Wyznaję cichutko: nigdy nie sądziłam, że tak będzie - ale miałam wczoraj schadenfreude.
Nigdy siebie nie posądzałam o radość z cudzego nieszczęścia i mam nadzieję, że kiedy rozwieje się pierwszy kurz bitewny - znowu stanę się osobą współczującą, sprawiedliwą, etc.
Na razie mam satysfakcję z cudzego nieszczęścia – i będę się musiała z tego spowiadać. Trudno.
Naprawdę myślałam ( może głupia byłam?), że wszystko w nowym sejmie potoczy się inaczej. Bo jednak Prawo i Sprawiedliwość wystawiło, przynajmniej na widok publiczny, najlepsze kadry, ludzi z niewątpliwą klasą, tak „skonstruowanych psychicznie”, że najpodlejszy wyrobnik medialny nie wie – jak to ugryźć. Nie wie, bo cała dotychczasowa mądrość wyrobnika sprowadzała się do sprowokowania sensacji „paskowych”.
Naprawdę miałam nadzieję, że tak będzie również w Sejmie!
Bo ta metoda ( „uwielbiam drakę”) zawodzi na całej linii: ludzie PiS nie są tymi, którzy wchodzą w mendialne awantury. W ogóle – mało jest odniesień do wyczynów PO, co było zawsze cudownym zaczynem, nakręcającym dziennikarzy: kiedy padło słowo „PiS” – każdy głupi polityk strony wprost przeciwnej łapał się na ten lep – i głosił, głosił, głosił. A „sitkowcy” mieli frajdę.
I tę wytrzymałość na awantury pokazał wczoraj, w całej okazałości, marszałek Kuchciński.
Ma człowiek nerwy!
Wysłuchiwał wszystkich obelg z kamienną twarzą, z lekkim znudzeniem przyglądał się, jak strona amatorów „Bydła na pastwisku” i innych sokowirówek z Klarysewa lata mu po jego suwerennym terenie, słuchał pytań, które nie były pytaniami, przyjmował – albo nie -do wiadomości wnioski formalne, które nie były wnioskami, bzdur rodzących się na fali wściekłej bezsilności, po czym najspokojniej oznajmiał – „ przystępujemy do głosowania”.
I nie było na to rady!
A` propos obelg – zmienił się kurs. Po mojej wsi jeszcze latają ploty, że „wszyscy będziemy musieli chodzić do kościoła”, już pominąwszy przymusowe ofiary na o. Rydzyka– a tu już słychać o „gomułkowszczyźnie”, a czasem nawet – o stalinizmie.
Niedługo pewnie przyjdzie kolej na „Żydów i Chamów”. No i fajnie – im gorzej, im bardziej głupio, tym jaśniejszy obraz spraw mają wyborcy, którym ten obraz sytuacji jak najbardziej się należy.
Za to, że głosowali – jak trzeba.
To się już stało. I tego, że się stało – nic nie zmieni. Pewnie, zmasowanym wysiłkiem sądów z PRL-owskim rodowodem można coś zdziałać – jeśli wszystkie ciemne siły zbiorą się ”cuzamen do kupy”, ale samego faktu pokazania Platformie drzwi - już się nie odkręci.
Nowoczesna to tylko nowy rodzaj palikociarni. Oczywiście może dać jakieś diety tym wystającym przed Sejmem, czy Trybunałem, ale to wszystko, co może.
To widać po „salonie” – zauważyliście, ile trolli zniknęło? Komuś asów zabrakło? Bo nie AŻ srebrnikami im chyba płacono?
.............................................................................
P.s. Niniejszym wyjaśniam – as to drobna moneta, używana w czasach srebrników. Acha, srebrniki to naprawdę sykle. Dziś takie drobniaki to… agora! Słowo honoru!
I nie – żebym miała na myśli coś brzydkiego. Po prostu zawsze bawi mnie ten przezabawny dowcip, czyli dziwny zbieg okoliczności w nazwach.