Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
3977
BLOG

Jarosław Kaczyński zgadza się ze mną

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 90

Ktoś wygrzebał a ja z przyjemnością podaję stary wywiad z Jarosławem Kaczyńskim sprzed ponad 20 lat z Gazety Polskiej, nim opanowali ją hunwejbini Sakowicza. A powiedział w nim Kaczyński poniższe podsumowanie pewnej postawy:

Drugi wzorzec nazywam targowickim. Charakteryzuje go odwoływanie się do wartości tradycyjnych, katolickich, narodowych. Prorosyjskość ubrana jest tam w maskę patriotyczną. Czyż Targowica nie była właśnie narodowa, katolicka, czyż nie pałała szacunkiem do polskiej przeszłości? ( ... )

Z grubsza zgadza się, frazes patriotyczny, pogarda dla reform, anarchiczny konserwatyzm A tak pisałem kilka lat temu:

Obie opozycje (tzn Konfederacja Targowicka i tamta z roku 2010), a jakże, katolickie, patriotyczne do mdłości i republikańskie (tyle, że ta wcześniejsza swój republikanizm opisac jakoś tam potrafiła, czym ten dzisiejszy republikanizm jest, tego nikt nie wie).

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/250162,zbyt-wyrazna-analogia

Co oczywiście jest najzupełniej jasnym dla każdego, kto wie cokolwiek o podziałach w czasie Sejmu Czteroletniego, o przeciwnikach Konstytucji 3 Maja i o motywach uczestników Konfederacji. Konfederacja była ostatnim aktem Rzeczypospolitej Sarmackiej, tego dziwnego tworu kulturowo-ideologicznego, opartego na urojeniach o niesłowiańskim, niepolskim więc, pochodzeniu szlachty, by ją odróżnić i wyróżnić od chłopstwa. To była kultura całkowicie od początku do końca zmyślona, teatralna i retoryczna. W żadnej innej epoce retoryka nie była tak ceniona, umiejętność wypowiedzi i zasłaniania rzeczywistości słowami. Stąd akces dość powszechny do Konfederacji Targowickiej, bo tam szlachta znajdowała potwierdzenie wszystkich swoich uprzedzeń i omamów. Jeśli autorom Konstytucji wydawało się, że da się społeczność szlachecką przekonać siłą argumentów racjonalnych, suchych faktów, pozbawionych emocji wywodów logicznych to się sromotnie mylili. Większe wrażenie zrobił poseł Suchorzewski grożąc, że w razie uchwalenia Konstytucji i pozbawienia szlachty "wolności" on własnoręczie swego sześcioletniego synaczka zabije: Zabiję własne dziecię, tu na miejscu wśród obrad sejmowych, aby nie dożyło niewoli, którą ten projekt gotuje!.

Oto, jak wspaniała jest retoryka Konfederacji Targowickiej, w swoich odwołaniach do Boga, w swoim umiłowaniu Ojczyzny, w obronie wolności, w ekstazie patriotycznej nie mających sobie równych w polskim piśmiennictwie patriotycznym:

My senatorowie, ministrowie Rzczpltej, urzędnicy kor., tudzież urzędnicy, dygnitarze i rycerstwo kor., widząc, że już dla nas nie masz Rzczpltej, iż sejm dzisiejszy, na niedziel tylko sześć zwołany, przywłaszczywszy sobie władzę prawodawczą na zawsze, a już przeszło przez lat półczwarta ciągle ją ze wzgardą praw uzurpując, połamał prawa kardynale, zmiótł wszystkie wolności szlacheckiego, a na dniu 3 maja r. 1791 w rewolucję i spisek przemieniwszy się, nową formę rządu, za pomocą mieszczan, ułanów, żołnierzy, narzuconą sukcesję tronu postanowił, królowi od przysięgi, na pacta conventa wykonanej, uwolnić się dozwolił, władzę królów rozszerzył, rzeczpospolitą w monarchię zamienił, szlachtę bez posesji od równości i wolności odepchnął, wolę narodu, w instrukcjach wojewódzkich daną, za nic poczytał, karę, nieprzyjaciołom Ojczyzny wymierzoną, na tych, co by przeciw tym bezprawiom użalać się śmieli, rozciągnął, wojsko narodowe do przysięgi na bronienie ustanowionej niewoli przymusił, (...) sam pod konfederacją sejmując, konfederować się całemu narodowi, prócz siebie, zakazał (...), w wojnę szkodliwą przeciwko Rosji, sąsiadki naszej najlepszej, najdawniejszej z przyjaciół i sprzymierzeńców naszych, wplątać nas usiłował.

