Tak wyglądał biskup w czasach kiedy żył domniemany św, Mikołaj. / Fot Google, ; podobizna Augustyna z Hippony; Vi w n.e.
Tak wyglądał biskup w czasach kiedy żył domniemany św, Mikołaj. / Fot Google, ; podobizna Augustyna z Hippony; Vi w n.e.
el.Zorro el.Zorro
453
BLOG

Kult świętego Mikołaja

el.Zorro el.Zorro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

 

Wierni nie zdają sobie sprawy z tego,

jak wielu świętych nigdy nie istniało!

 

6. grudnia wznosimy toasty za zdrowie, między innymi , Mikołajów. Ale to nie wszystko, bo dziś każdy szczyl, nawet taki ...pod 50, a nawet starszy, oczekuje prezentów, od niejakiego św. Mikołaja. A to temu, że był grzeczny, krzywdy nikomu nie robił, a jak robił, to ...nie pamięta, a w ogóle za to, że jest, niczym taki nie przymierzając, urzędnik albo funkcjonariusz w Rzeczpospolitej Patologicznej, czyli, w swoim mniemaniu, bez skazy.

I tu dotykamy sedna problemu, no bo tak nie do końca wiadomo, czy w ogóle ktoś taki, jak św Mikołaj od prezentów ...istniał!!!

Wprawdzie Mikołajów awansowanych przez papieży do stopnia „błogosławiony”, a nawet „święty” mamy sporo, (nawet jednego skośnookiego), nie mniej dokładnie i na pewno nie wiadomo o kogo chodzi!

A tak na marginesie, można przewertować na wszystkie możliwe sposoby Nowy Testament i poza wzmianką w Apokalipsie o: „rzeszy zbawionych, którzy wybielili swoje szaty w krwi Baranka”, nigdzie nie pisze, jakoby Jezus Nazyrejczyk skazywał osoby prawe na wysłuchiwanie roszczeń od pazernych żyjących, a potem raportowanie Wiekuistemu o żądaniach i oczekiwaniach osób się namolnie modlących, wraz z dokładnie zaksięgowanymi: mszami, koronkami, pielgrzymkami, tudzież opłatami wniesionymi do rąk kleru i zakonników na poczet tych oczekiwań. Nie ma też ani słowem o takim przypadku, kiedy wnoszący o łaski lub cuda pomyli świętego, i np. pełnomocnika od spraw sztuki, zacznie nagabywać o cudowne uwolnienie od nałogu, a co gorsza, zamówi wadliwie zaadresowaną mszę.

Wracając do sedna, za pontyfikatu Pawła VI, czyli niedawno, postanowiono „zrobić porządek” z tymi świętymi, co do których nie ma i nigdy nie było wiarygodnych informacji, że ...w ogóle istnieli.

A wśród tych „wirtualnych” świętych znalazł się ...święty Mikołaj ten od prezentów! No bo biskupów o imieniu Mikołaj było sporo, a rozdawanie jałmużny ubogim było ...obowiązkiem możnowładców i suwerenów, więc i też biskupów, podniesionych edyktem Konstantyna Wielkiego do rangi patrycjuszy w Imperium Romanum, a potem lokujących się wśród książąt Średniowiecza. Tak więc stosowną Bullą i poprawiwszy Encykliką, pontifex Paweł VI ogłosił i to„w imieniu Kościoła” więc w warunkach dogmatu„O nieomylności papieży”, że rzeczonego Mikołaja, uznanego za świętego ...nie wiedzieć z jakiego powodu,nie by-ło! Więc nie ma kultu, a prezenty może wręczać Mikołaj, nawet święty, ale nie święty w randze świętego Kościoła Rzymskokatolickiego!

To miało miejsce, bodajże, na początku lat 70. XX wieku i Zorro doskonale pamięta powszechne oburzenie różnej zapiekłości dewotów, dla których kasacja św. Mikołaja od prezentów jako świętego, była zamachem na dobre imię kościelnej hierarchii.

Sytuację „prostował” Jan Paweł II, który „wygrzebał” innego św. Mikołaja, niejakiego Mikołaja z Miry i biskupa tam posadowionej diecezji.

No bo św. Mikołaj od prezentów, wedle Tradycji był duchownym, (ale nie do końca musiał być biskupem)! Tyle tylko, że biskup Miry Mikołaj nie zasłynął z jakiegoś ponadprzeciętnego altruizmu, ale z czegoś innego, detalicznie ze stania na straży Sprawiedliwości, a do tego jako cudotwórca, ratujący żeglarzy i mieszkańców Miry od głodu. O prezentach dla ubogich i wspomaganiu kasą dziewcząt, które z nędzy musiały zarabiać ciałem w seksbiznesie annały niestety milczą!

Biskup Mikołaj dożył sędziwego wieku i dorobił się szacunku u mieszkańców Miry, więc po śmierci pochowano go godnie, jak kogoś godnego powszechnego szacunku, czyli w nawie świątyni w Mirze, gdzie mogli jego sarkofag nawiedzać wdzięczni mieszkańcy Miry. Niestety, zwłoki ludzkie mają tę paskudną wadę, że zaczynają się rozkładać, wydzielając paskudną woń, którą nawet dziś bardzo trudno zneutralizować. Dlatego zwłoki przewidziane do pochówku w publicznie dostępnym sarkofagu poddaje się procesowi balsamowania, aby tym sposobem uniemożliwić procesy gnilne w zwłokach, odpowiedzialne za wydzielanie fetoru. Biskup Mikołaj był człowiekiem majętnym, a Mira miastem bogatym, więc pewnie sięgnięto po najlepsze środki balsamujące, w tym wonną żywicę uzyskiwaną z balsamowca mirry, potocznie zwana mirrą, którą nasączono szaty i którą wtarto w ciało zmarłego, a może nawet wtłoczono ją do jamy brzusznej. Więc niech nikogo nie dziwi, że po kilku stuleciach kiedy ciało uległo mumifikacji, z sarkofagu, zamiast spodziewanego odoru, zaczął się wydobywać szlachetny zapach mirry, co pewnie było zaczątkiem kultu biskupa Mikołaja, zwłaszcza, że już za życia dostąpił powszechnego szacunku społeczeństwa. Czasy się mocno zmieniły, Imperium Romanum upadło, a wraz z nim wiedza i praktyki mumifikowania zwłok przy pomocy eterycznych żywic i balsamów.

Około roku 900 n.e. nastąpiła moda na relikwie i relikwiarze, a po roku 1000 n.e. wręcz boom na relikwie i złoty okres handlowania takimi rarytasami jak:

  • oryginalny szczebel z drabiny Jakuba po której aniołowie wchodzili do Nieba,

  • pióro ze skrzydła archanioła Gabriela który zwiastował Maryi ciążę z Jezusem,

  • mleko z piersi Maryi,

  • a nawet annały piszą o pewnej bogobojnej stygmatyczce-dziewicy, która nosiła na palcu serdecznym ...napletek Jezusa!

Więc każde szanujące się miasto musiało mieć przynajmniej kilka znaczących relikwii, a kiedy rajcy miasta Bari dowiedzieli się, że w zajętym przez Arabów, skłaniających się ku Islamowi mieście „marnują się” zwłoki uznanego za świętego biskupa, czego niezbitym dowodem jest to, że zamiast smrodu, wydzielają zapach szlachetnej mirry, wysłali tam awanturników, którzy bezceremonialnie zbezcześciwszy świątynię, rozbijając stojący w jej nawie sarkofag kryjący zwłoki biskupa Mikołaja, zabrali jego doczesne szczątki do miasta Bari, gdzie do dziś znajduje się większość z tego, co pozostało po Mikołaju biskupie Miry.

Tyle rzetelnej prawdy historycznej. Jest jeszcze jeden zabawny polski epizod, z kultem św. Mikołaja związany.

Kilka lat temu rozgorzała dyskusja na forach na temat ...jak ma na imię żona św. Mikołaja. To ł`okrutnie ł`oburzyło dewotów i kler, a nawet za stosowne okazać oburzenie w telewizorni raczył któryś z „karmazynowych biretów”, czyli, za przeproszeniem, „członek z ramienia” Episkopatu, no bo przecież św. Mikołaj był biskupem, a wyadomo, biskup żony mieć nieee mooo-że!

I to pokazało, jak bardzo niedouczonymi ignorantami są polscy: kaznodzieje, katecheci, księża, a nawet biskupi. O dewotach nawet nie wspominając. Dziś rzeczywiście, niewielu biskupów ma żony, (niektórzy otrzymują dyspensę, zwłaszcza kiedy są to transfery z innych wyznań, albo rezydenci z krajów afrykańskich, gdzie samotny mężczyzna nie jest darzony szacunkiem), ale w IV wieku naszej erybiskup wręcz musiał mieć żonę i rodzinę, a wszystko przez św. Pawła, który w jednym z Listów Pasterskich napisał: „...biskupem uczynisz osobę stateczną, męża jednej żony, przykładnie wychowującego swoje potomstwo”! Natomiast na terenach dzisiejszego Bliskiego Wschodu, z racji powszechnego i modnego homoseksualizmu, natenczas uznanego za jeden z najwstrętniejszych grzechów, będącego powodem do wykluczenia ze społeczności parafii, od biskupów wręcz wymagano obligatoryjnie udokumentowanego potomstwem pożycia małżeńskiego. Tak więc Mikołaj biskup Miry musiał mieć nie tylko żonę, ale i gromadkę dzieci!

Dziś Kościół przedstawia św. Mikołaja od prezentów w biskupim umundurowaniu, obowiązkowo w ornacie, przy ogromniastym pastorale i w mitrze na głowie. Można też się doszukać paliusza, czyli to trochę tak, jakby Zawiszę Czarnego przedstawiać w gustownym moro, uzupełnionym kamizelką kuloodporną i z karabinkiem szturmowym AK 47, jak przystało na wojownika końca XX wieku.

Na przełomie III i IV wieku n.e. hierarchowie nosili się nieco inaczej, niż w późnym Średniowieczu! Prawdopodobnie nosili się tak, jak to przedstawia mozaika z VI wieku ze świątyni na Lateranie, przedstawiająca św. Aureliusza Augustyna z Hipony i zarazem biskupa Hipony, prawie równolatka św. Mikołaja z Miry. Zamiast znanych nam szat liturgicznych, ...starorzymska toga, do tego płaszcz. Na głowie, być może infuła, ale niekoniecznie, bo przecież św. Paweł pisał w Liście Pasterskim: „...mężczyzna ma stawać przed Bogiem z odkrytą głową”! Nie mógł też nosić paliusza, bo ten wszedł w skald „umundurowania” biskupa metropolity około 400 lat po oficjalnej dacie śmierci biskupa Mikołaja z Miry. Nie mógł też paradować z pastorałem, bo po raz pierwszy ten element wprowadził „na wyposażenie biskupów” święty Kolumban, w 200 lat po śmierci Mikołaja z Miry, jako tak zwaną „laskę opatów”. Co zatem wyróżniało ówczesnych biskupów od reszty społeczeństwa? Bardzo niewiele! Bo wedle nauki św Pawła, natenczas jedynej uznawanej wykładni Ewangelii, biskupa nie miała wyróżniać szata w jakiej paradował, ale ...walory niematerialne, czyli Prawość i Uczciwość uzupełnione wzorowym wypełnianiem obowiązków głowy rodziny. Czyli było odwrotnie niż dzisiaj, kiedy to wystawnymi strojami próbuje się zakryć moralne dno i monstrualne zakłamanie i obłudę.

Z tymi prezentami to też trzeba ostrożnie, a zwłaszcza z powstrzymaniami młodych dziewczyn przed uprawianiem prostytucji, jak sprawę lansuje czasami kler. W III i IV wieku nie istniało coś takiego jak małżeństwa z miłości! Ludzie żyli krótko, kobiety rzadko dożywały 40. mężczyźni 45. roku życia, więc na miłość po prostu ...nie było czasu. Dziewczyny wydawano za mąż kiedy tylko zaczynały w miarę regularnie dostawać menstruacji, czyli w okolicach 12 roku życia, za niewiele starszych młodzieńców, którzy dojrzeli na tyle, że byli w stanie skonsumować seksualnie małżeństwo. Do tego młodzież dorastała osobno, więc małżeństwa aranżowano przez swatów, a państwo młodzi często poznawali się na krótko przed nocą poślubną.

Natomiast prostytucję uznawano za coś ...normalnego i nawet pożytecznego, (vide nauki św. Augustyna), a do tego rzemiosła trafiały te kobiety, które „nie znalazły zbytu” na rynku transakcji małżeńskich, więc zostały sprzedane przez ojców do domów publicznych, albo też zostały oddalone przez mężów. Jedno jest pewnym, sama zainteresowana swoją przyszłością niewiasta, miała najmniej do powiedzenia! W III i IV wieku n.e. nie prosperowały jeszcze zakony, więc biskup Mikołaj nie mógł tam ofiarować azylu.

A prezenty? Cóż, już u schyłku Imperium Romanum pojawiła się moda na dawanie z okazji świąt jałmużny biedakom. Biskup Mikołaj, jako osoba światowa, (brał udział w Soborze), musiał dawać przykład! Więc pewnie z okazji świat ostentacyjnie dawał jałmużnę, aby własnym przykładem zachęcić resztę możnych mieszczan Miry.

Jeszcze nie tak dawno, bo około 60 lat temu, w dniu 6 grudnia,nie było takiego rozpasania,jakie obserwujemy dziś, a święty Mikołaj uszczęśliwiał tylko grzeczne dzieci!

Te które były: niegrzeczne, krnąbrne, czy odporne na procesy wychowawcze, od św. Mikołaja dostawały: rózgę, węgiel i obierki, te grzeczne, otrzymywały łakocie i drobne prezenty, a te „normalne”, co czasem „coś zmalowały”, dostawały łakocie, ale też ku przestrodze małą rózgę.

W polskiej tradycji, św. Mikołaj nawiedzał jawnie dzieci, nie jak jego h`amerykański odpowiednik, któren powinność załatwiał w czasie snu dziecka. Jednak najtrudniejsze było to, że ...pytał dzieciaka jak się przez rok sprawował! I, motyla noga, był świetnie poinformowanym facetem! Wiedział o wszystkich psotach i wpadkach i jak który miał „krótką pamięć”, potrafił boleśnie zawstydzić.

Dziś wszystko idzie w stronę tandety i badziewia! Św. Mikołaja się wynajmuje, albo idzie się do galerii handlowej, a ten odwaliwszy chałturę inkasuje uzgodnioną stawkę.

Obecny wizerunek św. Mikołaja zawdzięczamy koncernowi Coca-Cola, który w latach 50 XX wieku postanowił wykorzystać marketingowo nigdzie nieopatentowany znak towarowy pod nazwą: święty Mikołaj. Spece od wciskania marketingowej ściemy wydumali, że postać odziana w szaty liturgiczne będzie mało „przytulaśna”, a przecież o ten walor w marketingu najbardziej biega! Zauważono, że tego feleru nie mają postacie Krasnoludków z kreskówki Disney`a o przygodach znanej królewny, więc postanowiono znacznie ...powiększyć postać Krasnoludka i tym prostym sposobem wykreowano sympatyczną postać mającego nieco widocznej nadwagi dziadka, mającego okazałą, siwą brodę i ubranego w gustowne czerwone ubranko z białymi obszywkami, jakby kto nie wiedział, podprogowo nawiązujące tym do barw loga Coca-Coli.

Kończąc, masówa zabija zawsze, nawet najlepsze marki! W sumie nie jest istotnym to, czy św. Mikołaj od prezentów istniał, czy nie, bo nie w tym rzecz!

Zanim jeszcze telewizornie nie wykreowały ersatzu made in Coca-Cola, impreza mikołajkowa niosła wiele walorów wychowawczych, z których najważniejszym i ...zarzuconym w pierwszej kolejności, był ten, który wymagał od dziecka samooceny swojego zachowania.

Nabroić potrafi każdy dzieciak, podobnie jak każdy chce dostawać prezenty. Ale kiedy musi się publicznie przyznać do niecnego zachowania, no bo św. Mikołaj przychodził nieuchronnie i pytał przed wręczeniem prezentu o zachowanie, to nawet u bardzo krnąbrnej istotki, pojawiał się alarm, zanim coś zbroiła!

A jeśli do tego większość prezentu zawierała węgiel i obierki, no to refleksja przychodziła bardzo szybko! Zwłaszcza jak inne dzieci dostały smakołyki, zabawki i ...niewielka rózgę!

Dziś nikt na serio nawet nie próbuje wykorzystać postać św. Mikołaja dla procesu wychowawczego dzieci, ba w ogóle nikt nie próbuje wychowywać dzieci, no bo zapanowała moda na wychowanie bezstresowe! Dzieci dziś się tylko naucza, z lepszym, albo gorszym skutkiem, walczy się o ich prawa, ale wychowywać?!! Toż to takie staromodne, nieprawdaż?

Co do okazania było. Amen.

Zorro.

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Ta sama postać przedstawiona zgodnie ze średniowiecznym kanonem wizerunku świętego. Uderza różnica w ubiorze. /Fot. Google
Ta sama postać przedstawiona zgodnie ze średniowiecznym kanonem wizerunku świętego. Uderza różnica w ubiorze. /Fot. Google Podobizna św, Mikołaja we wczesnośredniowiecznym stroju służbowym biskupa. / Fot Google Tu zaś widzimy dopracowaną wizerunkowo postać św. Mikołaja od prezentów. /Fot. Google To współczesny, zaakceptowany i pobłogosławiony  przez Episkopat, wizerunek św Mikołaja od prezentów. / Fot Google A na koniec wizerunek św. Mikołaja wykreowany przez dział marketingu koncernu Coca-Cola w latach 50 XX. w. / Fot  Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo