Następnego dnia po przypłynięciu na Tongatapu wynajęliśmy ośmioosobowy samochód (największy dostępny w wypożyczalni), upchnęliśmy się do niego w dziesiątkę i rozpoczęliśmy odkrywanie wyspy. A ponieważ inni zdążyli odkryć ją już przed nami, podążaliśmy ich śladami.
Pierwszym białym człowiekiem, który przypłynął na Tongatapu w 1643 roku, był Abel Tasman. Nadał wyspie nazwę "Amsterdam", która jak widać się nie przyjęła. 350 lat później książę Lavaka Ata 'Utukalala - obecny król Tupou VI - odsłonił tablicę upamiętniającą to wydarzenie.
Tablica została ustawiona w miejscu lądowania holenderskiego żeglarza.
Trzeba przyznać, że wybrał sobie miejsce wyjątkowej urody - wydłużony cypel na północno-zachodniej stronie wyspy, z wyżłobionymi w wulkanicznej skale grotami wypełnionymi fluorescencyjnym piaskiem i lazurową wodą.
Miejsce lądowania kapitana Jamesa Cooka nie wyglądało już tak malowniczo, ot niewielki skwerek z tablicą pamiątkową usytuowany przy drodze asfaltowej.
Cookowi Tonga podobało się bardzo. Przypływał tu kilkakrotnie podczas swojej drugiej i trzeciej podróży, i za każdym razem mieszkańcy przyjmowali go bardzo gościnnie. W 1777 roku przybył na Tongatapu, gdzie spotkał się z najświętszym królem Tongijczyków - Tu'i Tonga - Fatafehim, największym i najgrubszym spośród Tongijczyków, któremu poddani oddawali niemal bałwochwalczą cześć.
To przyjacielskie nastawienie Tongijczyków do Cooka nie było jednak naprawdę szczere, a przynajmniej nie zawsze takie było. O tym, że okłamali kapitana w kwestii istnienia doskonałego portu na Vavau pisałam już wcześniej. Okazuje się jednak, że tongijscy wodzowie, goszcząc hojnie Anglików i organizując dla nich różne rozrywki, zamierzali w ten sposób uśpić ich czujność, by następnie w nocy wymordować wszystkich i przejąć okręt. Ponieważ jednak nie mogli dojść między sobą do porozumienia, nic z tego niecnego planu - na szczęście - nie wyszło. Cook zaś, nieświadom śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie nad nim zawisło, nazwał wyspy Przyjacielskimi i nazwa ta do dziś bywa używana na określenie Tonga.
Komentarze