I dalej:

Żądania nasze są, aby Rzczplta udzielną, samowładną, niepodległą, w granicach całą została, bo od wieków nikomu podległą i czyją własnością, dziedzictwem, nie była. - Żądamy wolności, narodowi naszemu przyzwoitej, bo w niej przodkowie nasi od wieków żyli, bośmy się w niej porodzili i umierać chcemy. - Żądamy spokojności wewnętrznej, trwałego z sąsiadami pokoju, bo szczęśliwości, bezpieczeństwa własności, nie zamieszania wojen szukamy. - Żądamy sobie utwierdzić rząd republikański, bo do innego przywyknąć nie zdołamy, bo inny niepokój i ruinę przynieść nam tylko może.

I jeszcze na zakończenie:

Bracia nasi, wołamy do was! Wznosimy ręce nasze do was, za tą wspólną Ojczyzną, która ginie, a którą wy zachować możecie, nie idzie tu o nas tylko, zginiecie i wy, gdy Rzczplta ginąc będzie, pomnijcie, iż gdzie się sadowi tyrania, tam na czas zwlec zgon swój można, ale go nie uniknąć, później czy prędzej wszystko, co tchnie wolnością, pod ciężarem despotyzmu upaść musi.

Sarmatyzm jest wdrukowany w kod genetyczny polski.

Słyszę, czytam, że Jarosław Kaczyński znalazł winowajcę Brexitu, a jest nim,cóż za zaskoczenie, Donald Tusk. Słowa Jarosława Kaczyńskiego powtarzają, haftując własnym ornamentem retorycznym wszyscy z PiS. Otóż Tusk był bezpośrednim (bezpośrednim, powtarzam) winowajcą, gdyż w rozmowach z Davidem Cameronem nie zapewnił brytyjskiego premiera o warunkach, na jakich Wielka Brytania zgodziłaby się pozostać w UE. To wielkie zło, wielka strata, mówi Jarosław Kaczyński o wynikach referendum, zapominając jak gdyby, że to jego partia prowadzi od początku objęcia władzy po jesiennych wyborach kampanię zohydzającą Unię i podważającą sens uczestnictwa w niej Polski. Wśród załączonych ilustracja przykład okładki głównego organu prasowego skonfederowanego z PiSem, zrównujący Unię Europejską z hitlerowską, nazistowską Trzecią Rzeszą.

Nie wiem czy Jarosław Kaczyński szczerze wierzy w swoje tłumaczenia przegranego brytyjskiego referendum. Być może chce tylko ugodzić polityka, którego osobiście głęboko nie lubi (to taki eufemizm) i na którym chce się zemścić, nie tyle może za śmierć brata co za ośmiokrotne upokorzenie w kolejnych, przegranych przez siebie wyborach. Jeśli tak, to prowadzić go może ta nieutulona chęć rewanżu prosto w objęcia kolejnej klęski. Donald Tusk wstrzymywał się w swojej roli od komentowania polskiej polityki, ale pozwolił sobie teraz dość lekceważąco skomentować zaczepki Kaczyńskiego. To jest dopiero pierwsze ostrzeżenie, za nim mogą pojawić się werbalne bęcki, na które wystawia się JK.

A, i niech prezesowi ktoś powie, że i tak nie ma co marzyć. Nikt do niego z Brukseli nie zadzwoni. Ani nie wesprze go w staraniach o jakąś wyniosłą posadę w UE wierny sojusznik David Cameron. Niech nie zapomina o dwóch przykrych faktach - David Cameron poparł Tuska, i nie, nie będzie już Davida Camerona w UE. Zresztą, sympatia Jarosława dla Davida była mocno nie odwzajemniona.

Przyjmijmy jednak na chwilę, że za słowami Kaczyńskiego kryje się jego wizja rzeczywistości i analiza przyczyn Brexitu. A ta da się sprowadzić do następujących punktów: 

a) Donald Tusk powinien był być bardziej ustępliwy wobec żądań brytyjskich

b) Za Brexitem kryją się zakulisowe przetargi

c) Powodem Brexitu były unijne zamachy na brytyjską suwerenność i niezależność i narzucanie Wielkiej Brytanii unijnych dyktatów.

