payssauvage payssauvage
1645
BLOG

O złym PiS-ie, co nie zasypywał podziałów

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 30

Dużo się ostatnio pisze o felietonie nt. rocznych rządów PiS, który napisał Krzysztof Ziemiec. Felietonu nie czytałem, czytałem natomiast, co o artykule pana Krzysztofa sądzi red. Rafał Ziemkiewicz [ http://fakty.interia.pl/opinie/ziemkiewicz/news-bunt-sredniakow,nId,2294336 ] i do tego chciałbym się odnieść. "(...) muszę (...) wydobyć dwa jego [tj. tekstu Ziemca] główne wątki. Pierwszy to, (...) konstatacja, że PiS nie ustrzegł się od błędów poprzedników i obrósł (...) biernymi, miernymi, ale wiernymi. Kwestia druga, moim zdaniem ważniejsza, to zawiedzenie przez PiS i prezydenta Dudę nadziei na wyciszenie niszczących polskie społeczeństwo emocji plemiennej wojny, które poprzednia władza, dla cynicznej politycznej gry, celowo kreowała i podgrzewała" - pisze RAZ. Dalej jest, że PiS podgrzewa te emocje, czego symbolem stały się "apele smoleńskie", bo bardziej dba o żelazny elektorat, zamiast o "normalsów" (ech...), dzięki którym wygrał wybory i wydaje mu się, że "nabożeństwami i apelami, a z drugiej pouczaniem przez zacietrzewionych podoficerów frontu ideologicznego, że nie wolno "siedzieć okrakiem na barykadzie", można było człowieka indyferentnego wobec tego ciągłego okładania się symbolami i budzenia histerii przerobić na romantycznego patriotę według wzorca rymkiewiczowskiego. I że pomoże w tym, a nie zaszkodzi, podnoszenie na niego głosu, że jeśli ma jakieś wątpliwości, to jest po stronie Targowicy (ciekawe skądinąd, jaki odsetek wyborców w ogóle wie, co to było takiego?)."

Właściwie to Ziemkiewicz sam sobie odpowiedział na własne zarzuty, no bo skoro "normalsi" są wobec "nabożeństw i apeli" "indyferentni", to wniosek jest taki, że PiS może ich organizować ile chce i tak to niczego nie zmieni (nie pomoże mu, ani nie zaszkodzi) - przynajmniej jeżeli chodzi o tych całych "normalsów". I tutaj właściwie można by zakończyć, ewentualnie przytaczając tytułem pointy najnowszy sondaż, wg którego PAD cieszy się prawie 60-procentowym popraciem [ http://wiadomosci.onet.pl/kraj/andrzej-duda-sondaz-cbos/tx635m ] (to tak à propos "zawiedzionych" nadziei). Nie sposób jednak nie odnieść się do tej piramidalnej bzdury, że PiS powinno jakoby "wyciszać" "niszczące polskie społeczeństwo emocje plemiennej wojny, które poprzednia władza, dla cynicznej politycznej gry, celowo kreowała i podgrzewała." Otóż znowu - Ziemkiewicz sam sobie odpowiada: PiS niczego nie może wyciszać, bo tę całą "plemienną wojnę" właśnie "celowo kreowała i podgrzewała poprzednia władza" oraz basujące jej "zaprzyjaźnione media". I tak dzieje się nadal - oczywiście w nieco ograniczonym stopniu związanym z faktem, że Platforma Obywatelska utraciła władzę. Ściślej - utraciła ją na szczeblu centralnym, bo w samorządach rządzi nadal jak gdyby nigdy nic i dobrze by było o tym pamiętać (!). Stąd np. są możliwe takie siuchty, jak organizacja obchodów 30-lecia TK przez gdański magistrat. Jeżeli chodzi o "zaprzyjaźnione media" to nadal w najlepsze kreują one i podgrzewają "plemienną wojnę", zupełnie jak przed dojściem partii Jarosława Kaczyńskiego do władzy. W związku z powyższym PiS nawet jakby bardzo chciał i w tym celu wyszedł z siebie i stanął obok na rzęsach, to nic nie będzie w stanie na to poradzić. Dobrym przykładem są tutaj te tak zwane "apele smoleńskie" wokół których historię rozkręciła "Gazeta Wyborcza", która zresztą wymyśliła ten termin, bo ściśle rzecz biorąc nie ma czegoś takiego jak "apel smoleński", jest apel pamięci, obecny w ceremoniale wojskowym od lat [ http://m.niezalezna.pl/82009-szef-mon-wyjasnil-dziennikarzowi-o-co-chodzi-w-apelu-pamieci-wyczerpujaco-wideo ]. Ale nawet gdyby tego nie było, to organ Michnika rozpętałby histerię wokół jakiejś innej sprawy, jak mogliśmy to wielokrotnie zaobserwować - ostatnio na przykładzie caracalli. Może więc - zamiast skupiać się na krytyce PiS-u - pan Rafał Ziemkiewicz powinien raczej porozmawiać na ten temat z panią red. Dominiką Wielowieyską, bo zdaje, że są ze sobą na ty, co powinno ułatwić konwersację.

Trzeba sobie powiedzieć wprost, że w Polsce nie ma żadnej "plemiennej wojny", na temat której tak bardzo lubią się rozwodzić różni publicyści, załamujący ręce nad tym, że Polacy rzekomo nie umieją się pięknie różnić. Równie dobrze można by napisać że w latach 1939-45 "plemienna" wojna toczyła się w Generalnym Gubernatorstwie. To wcale nie jest porównanie na wyrost, bo przecież PRL, po którym III RP odziedziczyła większość elit (nawet jeżeli w drugim, lub trzecim pokoleniu), z którymi - jak rozumiem - Ziemkiewicz chciałby się pięknie różnić, to było właśnie takie Generalne Gubernatorstwo, tylko że nie należące do Trzeciej Rzeszy, a do Związku Sowieckiego. Jeżeli ten fakt nie rzuca sie tak bardzo w oczy to dlatego, że wielkorządcy PRL-u mówili po polsku (nie bez trudu...) i nosili polsko brzmiące nazwiska. Te tzw. "elity" postpeerelowskie - nieważne co robi obecna ekipa rządząca - i tak będą walić w PiS z całych sił, bo uważają, że "między Bugiem, a Odrą-Nysą, to najważniejsze ze wszystkich my są", a innym wara od rządzenia Polską, tzn. pardon, nie żadną tam "Polską", tylko Tenkrajem.

Reasumując - nie mamy żadnej "wojny plemiennej", (kiedyś mówiono na to wojna polsko-polska, ale to już chyba się przyjadło) tylko sytuację, w której istnieje partia polska, partia antypolska oraz cała rzesza - jak ich przepięknie pod względem literackim nazywa Ziemkiewicz - "indyferentnych normalsów", na podobieństwo garści opiłków żelaznych rzuconych pomiędzy dwa magnesy. Tych ludzi PiS musi oczywiście przeciągnąć na swoją stronę w jak największej liczbie, jeżeli chce wygrać następne wybory. Wydaje się, że w wersji optymalnej powinno to przebiegać dwutorowo: z jednej strony poprzez przedstawienie im poważnej oferty politycznej, a z drugiej - poprzez maksymalne osłabienie siły przyciągania partii antypolskiej. Ale to już temat na osobny tekst.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka