echo24 echo24
1705
BLOG

Wóz albo przewóz!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 59

Urodziłem się pół roku przed konferencją jałtańską, gdzie nas zdradzieccy alianci bez skrupułów odsprzedali Stalinowi. I na dobrą sprawę od tamtego czasu nigdy się w mojej Ojczyźnie bezpiecznie nie czułem.

Bowiem wczesne dzieciństwo wspominam jako mroczny czas, kiedy oficerowie UB o żydowskich korzeniach zamęczyli mi Ojca jedynie za to, że chciał wolnej Polski, a ówczesny dom rodzinny  kojarzy mi się z wiecznie zasłoniętymi oknami, podszytymi strachem szeptankami Rodziców, wszechobecnymi ubekami, bezustannymi rewizjami i zabieraniem Taty w środku nocy na nigdy się nie kończące przesłuchania.

Lata licealne i studenckie upłynęły mi w erze gomułkowskiej, a ten ponury okres wspominam jako heroiczną walkę Matki żeby nas z bratem wyprowadzić na ludzi. Bo po śmierci Taty było już tylko gorzej i gorzej. Mama harowała po nocach dorabiając pisaniem na maszynie i wyprzedając, co jeszcze zostało z przedwojennych czasów, aż wyzionęła ducha pod koniec lat siedemdziesiątych nie doczekawszy się na mój dyplom magisterski, który był jej życiowym marzeniem.

Pierwsze lata mojej pracy na uczelni przypadły na okres gierkowski kiedy zarabiając jak paryski kloszard żyłem od pierwszego do pierwszego, a w czasie wakacji, jak mi się udało dostać paszport jeździłem na Zachód na saksy by zarobić na życie ciut lepsze od upokarzającej średniej krajowej.

Zbliżała się Solidarność. Zaczęły się strajki i uliczne demonstracje. Z kilkoma uczelnianymi kolegami biliśmy się z ZOMO w Nowej Hucie, a potem trwaliśmy na uczelnianym strajku po wybuchu stanu wojennego, za co wtenczas na mocy dekretów karą śmierci straszono.

Niestety, jak „upadła” komuna życie pokazało, co się stało z etosem, o który walczyliśmy.

Bo wtenczas, gdy jedni się bili o prawdziwie wolną Polskę narażając życie, kolaborujący ze szkolonymi w Moskwie służbami cwani dekownicy tworzyli na sępa obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczpospolitej, a nazywając rzecz po imieniu zabójczy dla Polski plan przekazania władzy z rąk zbrodniczej komuny w pazerne na szmal i karierę łapska post-komunistów tworzących kolejno szeregi: przestępczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, kształtowanej przez żydokomunę post-okrągłostołowej Unii Demokratycznej, która się z czasem przekształciła w para-mafijną Unię Wolności, a ta z kolei przepoczwarzyła się w kochającą Polskę inaczej Platformę Obywatelską, która do dziś rządzi w myśl dewizy: „Polskość to nienormalność... Polska nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem...”.

Słowem, od zawsze prześladowało mnie we własnej Ojczyźnie poczucie uległości i niemocy państwa, w którym żyję.

I choć dzisiaj widzę, że kraj po wierzchu wypiękniał za unijne pieniądze, które jednak już niebawem trzeba będzie oddać, to nadal mam poczucie, że wciąż mieszkam w leżącej w środku Europy krainie ułudy, przemocy, bestialstwa, głupoty, łajdackiego cynizmu i syndromu nieliczenia się z ludźmi.

I myślę, że w tych odczuciach nie jestem odosobniony. Bowiem doszliśmy właśnie do punktu krytycznego i ludzie nie tyle zrozumieli, co intuicyjnie wyczuwają, że przez ostatnie osiem lat po raz niewiadomo już który z rzędu robiono ich w konia, a rzekome bezpieczeństwo społeczno-ekonomiczne  odpornej na kryzys Polski wiekuistej szczęśliwości to grubymi nićmi szyta ściema.

A co bardziej rozgarnięci już widzą, że Polska się zwija, że zlikwidowano przemysł czyniąc nas krajem zależnym od tych, którzy produkują, więc de facto staliśmy się państwem krypto-suwerennym, że nieprzypadkowo nie zapewniono nam bezpieczeństwa energetycznego, że wpędzono nas w praktycznie niespłacalne długi, a likwidując armię uczyniono nas krajem praktycznie bezbronnym, że widmo bezrobocia i braku perspektyw życiowych wypędziło za granicę ponad dwa miliony najzdolniejszych młodych ludzi. Coraz więcej Polaków zaczyna sobie uświadamiać, że Donald Tusk, który im się zdawał dobrym i wiarygodnym gospodarzem to de facto strusiowato nielotny fircyk, który rozłożywszy Polskę na łopatki uciekł do Brukseli namaściwszy premierem prowincjonalną lekarkę, która… kończę, bo mi jeszcze notkę zwiną.

Ludzie zaczynają coraz powszechniej rozumieć, że Polska pod rządami Platformy to szklany dom stojący na coraz bardziej niestabilnej podbudowie. Że, gdy nadszedł czas ukraińskiego Majdanu i raptem partia rządząca, która im przez całe lata tłumaczyła, że to już nie ta sama Rosja, co kiedyś, a Putin jest naszym przyjacielem, - dosłownie z dnia na dzień w żywe oczy się tego wyparła. Zaś, jak Putin zajął Krym i począł połykać wschodnią Ukrainę, a Żyrinowski zagroził w rosyjskiej Dumie, iż jak będzie trzeba to Rosja odpali ładunek nuklearny na Warszawę, nawet najżarliwsi miłośnicy Platformy zrozumieli, jak ich oszkapiono.

To był moim zdaniem kluczowy moment, kiedy partia stworzona przez Donalda Tuska w oczach znaczącej liczby Polaków utraciła bezpowrotnie wiarygodność, a mit niezastąpionej Platformy prysł, jak bańka mydlana.  

I stąd właśnie moim zdaniem bierze się spadek notowań Bronisława Komorowskiego i partii rządzącej, gdyż ludzie w końcu pojęli, że od pięciu lat urząd prezydenta RP piastuje posłuszna służbom pacynka wyniesiona na ten urząd przez niepotrafiącą od ośmiu lat rządzić zgraję cwanych cyników, co pokazała jak na dłoni afera podsłuchowa.

Coraz bardziej bojący się jutra i śpiący niespokojnie Polacy zrozumieli, że to już naprawdę nie są żarty i postkomunistyczną Platformę popieraną już tylko przez wyzutych z poczucia obciachu beneficjentów okrągłostołowego układu trzeba niezwłocznie odsunąć od władzy, nim będzie na wszystko za późno. 

A, że obecnie innej opcji nie ma, zaczęli szukać wsparcia w partii Jarosława Kaczyńskiego.

Co pan opowiada?! Przecież jedni warci drugich! - Słyszę głosy od lewa, przez środek do prawa.

Więc mówię. Co prawda, to prawda, Ale póki, co tylko Prawo i Sprawiedliwość ma realne siły i struktury by odsunąć Platformę od władzy. A jeśli pan Prezes zdołałby wysłać na emeryturę pisowskich jajogłowych i pozwolił na urządzenie sobie Polski po swojemu przez generację 30 Plus to widzę nawet szansę, że PIS byłby w stanie operatywnie i skutecznie rządzić.

Dlatego niezależnie od sympatii i sentymentów w maju trzeba głosować na Andrzeja Dudę, zaś jesienią na Prawo i Sprawiedliwość. Choćby tylko po to, by nam ci z Platformy do końca Polski nie zwinęli na co są już w Sejmie skonkretyzowane plany.

A jeśli ten „zreformowany” PIS się nie sprawdzi to się wybierze innych, ale już niemających nic wspólnego z partiami Kaczyńskiego i Tuska całkiem nowych, którzy w międzyczasie dojrzeją do pełnienia władzy.

Na tym moim zdaniem zasadza się sens demokracji polegający na wyborze optymalnie najkorzystniejszego wariantu metodą kolejnych prób i błędów.

Zaś na dzisiaj jedno jest pewne - Platformę trzeba odsunąć od władzy, bo jej doktrynerzy kontynuują rozpoczęty po wojnie program wyniszczania polskiej państwowości, której mamy obowiązek bronić, gdyż stanowi o naszym istnieniu.

Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka