zetjot zetjot
194
BLOG

Fikcyjna konstytucja, fikcyjny trybunał

zetjot zetjot Polityka Obserwuj notkę 2

Ostatnie dyskusje w Polsce i w Europie, w konfrontacji z wydarzeniami realnymi okazały się dyskusjami o fikcjach. Fikcją okazała się demokracja i wolność słowa czy to w Niemczech czy Szwecji, fikcją w Polsce okazała się oficjalnie deklarowana rola Trybunału Konstytucyjnego.

Trybunał Konstytucyjny ma strzec konstytucji, czyli ma strzec czegoś czego obecnie nie ma. Konstytucja ma bowiem być bytem realnym, zbiorem reguł realnie stosowanych w życiu polityczno-społecznym, czyli ma być zbiorem faktycznie występujących relacji społeczno-politycznych, a tymczasem okazała się bytem fikcyjnym.

Przeanalizujmy tę kwestię realności konstytucji w życiu.

Otóż możemy powiedzieć, że ktoś, jakiś polityk czy instytucja, albo konstytucję złamał albo jej nie stosował. Możemy więc powiedzieć, że Tusk konstytucję złamał, gdy stosował naciski i represje wobec historyków wypowiadających się na temat życiorysu Wałęsy. Skoro jego postępowanie nie spotkało się z żadną reakcją, przemawiałoby to raczej za powszechnie przyjmowaną fikcyjnością konstytucji. Skoro ją złamał to oznacza to, że wyrzucił zapisy konstytucji na śmietnik, co jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że konstytucję zlikwidował i że jej nie ma. W drugiej wersji przyjmujemy, że konstytucja nie była stosowana lub była stosowana wybiórczo, więc wychodzi na to samo. Mniej istotne jest teraz, czy to Tusk złamał konstytucję czy też przedstawiciele korporacji sędziowskiej ją ignorowali lub łamali, istotne jest to, iż nie istnieje ona w powszechnym obiegu polityczno-prawnym. Reguły gry politycznej w III RP miały charakter nieformalny, nie mający nic wspólnego z konstytucją.

Mówiąc jeszcze bardziej szczegółowo, konstytucja dotyczy głównie relacji politycznych czyli relacji władzy, relacji między wybranymi reprezentantami a zwykłymi obywatelami i jezeli chcemy poznać realne znaczenie konstytucji, powinniśmy zbadać te relacje we wszystkich segmentach władzy państwowej. Jeżeli więc weźmiemy pod lupę władzę sądowniczą, to nic bardziej nie obnaży fikcyjności konstytucji niż mizeria polskiego sądownictwa, słusznie przezwanego “bezmiarem niesprawiedliwości”.

Wracając do oficjalnego przedmiotu sporu, ostateczna konstatacja jest taka, że konstytucji po prostu nie ma, a TK jest ciałem fikcyjnym. Możemy więc wysunąć jedynie sensowny postulat, by uchwalić nową konstytucję, a TK uznać za zbędny, bo tylko poszerza pionowy zakres instytucji władzy, a tym samym ogranicza realną demokrację. Demokracja polega bardziej na przewadze sfery horyzontalnej niż wertykalnej.

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka