„Największą zaletą Nowoczesnej jest precyzja, widać, że osoby ją tworzące - głównie kobiety – -są kompetentne w dziedzinach, którymi się zajmują” - oznajmiła wczoraj prof. Staniszkis.
Ręce opadają.
No, chyba, że chodzi o córkę pani profesor, która „dziś jest dorosła i wszystkim znana”.
Mnie nie, ale zakładam, że dziewczyna jest jakąś pilną mróweczką od czarnej roboty u maestro wpadek Petru, w związku z czym może rzeczywiście w tym środowisku jest znana. Kto wie…
Nie chcę być do końca małpą : pani profesor, chyba miotana wichrami uczuć, znowu nawróciła się na wiarę w Jarosława Kaczyńskiego, na którym już ustawicznie wieszała psy. Łącznie z przypisywaniem mu autorstwa „demolki państwa”, z powodu (a jakże) Trybunału Konstytucyjnego , co spowodowało - tu jednak zacytuję - „rosnący opór wewnątrz tego państwa, co jest czymś nowym i znacznie ważniejszym. Ten opór jest dla PiS trudniejszy do zaakceptowania niż wielotysięczne, publiczne demonstracje.”
Howgh.
Po czym prześladowany Trybunał zaserwował sobie spęd u niedawnego podsądnego Adamowicza z miasta Gdańsk, za pieniądze Fundacji Adenauera, a tak naprawdę – Bóg wie, czyje. Adamowicz wie, gdzie leżą konfitury, a pani profesor wie, że Adamowicz wie. I wyszło głupio. Bo co, jeśli okaże się, że Adamowicz jednak podzielił się konfiturami?
I tu kolejny cytacik, sprzed chwileczki, czyli z 19 października: oto mierny skutek działania prokuratury, odwołującej się od idiotycznego wyroku na Adamowicza, któremu sprawę umorzono, uznając go … winnym ( sic!).
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/trojmiasto/sprawa-pawla-adamowicza-nie-wraca-do-prokuratury/dtpc2sl
–„ Sąd uznał, że na orzeczenie sądu w przedmiocie nieuwzględnienia wniosku prokuratora o zwrot sprawy zażalenie nie przysługuje, albowiem przepisy regulujące tę kwestię takiej możliwości nie przewidują - powiedziała wczoraj Faktowi Joanna Organiak z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku”.
Nie wiąże się Szanownym w kunsztowną całość? Bo moim zdaniem Adamowiczowi opłaciła się gdańska gościnność…
Jeśli z tego narodzi się jakiś opór społeczny, to chyba nie w tę stronę, w której go się Staniszkis spodziewała.
A wracając do meritum: mnie tam pan Pikuś, czy prof. Staniszkis gani „naczelnika”, czy – jak ostatnio – uważa go jednak za genialnego polityka. O wiele bardziej śmieszą mnie te „genialne kobiety” Nowoczesnej, które robią z siebie totalne idiotki, coraz bardziej plujące jadem w poczuciu bezsilności. Może chodzi o precyzję tego plucia?
Zawsze znajdą się wariatki, gotowe latać po ulicy w czarnych ciuchach, ale od tego do wrzenia w państwie daleka droga.
A pani profesor jednak się dziwię: mam wrażenie, że przypisywanie JK geniuszu i jednoczesne obsobaczanie nieudolnego Kijowskiego podszyte jest złością na niespełnienie się proroctwa o „rosnącym oporze”, który miał być – ale go nie widać, nawet przy pomocy narzędzi optycznych.
Okazało się bowiem, że „dłużej klasztora niż przeora”, a partia Nowoczesna, razem z przeorem Petru i jego „precyzyjnie działającymi” kobietami , odejdzie niedługo na śmietnik historii, gdzie już czeka na nią inna partia – meteor, zwana Palikociarnią.
Powiedziałabym tak: osoba o autorytecie prof. Staniszkis nie powinna dać się ponieść koniunkturalizmowi, nawet uprawianemu na rzecz rodziny. Bo nie sposób mieć bodaj cień wątpliwości co do intencji. Jak inaczej wytłumaczyć zwykłą tolerancję – nie mówiąc już o zachwytach – dla występów zarówno Petru, jak „Kucyka”, faceta bawiącego się kosztownymi gadżetami, alimenciarza, którego utrzymują kobiety?
Bo to chyba ten ostatni miał być spiritus movens spodziewanego „rosnącego oporu”. No, cóż – zawiódł nadzieje.
Tak to jest, kiedy rozmienia się na drobne niewątpliwy autorytet.
https://youtu.be/TIR2XwSdIuU