Obchody 1050 rocznicy chrztu Polski od dawna były zapowiadane jako wielkie, olśniewające wydarzenie. Tymczasem w dniu rzekomo centralnych uroczystości Poznań żył jak gdyby nigdy nic. To znaczy obchody swoje, miasto swoje. A szkoda.
Nieważne, czy ktoś rok 966 uznaje za datę chrztu Polski, czy początku państwa polskiego (co, przyznajmy, w realiach ówczesnej Europy oznaczało to samo), to jednak przemierzając centrum miasta w sobotnie popołudnie wielokrotnie odwracałem głowę w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów tych obchodów. Prawie nic. Owszem, miasto udekorowane flagami, ale w Poznaniu nie mniej ich jest 11 listopada czy podczas obchodów Poznańskiego Czerwca’56.
Może to nie dziś, myślę, a może nie ta godzina? W komputerze odnalazłem program oficjalnych obchodów i tajemnica trochę się wyjaśniła – oficjalne obchody w sobotę to, z całym szacunkiem, tylko posiedzenie Zgromadzenia Narodowego, procesja maryjna między farą poznańską ze Starego Rynku do Katedry (proszę wybaczyć, ale to lekkie powtórzenie trasy procesji Bożego Ciała) i msza, uroczysta rzecz jasna.
Nie lepiej jest w niedzielę, gdzie po „zawiązaniu wspólnoty” i „śpiewie pieśni uwielbienia” (cytaty z witryny internetowej) wszelkie uroczystości z mszą i „widowiskiem multimedialnym – musicalem Jesus Christ Superstar” odbywają się wyłącznie na stadionie piłkarskim.
Widać, że uroczystości te nabrały charakteru wyłącznie sakralno-państwowego bez żadnej szansy przypomnienia tej daty w trochę szerszej historycznej perspektywie. A szkoda, powtórzę. Owszem, chrzest jest wydarzeniem religijnym, ale w tym wypadku ma on określony państwowy wymiar. A więc będący „własnością” wszystkich, bez względu na wyznanie.
Organizatorzy, zamiast prób wskrzeszenia dumy z Polski i polskości, nawet w wymiarze lekko popkulturowym, poszli trochę – excusez les mots – po najmniejszej linii oporu i zaproponowali układ akademia-msza-procesja. Zamiast „wyjścia na miasto” ograniczyli uroczystości do przestrzeni zamkniętych kościołów, sal kongresowych i stadionu.
Poznań jest jednym ze znaczących miast organizujących Orszaki Trzech Króli – dlaczego przy okazji rocznicy Chrztu Polski nikt nie zaproponował przemarszu orszaków królewskich wojów przez Poznań? Podejrzewam, że grupy rekonstrukcyjne stanęłyby na więcej niż wysokości zadania…
Dlaczego w dobie biegania za wszystkich i dla wszystkich (w Poznaniu odbywają się m.in. znane biegi Niepodległości, Żołnierzy Wyklętych, czy Powstania Wielkopolskiego) nikt nie pomyślał nad mającą oryginalną formułę biegu między Gnieznem a Poznaniem, miastami początków państwa polskiego? Grupy biegowe z całego kraju biłyby się o zapisy na taki bieg!
Skoro już organizatorzy obchodów Chrztu Polski „zamknęli” uczestników w kościołach, stadionie i salach kongresowych, to dlaczego nie postawiono telebimów transmitujących te wydarzenia w przestrzeni publicznej miasta?
Dlaczego, dlaczego, dlaczego?
Taka data i taka rocznica to idealna okazja do tego, by katolicy i niewierzący spotkali się i wspólnie świętowali to co zaczęło się setki lat temu i dzięki czemu my dzisiaj mówimy i myślimy po polsku. Organizatorzy obchodów Chrztu najwyraźniej jednak uznali, że jest to wysiłek niepotrzebny . Powtórzę to po raz drugi: a szkoda…
|