"W kregu zainteresowania problemem dzieci zydowskich były wszystkie
siostry, chociaz ze wzgledu na bezpieczenstwo, cała prawde znały
tylko starsze siostry, które niosły na swych ramionach cała odpowiedzialnosc.
[…] W całym internacie na Kazimierzowskiej w Warszawie
wsród 40 dzieci było 14 Zydówek oraz pani inzynierowa Ania K. We
Wrzosowie połowa wychowanków była dziecmi zydowskimi.
Nie zapomne nigdy konferencji siostry Wandy Garczynskiej [przełozonej
klasztoru w Warszawie – uwaga E.K.]. Rok 1942/1943. […]
Na Kazimierzowskiej tetni zycie. Wsród tego mrowia sa i Zydzi. Zydówki
autentyczne. […] Wiadomo – za ukrycie Zyda kara smierci.
Siostra przełozona wie, ze w innych zgromadzeniach były juz ostrzezenia
i rewizje. Nie tai wiec i nie maskuje. Zwołała nas. Konferencje
zaczeła od czytania fragmentu ewangelii Sw. Jana 15,13-17. Tłumaczyła,
ze nie chce narazac domu, sióstr, zgromadzenia. Wie, co moze
nas czekac. O siebie nie stoi. Ona wie: „Abyscie sie miłowali jak Ja
was umiłowałem”. A jak? Tak, ze zycie dał.
Spusciłam głowe. Nie smiałam patrzec na inne siostry. My mamy
zadecydowac. Jezeli jedno słowo powiemy, jezeli otwarcie, szczerze
przyznamy sie do leku o własna skóre, o własne zycie, o zycie tylu
sióstr, zgromadzenie… Czy to roztropnie ryzykowac dla kilkunastu
Zydówek? Od nas zalezy, czy maja odejsc.
Cisza. Nikt nie drgnie. Zadnego westchnienia. Jestesmy gotowe.
Dzieci zydowskich nie oddamy. Raczej zginiemy. Wszystkie. Cisza przejmujaca.
[…] Jestesmy gotowe."