Tak mnie zainspirowała notka (świadectwo) Alpejskiego o jego podróżach pociągiem i wspaniałych rozmowach jakie mógł odbyć z nieznajomymi, których poznał podczas przejazdu, że sam postanowiłem się zastanowić jak podróż pociągiem wygląda dzisiaj.
Pociągiem jeżdżę codziennie na trasie z Wieliczki do Krakowa. Trasa co prawda krótka ale 20 min to czas, który chyba powinien wystarczyć by zacząć rozmowę z kimś nieznajomym, siedzącym obok. Jednak takie rozmowy zdarzają się naprawdę rzadko. Jeżeli już ktoś rozmawia to tylko w grupie znajomych. Nieznajomi jakby starali się nie dostrzegać siedzących w pobliżu pasażerów. W izolacji pomagają słuchawki na uszach, gazeta, książka. Całkiem sporo osób czyta książki. Gra na telefonie lub jakaś aplikacja na smartfonie też dobrze sygnalizuje stan zajętości… Taki sygnał: Proszę mi nie przeszkadzać rozmową.
A może na dłuższych trasach jest inaczej? Jeżdżę czasami do Warszawy i niestety też nie trafia się zbyt wiele okazji do rozmowy. Zwłaszcza w Pendolino. Bo w Expresach z przedziałami chyba jest jakoś tak bardziej kameralnie. Nie ma tego szeregu foteli wypełnionych pasażerami skupionymi na gazecie, laptopie lub jakiś papierach. Może mała przestrzeń przedziału bardziej skłania do rozmowy. W takim przedziale można trafić na działacza związkowego (ZNP) i przez całą drogę przegadać o szkolnictwie. Spotkać pana z małym pieskiem (prezent dla córeczki) i gadać o tym czym jest pies dla dziecka. Tematy przychodzą same, a i początek rozmowy zazwyczaj jest spontaniczny.
Ale nie zawsze jest łatwo, nie zawsze przyjemnie. Raz zostałem zagadnięty przez współpasażera o to: „Co czytam na tablecie”?
- Czytanie na dziś. – odparłem – Mam taką aplikację która wyświetla mi odpowiedni na dany dzień fragment Ewangelii.
- Aha… - I na tym rozmowa się zakończyła. Może nie był to temat do przemyśleń pasażera w podróży biznesowej.
Innym razem trafiłem na czytelnika GWyborczej, który dostrzegł u mnie tygodnik UważamRze (w czasach gdy jeszcze nie było wSieci oraz DoRzeczy). Ten pasażer miał bardzo dużą chęć do „nawrócenia” mnie z drogi grzechu. Skończyło się na zmianie przedziału.
***
Tak więc różnie to bywa z tymi rozmowami w pociągach. Jak trafią mi się po sąsiedzku trajkotki jadące do Bussines Parku lub pewien jegomość (stały pasażer), który potrafi gadać jak baba (serio) to sam wyciągam słuchawki z plecaka i się izoluję.