coryllus coryllus
4461
BLOG

Czy Zawisza zamordował kotka Rafalali

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 44

 Jak wiecie zawodowo nie oglądam telewizji, czynię tak by badać poziom szoku jakiego doznam, kiedy raz kiedyś po półtora roku przerwy uda mi się zasiąść w czyimś domu przed odbiornikiem. Powiem Wam, że za każdym razem jest gorzej. I to nie tylko jeśli chodzi o te wszystkie zagraniczne kanały o przygodach, ale przede wszystkim o naszą rodzimą produkcję. Kiedyś na przykład idiotyzm dziennikarzy nie był aż tak widoczny, a dziś jest wprost paraliżujący, szczególnie jeśli chodzi o tego okularnika z Polsatu, który zaprasza do studia Magdalenę Ogórek historyczkę Kościoła.

Na szczęście nie oglądałem programu, w którym Artur Zawisza bił się z Rafalalą, nie żałuję, bo w sporze tym, nie znając okoliczności trzymam stronę Rafalali. I nie próbujcie mnie przekonywać, że nie powinienem. Uważam, że racja jest po mojej stronie.

No, ale teraz mamy coś zupełnie ekstra. Znajomi nakłonili mnie do tego, by zajrzał na pudelka, a tam...nieprawdopodobne....news o zamordowaniu kotki Rafalali. Kotkę tę trzymała na rękach siostrzenica naszej bohaterki i nagle, zakreślając łagodną trajektorię, do pokoju wleciał brukowiec, taki kamień z ulicy, upadł on wprost na podołek tej biednej siostrzenicy, otarł jej rękę, a kotkę wprost zmasakrował. Normalnie miazga została z tej Temidy, bo tak się właśnie owa kotka nazywała, co jak przypuszczam nie jest bez znaczenia i stanowi wstęp do dalszej, tym razem już sądowej kariery Rafalali. Bohaterka nasza szykowała akurat śniadanie dla tej siostrzenicy i kiedy kostka Bauma stuknęła już o podłogę miażdżąc głowę kotki, Rafalala usłyszała kroki uciekającego mężczyzny, który krzyczał „Polska”. Jeśli chodzi o mnie to wszystko jest jasne. To po prostu Artur Zawisza chciał się zemścić za te występy w studio i, jak przypuszczam, podszedł cichutko do okna tej Rafalali (ciekawe na którym piętrze ona mieszka, bo Zawisza jest przecież niski), zobaczył przez poruszaną wiatrem firankę jak się sprawy mają i rzucił tym kamulcem wprost w siedzącego na podołku siostrzenicy kota. Potem zaznaczył swoją obecność okrzykiem „Polska”, a potem zbiegł. Rafalala bez pudła rozpoznała, że uciekająca osoba jest mężczyzną, albowiem odgłos kroków mężczyzny wyraźnie różni się od odgłosu kroków kobiety. Sami zresztą zobaczcie http://www.pudelek.pl/artykul/70072/rafalala_pokazala_pogrzeb_zabitej_kotki_quotzegnaj_kochaniequot/

Kota biednej Rafalali nie pozwolili pochować, bo po skremowaniu Temidy okazało się, że przepisy sanitarne zabraniają wynosić te prochy z tego zakładu, gdzie spopiela się koty. No i kłopot, bo Rafalala chciała urządzić Temidzie pogrzeb. Jakoś sobie jednak poradziła biedaczka, pochowała ulubioną piłeczkę kotki, taką z wzorkiem geograficznym, mapa Europy była tam narysowana, a ktoś z tej piłeczki wygryzł Francję. Miejmy nadzieję, że nie siostrzenica.

Jeszcze wczoraj miałem ochotę napisać solidny, szyderczy tekst na ten temat. Ponieważ jednak pamiętam naszą ulubioną formułę służącą do opisywana rzeczywistości, która brzmi: cały istotny przekaz jest w sferze pop, a dziś z rana przeczytałem, że mordują na wizji jakichś dziennikarzy, szydzić niestety nie mogę. Wszystko idzie bowiem ku temu, by zrównać piłkę kotka Rafalalali z tym zarżniętym na wizji dziennikarzem. Na jakiej płaszczyźnie spytacie dojdzie do tego zrównania? Na płaszczyźnie emocji. Oto rodzice zamordowanego wydali, jak pisze portal WP, wzruszające oświadczenie. Nie czytałem go i nie zamierzam tego robić, nie ma we mnie bowiem ani wzruszenia, ani nawet lęku kiedy widzę to zdjęcie – dwóch ludzi, jeden w pomarańczowym drelichu, a drugi zamaskowany na czarno. I Wam doradzam to samo – pozbądźcie się lęku. To jedyne co możemy zrobić wobec coraz bardziej nachalnej propagandy śmierci. Umieranie jest dziś wszędzie, a jego funkcja jest ta sama co dawniej – oswoić nas z wojną i zredukować nasze emocje do funkcji podstawowych.

Dawno, dawno temu, czytałem książkę Mieczysława Porębskiego pod tytułem „Granice współczesności”. Można mieć wiele zastrzeżeń do tej publikacji, ale jedna rzecz jest w nie ważna. Oto przed pierwszą wojną światową, prasa pełna była drastycznych doniesień z sal sądowych, wojen afrykańskich, szafotów gdzie odbywały się egzekucje. Wszystko to miało tę samą funkcję co dzisiejsza, serwowana nam co dzień makabra, od mordowanego dziennikarza począwszy na piłce kota Rafalali kończąc.

Muszę kończyć ten tekst, bo panowie zaczynają montować regały. Opuszczam więc kwadrat.

Na koniec jeszcze coś. Dostałem dziś kartkę od Mariusza Szczygła, informuje mnie Pan Mariusz, że nie pracuje już od dawna w gazowni, ani też w Dużym Formacie, nie do niego więc powinienem kierować uwagi dotyczące zawartości numeru. Muszę o tym napisać, bo stempel poczty na tej kartce ma datę 19 czerwca, a ja dostałem ją dziś właśnie – 21 sierpnia. Oczywiście Panie Mariuszu, nie będę już kojarzył Pana osoby z GW ani z Dużym Formatem.

Wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie trwa wielka sierpniowa promocja Baśni jak niedźwiedź. Dwa tomy w cenie jednego.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka