nie traktowany poważnie przez graczy większych. Poza tym Ruch Narodowy ma jeszcze tę przypadłość, że niesłychanie łatwo zredukować jego misję ad Hitlerum, co notorycznie czyni gazownia i różni postępowi autorzy. Wszystko to rzecz oczywista wpływa na skuteczność tego ruchu oraz na emocje poszczególnych jego członków. To drugie jest o wiele niebezpieczniejsze dla nich samych. Wszyscy wiemy, że sprawy narodowe traktowane są jako wyjątkowo drażliwe, choć nie wiadomo właściwie dlaczego, a ludzie, którym są one bliskie często pozostają w stanie emocjonalnego uniesienia, w oczekiwaniu na coś - na spotkanie z liderem, na marsz, na uroczystości. W takich okolicznościach podsunięcie im czegoś lub kogoś, co spowoduje małą eksplozję zwaną czasem prowokacją, a w konsekwencji jeszcze większe ograniczenie pola manewru tego Ruchu jest proste jak włos Mongoła. Pomijam inne ograniczenia tej organizacji, bo ma ona tyluż zwolenników co przeciwników i wszyscy ci ludzie uwielbiają obrzucać się ciężkimi argumentami. Czy to oznacza jednak, że po stronie Ruchu Narodowego nie mogą się opowiadać kapłani? Nie mnie rozstrzygać, ale wczoraj przeczytałem, że ksiądz Jacek Międlar ma zakaz publicznych wypowiedzi. Ciekawi mnie dlaczego? Toć on się przecież nie pokazywał w towarzystwie jawnego satanisty Nergala alias Holocausto, jak ksiądz Boniecki, toć on nie rzucał inwektywami i oskarżeniami na polityków nielubianych opcji, jak inni księża. On jedynie wypowiadał się w sprawach bliskich jego sercu, czyli w sprawach ojczyzny. Czy robił to zręcznie z politycznego punktu widzenia pozostaje do dyskusji, ale też jasne jest dla każdego, że ksiądz Międlar jest młodym kapłanem, a nie starym wyjadaczem politycznym. Nie jest też politycznym publicystą jak ksiądz Boniecki, który też został przywołany do porządku swego czasu. No, ale ksiądz Boniecki porusza się swobodnie po świecie i bryluje towarzysko, a Międlara zamknęli w klasztorze. Powtarzam – nie mnie oceniać decyzję Kościoła. Mogę jednak ocenić sytuację i ta wydaje mi się kuriozalna, a co najważniejsze prowadzi ona do eskalacji. Być może o to właśnie chodzi, żeby eskalowało, żeby na miejscu Międlara pojawiło się ze sześciu młodych, ideowych księży, którzy będą mówić o sprawach ważnych i wielu ludziom bliskich. Wtedy gazownia będzie mogła już spokojnie oskarżać o faszyzm nie tylko Ruch Narodowy, ale także całe diecezje, w których ci księża się uaktywnią. Może być jeszcze gorzej, bo praktyka pokazuje, że ideowych księży można – przy dużym zaangażowaniu – wystrugać sobie na własny użytek z czegokolwiek. Ksiądz Lemański jest tu najlepszym przykładem. Kościół zaś może – najwyżej – zamykać usta jednym i drugim, udając, że to jest dobre wyjście z sytuacji. Nie jest. I mówię to oceniając sytuację. Będzie eskalacja, która nie nastąpi z inspiracji Kościoła, to jasne. Żaden hierarcha nie będzie mógł być wskazany jako odpowiedzialny za taką eskalację. To kto w takim razie? Tradycyjnie – nie wiadomo kto.

Użyję teraz zwrotu, który do niedawna był używany tylko przez ludzi takich jak Sierakowski i to w tych jedynie momentach, kiedy chciano go wypchnąć z telewizji, żeby się już zamknął i nie gadał. Otóż Sierakowski wrzeszczał wtedy zawsze, że oto ogranicza się dyskurs publiczny. A teraz się go nie ogranicza? Ja wiem, że wymagam zbyt wiele, że sprawy Ruchu Narodowego muszą być poza dyskursem publicznym, żeby można było wrzeszczeć, że to faszyści, albo żeby można było wskazywać ich jako brzydkich agentów Moskwy, co nie rozumieją subtelności współczesnej wewnętrznej polityki polskiej. Ewentualnie jeszcze jako miejsce gdzie zbierają się sfrustrowani młodzieńcy, którzy nie mają nic do powiedzenia, a chcą jedynie podniecać się w grupie i coś tam wykrzykiwać. No, ale to wszystko nie wyjaśnia dlaczego kwestie narodowe mają być wypychane z dyskursu publicznego? Dlaczego mamy o tym nie mówić, dlaczego mamy traktować ten obszar zainteresowań i myśli gorzej? Bo co? Bo był Hitler i jego ideologia narodowa? Był też Menachem Begin i jego ideologia narodowa. Eli Barbur napisał tu wczoraj o grobach członków żydowskich organizacji prawicowych walczących w Powstaniu roku 1943. I co? Wychodzi na to, że opisane tu przeze mnie ograniczenia poruszane są niezwykle prymitywną i łatwą do wskazania sprężyną. Żydowskie organizacje narodowe tak, inne organizacje narodowe – nie, bo to hitlerowcy. Dajcie spokój. Jeśli na tej podstawie chcecie sugerować Kościołowi, żeby dyscyplinował księży, jeśli chcecie, żeby Ruch Narodowy znalazł się w getcie, musicie wysilić swoje mózgi mili ideologowie lewicowości wszelakiej. O ile je macie. Z getta bowiem, które szykujecie można wyjść bardzo prosto. Pytanie czy Ruch Narodowy tego chce? Ja mam wrażenie, że nie chce. No, ale załóżmy, że złożyło się tak iż to ja przez rok zostałem wyznaczony na głównego ideologa tego ruchu. Co robię? Cynicznie, prosto i na szybko. Wyrzucam z gabinetu wszystko co ma czarny kolor. Potem wieszam tam wielki portret generała Hallera w błękitnym mundurze, a obok stawiam figurę Matki Bożej i przez pierwsze miesiące zlecam promocję medialną pana generała, gdzie się da. Organizuję uroczystości ku jego pamięci i publikuję w branżowych pismach artykuły o bitwach, które stoczył. Jawnie przeciwstawiam go Piłsudskiemu i pokazuję dlaczego Haller jest lepszy i jakie miał zalety. Dzwonię do kolegów z Polonia Christiana i pytam, czy nie mogliby w swoich gazetach umieścić serii artykułów o generale i jego wielkim przywiązaniu do kultu maryjnego. Teksty te latałby tam przynajmniej przez rok. Umundurowane i grzeczne szeregi członków Ruchu obecne byłby na każdej maryjnej uroczystości w kraju. Każdy z różańcem nawiniętym na pięść a co drugi z kamerą w ręku. W razie gdyby jakiś nerwowy policjant, albo może jakaś feministka czegoś od nich chciała. Na moją prośbę Grzegorz Braun wygłosiłby serię odczytów poświęconych generałowi, a do tego umieścilibyśmy w sieci filmy gdzie Grzegorz Braun czytałby fragmenty pamiętników generała. Ot takie, jak ten na przykład:

 

Przykrym dla mnie odkryciem był wydany przez Tymczasowy Rząd Litwy Środkowej paszport obywatelski z emblematem Orła Białego i Pogoni na jednej tarczy, ale w dwóch językach: oprócz polskiego jako drugi znalazł się w paszporcie nie litewski, ale hebrajski. Jeden z takich paszportów pokazałem prasie w Poznaniu. Sam zaś zainterpelowałem osobiście gen. Żeligowskiego, jak mógł dopuścić do wydania takiego paszportu. Widocznie – nie mając żadnego wytłumaczenia – poirytowany zrzucił winę na pana Prystora, który sprawował urząd cywilny.

 

To jest normalne źródło do historii Polski, które podlega różnym omówieniom i krytyce. Ważne jest, żeby zdjęcie takiego paszportu znaleźć i pokazać. Można nawet zorganizować pogadanki o tej Litwie Środkowej, na przykład przy ognisku, połączone byłby one ze wspólnym śpiewaniem pieśni „Płonie ognisko i szumią knieje” napisanej przez Jerzego Brauna. Nie wiem czy wiecie, ale w sprawie Jerzego Brauna interweniował u najwyższych władz Antoni Słonimski, tak się przynajmniej chwali i pisze o Braunie w tonie bardzo ciepłym. Bywały więc czasy, kiedy Ruch Narodowy nie był tępiony z zajadłością przez postępowych pisarzy i można je także przypomnieć. Chodzi, bowiem o to, by tradycja narodowa była obecna w polskiej polityce i publicystyce na równi z innymi, nie zaś jako coś wstydliwego, coś co należy ukrywać. Nie należy, bo niby dlaczego? Dlaczego ktoś tak beznadziejnie prymitywny jak Sierakowski, może się pokazywać publicznie, a ksiądz Międlar nie może? Okay, ja oczywiście rozumiem ograniczenia tej tak zwanej współczesności. Chodzi mi jednak o to, że Ruch Narodowy musi wyjść z jakąś ofensywą i ona nie może być akceptowana przez gazownię. Co to znaczy? To znaczy, że nie może być przez nich zauważona. Po tym zaś poznaje się rzeczy akceptowane, że się o nich mówi – z niechęcią, z nienawiścią, ale się mówi i tam na dnie, zawsze jest ukryta satysfakcja, że jednak się udało ich wciągnąć w pułapkę oraz zamknąć im gębę – patrz ksiądz Jacek Międlar. No więc Ruch Narodowy nie może dążyć do telewizyjnej i medialnej popularności, bo to jest właśnie ta pułapka. Powinien dążyć do rozbudowania struktury i aktywnego uczestnictwa w życiu religijnym. Według mnie powinien też zmienić nieco dekorację i bohaterów – Haller tak, Poręba i Krzeczkowski nie. No, ale ja nie jestem ideologiem tego Ruchu i nie mnie podejmować decyzje w tej sprawie. Wiem jednak, że nie można mówić o polskiej polityce bez tradycji narodowej. To będzie zawsze fikcja i zawsze kłamstwo. Tym większe, że ktoś przecież podjął decyzję, by ten litewski paszport nie był wydany po litewsku, ale po hebrajsku. A dlaczego nie w jidisz....?

 

Niniejszym ogłaszam też, że nie można już składać zgłoszeń na targi książki w Bytomiu odbywające się w dniach 4-5 czerwca 2016 roku, bo limit miejsc został wyczerpany.


 

Przypominam, że 28 kwietnia mam wieczór autorski w Opolu, w bibliotece miejskiej. Będą opowiadał o rynku książki


 

Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.


 

Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.


 

http://rozetta.pl/slow-o-targach/


 

http://rozetta.pl/zaproszenie-na-targi/

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka