Nareszcie. Długo na to czekałem.
Gdy się długo czeka to jednak ma w końcu nagrodę.
Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami (a las ma tu znaczenie) pracował skromny naukowiec.
Niczym się nie wyróżniał. Ale miał w prastarej Europie kolegę. A jego kolega miał problemy. Wielkie problemy. Jak na kupie złomu zrobić interes życia.
Ponieważ "za górami za lasami" w XXIw to dosyć niewielki problem - doszli do porozumienia.
Otóż koledze z Europy przeszkadzał las. Przesada. Jedno drzewo. Bo w Europie nikt nie chciał uwierzyć, że samoloty mogą lądować w lesie.
Kolega z Europy narzekał, że poprzez zmianę sygnału na cyfrowy, nie można poprzez pasmo telewizyjne przekazywać energii hipnotycznej - sam wygląd i wytrzeszcz w kierunku widza nie za bardzo wystarczał, dogadali się. Warunki finansowe były co prawda, jak to bywa we wspólnych interesach tajne, ale o tym później.
Co obu partnerom było potrzebne do zrobienia dobrego interesu na złomowisku?
Za górami, za lasami oczywiście forsy.
W starej Europie - patentu. Jak przelecieć przez las na wysokości 6m i polecieć dalej.
Rozmowy bilateralne okazały się sukcesem.
Został opracowany PATENT na:
Bezkolizyjne UDAROWE WYGINANIE DRZEW.
Jest to wielki przełom w systemie lotnictwa, przemysłu drzewnego, drogownictwa i pochodnych dziedzin.
W ten sposób nauka wygrywa z kołtuństwem jakie się szerzy w starej Europie.
No i jakie profity. Dzięki tak niezwykłemu PATENTOWI "za górami, za lasami" zostało jednym z dwu, którzy będą DECYDOWAĆ o następnych PATENTACH NAUKOWYCH w Polsce.
I o grantach.
Naukowcy łączcie się.
Będą potrzebne jeszcze inne PATENTY. Oczekiwany na CITO to bezwybuchowe wybuchy, osłony przeciw promieniowaniu elektromagnetycznemu na terenach postkomunistycznych i popeegierowskich, systemy pozwalające na lot skrętny i lądowanie samolotów już rozsadzonych przez terrorystów, a także patent na mocowanie ukrytych nadwozi z kołami na statecznikach samolotów.
Panie Binienda czekamy na rozdawnictwo grantów. NAUKĘ POLSKĄ ma pan już u stóp.
Czekamy na nowe pomysły. Czeka Orzeł Biały. Nieraz warto przymykać oczy nawet na głupotę.