Zacznijmy od ostatniego punktu. Dyktat i suwerenność to są pojęcia z polskiej, antyunijnej propagandy. Nie przypuszczam, żeby brytyjscy wyborcy znali i kierowali się polskimi uprzedzeniami. Mają swoje i są one dość dobrze opisane i skatalogowane. To jest wielki temat imigracji i mniejszy temat niesprawiedliwie wysokiej (chociaż przecież rabatowanej) składki do wspólnej kasy. Być może Jarosław Kaczyński nie wie, i świadczy to bardzo źle o nim jako polityku, przywódcy, ale główny opór zwolenników "Leave" wywoływała masowa imigracja, nie, nie z krajów Commonwealthu, tylko z krajów - nowych członków Unii, a przede wszystkim z Polski. Szczuci przez angielskie tabloidy, zaniepokojeni ryzykiem utraty pracy, czy obniżenia zarobków, niechętni obcym na ulicach swoich miast Brytyjczycy głosowałi przeciwko Polakom i ich, rzekomo niezasłużonym,  benefitom, świadczeniom społecznym. Nieokełznane akty nienawiści, napaści werbalne i fizyczne na przedstawicieli brytyjskich Polaków dowodnie o tym świadczą. Nie wierzcie Kaczyńskiemu, wierzcie Davidowi Cameronowi i innym politykom brytyjskim:

DAVID Cameron told European leaders last night their flat refusal to allow the UK to stop mass immigration had driven Britain out of the EU.

The Prime Minister said  the number of European migrants was a key factor behind the referendum Leave vote.

And he urged his EU counterparts to agree a new trade deal with his successor so Britain could restore border controls.

Co oczywiście oznacza, że upada punkt b), bo wyników referendum, mimo fantazji spiskowych tzw ekspertów-zwolenników PiS, nie ustala się w zakulisowych targach politycznych.

I upada punkt a). Donald Tusk nie mógł przehandlować interesów Polski za pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii. Nie mógł, i to z wielu powodów, w tym etycznych. Donald Tusk w swojej funkcji reprezentuje całą Unię i oczywiście, że jednostronne działanie na korzyść Polski nie wchodzi w rachubę, czego by się nie domagali od niego zwolennicy pewnej opcji światopoglądowej, zwanej kalizmem. Ale nie może działać na szkodę któregoś z członków Unii i nie mógł kosztem Polski, Polaków pracujących na Wyspach, obiecać Cameronowi pozbawianie ich zasiłków, czy prawa do pobytu.

Przecież nie kto inny, tylko obecny polski minister spraw zagranicznych próbował działać na szkodę Polaków i handlować ich prawami, niczym właściciel chłopów pańszczyźnianych wypożyczonych innemu właścicielowi niewolników, co wymownie świadczy o podejściu tego rządu i ministra osobiście do obywateli własnego kraju. Obiecywał Brytyjczykom zgodę na pozbawienie Polaków osłony socjalnej w zamian za prestiżowe dla obecnego rządu bazy Nato:

"Waszczykowski powiedział, że Polska chce wyrównać konsekwencje wszelkich cięć osłon dla polskich obywateli mieszkających w Wielkiej Brytanii, planując comiesięczne wypłaty gotówki dla rodzin z dziećmi, w nadziei na to, ze polscy pracownicy zostaną w kraju, zamiast emigrować".

"Wiemy, że brytyjski system opieki socjalnej jest bardzo rozbudowany i może nie unieść (kosztów osłon dla imigrantów)." 

co, Donald Tusk miałby się ześwinić niczym minister w rządzie Beaty Szydło i kupczyć dobrem obywateli jakiegokolwiek kraju, w tym własnego?

Wszytsko to rodzi pytania o - jak już wyżej wzmiankowałem - zdolność rozumienia świata za opłotkami Ojczyzny przez wpływowego polityka, który bodaj nigdy nie był prywatnie zagranicą, nie włada językami, nie czyta międzynarodowej prasy, nie potrafi zrozumiećinformacji podawanych w polskiej prasie, bo brak mu wystarczającej wiedzy i punktów odniesienia. Swoimi działaniami tenże polityk i posłuszni mu członkowie rządu, z premier Beatą Szydło na czele doprowadzili w krótkim czasie do zupełnego upadku prestiżu i znaczenia Polski w Unii.

Wzmiankowany minister spraw zagranicznych zwołuje Salon Odrzuconych, na którym nikt ze znaczących polityków europejskich się nie pojawia, polscy europosłowie zgłaszają żenującą akcję odwołania Junckera ze stanowiska, postulat upada w pełnej zakłopotania ciszy.

Przecież to wszystko zostanie zapamiętane Polsce, nie PiSowi, ale właśnie Polsce, będzie się kładło cieniem na polską pozycę w Europie, na jej możliwość obrony interesów, na szacunek i podziw innych, na które Polacy pracowali przez ostatnie ćwierć wieku - wszystko zaprzepaszczone w kilka miesięcy przez mściwego starca i oślizłych oportunistów i karierowiczów.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka