eska eska
4654
BLOG

Wykształciuchy nie chcą wojny..

eska eska Polityka Obserwuj notkę 177

.....czyli rzecz o stanie umysłu ludu "tutejszego" w trudnych okolicznościach przyrody.

 

Chciałam napisać bardzo poważną analizę, ale ubiegł mnie Targalski (TUTAJ). Dlatego pozwolę sobie rzecz uzupełnić jedynie o pewne dodatkowe aspekty, których w analizie Targalskiego nie znajdziemy. Przytoczę tylko wniosek (niemniej warto przeczytać całość przed czytaniem mojej notki) >Kto nie utożsamia się z tradycją walki, nie podejmie żadnego wyzwania. Zmiana tożsamości z buntowniczej na służalczą prowadzi jedynie do skundlenia i akceptacji systemu opresji.
A teraz do "ad remu".....
Swego czasu na Salonie24 pisał niejaki Mr Off, pewnie co starsi bywalcy jeszcze pamiętają. Deklarował się jako zatwardziały komunista i próbował nam tłumaczyć różne rzeczy, a my oczywiście cięliśmy go równo z trawą. Niemniej zapadło mi głęboko w pamięć jego zdanie, wyrażone bodajże przy okazji dyskusji pod notką "Chamy i Żydy". Otóż napisał był on, że wszyscy jesteśmy frajerzy, skoro nie rozumiemy prostej zależności (cytuję z pamięci) > Nie po to nasi przodkowie panów piłą rżnęli, żeby tu teraz wróciła pańska Polska.
Miał oczywiście na myśli Szelę jako pierwowzór, ale dyskusja dotyczyła innego czasu, czasu powojennego, kiedy to spore rzesze "Chamów" (wg Jedlickiego) zasiliły szeregi PPR, MO i UB, tudzież różnych innych organizacji i przez następne dziesięć lat, pod dyktando "Żydów", rżnęli mniej czy bardziej dosłownie ową "pańską Polskę", co w praktyce prowincjonalnej często oznaczało donosy i prześladowania własnych sąsiadów, a nawet krewnych. Udział w tym "mordzie założycielskim" nie pozostał bez głębokich urazów, stąd absolutnie ponadwymiarowy w stosunku do reszty społeczeństwa antysemityzm w szeregach tych towarzyszy. "To nie ja, to te Żydy mi kazały!" – z jakąż zaciekłością pozbywano się "tych Żydów" po 1968! Żeby było jasne – nie mam krzty współczucia dla żydokomuny (dodaję tak na wszelki wypadek) – ot, po prostu opisuję jak było. Nie ma w Polsce środowiska bardziej antysemicko nastawionego niż stara komuna!
Był też inny, głęboko wśród prostych ludzi zakorzeniony obyczaj – Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek (por. wniosek Targalskiego dot. akceptacji systemu). Jeden syn na księdza, drugi na milicjanta albo chociaż do partii, żona nie opuściła żadnego nabożeństwa w kościele, mąż donosił na SB, często za pieniądze. Ja tego nie wymyślam, to są przypadki, które sama obserwowałam, zresztą sztandarowym wręcz przykładem byli bracia Glempowie, jeden kardynał, prymas Polski, drugi wysoki funkcjonariusz PZPR, który nawet startował do sejmu kontraktowego z ramienia tej partii.
Przez całe lata Prymas Tysiąclecia, kard. Wyszyński dokonywał cudów, żeby utrzymać lud przy wierze, a poprzez nią wykształcić także świadomość patriotyczną (por. Śluby Jasnogórskie), zaś komuniści otwierali przyspieszone kursy i ścieżki rozwoju dla swoich. I tak to trwało, a lud korzystał z jednego i drugiego, bo czemu nie?
Zmiana następować zaczęła w sposób widoczny w stanie wojennym. Odeszły nie dobite resztki przedwojennych elit, starzy nauczyciele, lekarze, prawnicy. Zastąpiły ich szeregi owych wykształciuchów właśnie, pierwsze pokolenie własnej, komuszej niby inteligencji. To zjawisko opisuje dobrze powiedzenie mojej babci > dziadek krowom ogony wiązał, syn służył w milicji, a wnuk został profesorem. Ten stan utrwalił okrągły stół.
I tak sobie żył lud tutejszy w błogiej świadomości końca historii, Europy bez granic i w ogóle szczęśliwości wszelkiej i pilnował właściwie tylko jednego – żeby przypadkiem nie wróciła "pańska" Polska. Jak dalece ta "pańska" Polska była znienawidzona, to pokazał stosunek do prezydenta Kaczyńskiego i jego Małżonki, którzy byli klasycznym wręcz przykładem osób z innej kultury, tej, która miała być zamordowana i już nigdy się nie odrodzić.
Ale nie wyszło. Oto najmłodsze pokolenie, zdawałoby się o lata świetlne odległe od starych dziejów, szuka coraz intensywniej swojej tożsamości i sięga do wzorów – jakich? Mój Boże, no, tej okropnej "pańskiej" Polski! Powstanie Warszawskie, Żołnierze Wykleci, rajd katyński, marsz szlakiem Kadrowej, itp., itd. Straszne po prostu:)
Niestety, teraz na ten stan umysłów spadła wojna na Ukrainie. I jak w soczewce objawiają się stare nawyki, atawistyczne odruchy > siedzieć cicho, nie wychylać się, trzymać z silniejszym. Ameryka daleko, Zachód nas okrada i przysyła te gendery, a czy to tak było źle za PRL? W niedzielę człowiek do kościoła poszedł, w poniedziałek na zebranie partyjne, w środę donos napisał jak trzeba, talon dostał na auto. Wszyscy mieli pracę, a dzieciaki punkty za pochodzenie i naukę za damo, łącznie z mieszkaniem i jedzeniem. Niech sobie ten Sakiewicz ( a w domyśle Kaczyński) sam jedzie tych banderowców bronić, a nie kraj do wojny wciąga!
I tu jednym głosem krzyczą i stare komuchy z SLD/PSL i bardzo prawicowi neoendecy i cała reszta co mniejszego planktonu. Nic nie pomogło 25 lat niby wolności, stara tresura działa bezbłędnie > to nie nasza wojna, to są wybryki niebezpieczne "pańskiej" Polski! Nie po to nasi dziadowie piłą itd..., żebyśmy teraz wszystko stracili!
I tylko Michnik wrzeszczy rozpaczliwie, żeby zatrzymać Putina. On już wie! 25 lat zwalczał "pańską" Polskę, bo mu się marzyło, że nad "chamami" będzie władał. A tu "chamy" chcą się po cichu zaprzyjaźnić z Putinem, a co to oznacza dla niego i jego kumpli, to wyjaśnia dokładnie przykład Chodorkowskiego i innych w Rosji.
Siedzę spokojnie pod lasem, tuż za byłą niemiecką granicą. Ruskie tu już nie wlezą, co słusznie przewidział mój dziadek, wybierając miejsce osiedlenia. Niemcy też wiele nie podskoczą, bo tu Ślązacy są u siebie. A ja na emigracji od urodzenia, dom drewniany, w nim dwa stare kilimy znad Prutu, Piłsudski na ścianie, jakiś ryngraf ze śladem po kuli. Tyle mojej Polski, co płotem ogrodzone i co w sercu jeszcze boli. Ale to "pańska" Polska i taka będzie, póki życia starczy, a kto bije Moskala, ten mi bratem, tak było przez stulecia i tak już zostanie.

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka